3.

6 1 0
                                    

Środy były zdecydowanie najlepszym dniem w szkole, ale nie dlatego, że praktycznie połowa czasu upłynęła do weekendu. Ten dzień kojarzył mi sie jedynie z wfem i praktykami, które uwielbiałam. Swoją szkołę lubiłam jeszcze mocniej ze względu na ten aspekt - w niewielu innych miejscach w szkołach ogólnokształcących są praktyki, a zwłaszcza takie, które wybierają sami uczniowie. 

Ze względu na mniejszą ilość zajęć w trzeciej klasie - władze szkoły postanowiły zapewnić nam rozrywkę -stąd ten pomysł odnośnie praktyk. Haczyk jest jeden - to my sami musi załatwić sobie miejsce, gdzie chcemy uczęszczać na pięć godzin w tygodniu. Wiem, że niektórzy wybierali sklepy, rodzinne biznesy, schroniska, czy też jakieś roznoszenie ulotek - zależało im na jak najmniejszej ilości pracy. Sierra razem z Ramoną wybrały praktyki w domu dziecka, Ian z Vera poszli do rodzinnej firmy dziewczyny, Jason pomagał w jakiejś restauracji, a Alison zdecydowała, że najlepiej zrobi, jeśli pójdzie do biura rachunkowego, gdzie niezbyt wiele zrobi ze względu na brak wykształcenia i jakichś potrzebnych uprawnień. Siedziała więc większość dnia, stukając swoimi krótkimi paznokciami w ekran telefonu. 

Mnie udało się zakręcić w naszej miejskiej prokuraturze. Miałam tam za zadanie odbierać telefony, wypełniać jakieś świstki, prowadzić notatki. Było to jedyne miejsce najbliższe mym marzeniom, gdyż w naszej miejskiej policji nie istniało laboratorium kryminalistyczne, a dzięki byciu na praktyce, niektórzy z prokuratorów zabierali mnie czasem ze sobą, gdy jechali obejrzeć zabezpieczone ślady czy przyjrzeć się zwłokom. Zdarzało się to stosunkowo rzadko, bowiem nasza okolica była dość spokojna, a drobniejsze sprawy załatwiano drogą elektroniczną. Nie musieli więc jeździć do oddalonego o piętnaście kilometrów dużego miasta. Siedziałam zatem i sporządzałam notatki, które czasem mnie nużyły.

Za oknem było ciemno, kiedy ubierałam beżowy sweter. Nienawidziłam takiej aury. Spojrzałam na swoją skórę w momencie, gdy przeszedł mnie dreszcz, a jasne włoski uniosły się ku górze. Marzłam. 

Z workiem na plecach wyszłam z domu. Tym razem nie miałam na sobie mundurka. I tak musiałabym go zdjąć i się przebrać, co nie miało najmniejszego sensu. Szybkim krokiem zaczęłam iść na autobus. Zazwyczaj stawał niedaleko mojego domu, ale nie w środy. Wtedy musiałam biec na przystanek Si, bowiem ze względu na dużą ilość uczniów bus kursował dwa razy i stawał tylko na połowie przystanków, aby nie tracić cennego czasu. 

Zaczęłam biec, gdy ujrzałam godzinę na telefonie. Na ekranie otwarta była też strona z Lbooka z wiadomościami od nieznajomego. Przypomniałam sobie, że przed snem otwierałam wiadomość od chłopaka, ale jej nie pamiętałam. Teraz zresztą też nie miałam czasu, aby ją przeczytać. Kiedy już zbliżałam się do autobusu szkolnego, potknęłam się i upadłam do mokrej i brudnej kałuży. Dotknęłam ręką kieszeni kurtki, wiedząc już, że telefon jest gdzieś pośrodku ciemnej brei. 

- Kurwa mać. - Syknęłam, gdy wyłowiłam swój sprzęt. Ekran świecił się na biało, migając co chwile. 

Byłam cała mokra, brudna, a na dodatek mój telefon szlag trafił. 

- Nieładnie tak przeklinać. - Harry Styles stał przede mną z wyciągniętą dłonią. - Widzę, że komuś zachciało się pływać. - Zaśmiał się i uśmiechnął szczerze, pokazując zęby. 

- Cioty tak już mają. - Żachnęłam się, chwytając jego rękę. Co jak co, ale sama na pewno nie wydostałabym się z tej ciemnej brei. 

- Wybacz za tamto. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Miałem gorszy dzień. - Chłopak zaczął iść ramię w ramię ze mną, po czym nagle przystanął. - Tak w ogóle to Harry jestem. Harry Styles. - Ponownie dzisiejszego dnia wyciągnął przed siebie swoją dłoń. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 05, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

dancing under the stars ||H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz