Zdecydowanie za późno pojęłam, kim dla mnie był. Jego brązowe włosy, które mierzwione przez wiosenny wiatr przypominały morskie fale, były jedną z wielu fascynujących mnie w nim rzeczy. Przypominały trawę podczas wichury, gdy ta poddawała się ulegle mocnym podmuchom, kłaniając do ziemi. Zawsze wtedy powtarzał mi, jak bardzo nienawidzi tych kłaków, bo według niego aż za bardzo zbliżone były do skołtunionej sierści zaniedbanego kundelka. Odgarniał z oczu pojedyncze kosmyki, które opadając, zahaczały o jego oczy. Nie cierpiał tego uczucia, przyrównując je do wbijania igieł.
Jego oczy przypominały ocean podczas pełni - były głębokie, niczym bez dna, a jednocześnie miały w sobie niesłychany blask. Ten błysk zauważałam zawsze wtedy, gdy ekscytował się czymś nowym lub z fascynacją opowiadał o czymś niezwykle interesującym. Nieraz też, kiedy wpadł na bardzo durny i niesłychany pomysł, jego tęczówki lśniły jakby utopiono w nich wszystkie gwiazdy świata. Śmiałam się kiedyś, że przypomina mi to odbicie sztucznych ognich, które uwielbiałam. Tak mocno, jak głębię jego oczu.
Pocałunki podczas deszczu smakowały zdecydowanie najlepiej. Mokre od kropel usta zdawały się być jeszcze pełniejsze i soczystsze niż zazwyczaj. Nabierały wtedy takiego pięknego, malinowego odcienia, który kojarzył mi się z wiosną i budzeniem się przyrody do życia. Nie przeszkadzał mi nawet odgłos mlaskania, gdy pożerał ciastka czekoladowe, które były jego ulubionymi. A ja tak bardzo nienawidzę, gdy ktoś mlaszcze.
Zaśmiałam się pod nosem.
Wciąż o nim myślę. I chyba wciąż Go kocham.
CZEŚĆ KOCHANI!
Postanowiłam napisać coś nowego, piszcie jakie macie odczucia i co sądzicie? :)
Do następnego, xoxo
CZYTASZ
dancing under the stars ||H.S.
Hayran KurguZaśmiałam się pod nosem. Wciąż o nim myślę. I chyba wciąż Go kocham.