▪6 REASON▪

549 26 5
                                    


Liam popatrzył kątem oka na zegarek i pokręcił głową przewracając oczami. Jego dziewczyna Hayden Romero miała być już koło niego od jakiejś godziny. Oczywiście Liam był już przyzwyczajony do tego typu spóźnień. Bardzo często nie przychodziła na umówioną godzinę ze względu na swoją pracę, w której często musiała zostawać dłużej, gdy był natłok klientów. Dlatego Liam i tym razem nawet się nie przejął nieobecnością dziewczyny. Grał, więc sobie właśnie w swoją ulubioną strzelankę i niczym się nie przejmował. Nawet było mu to na rękę, bo miał się z Hayden tego wieczora uczyć do jutrzejszego testu. No, ale jak jej nie ma... ma świetną wymówkę, by tego nie robić.

Jednak ten sielankowy moment przerwał mu nagły hałas zza okna. Zatrzymał grę, wstał i powoli obserwując zaczął zbliżać się do nieoczekiwanych dźwięków, które nie zaprzestały do niego docierać. Gdy był już tak blisko okna, że mógłby z łatwością wyjrzeć, co się działo na zewnątrz, to otworzyło się gwałtownie. Do nozdrzy Liama dotarł bardzo mu znany zapach, którego zdecydowanie nie chciał już nigdy poczuć.

-Raeken, co ty wyprawiasz do cholery?- zapytał zirytowany chłopak patrząc jak chwilę później rzeczywiście zza okna wyłania się uśmiechnięta twarz Theo. Szatyn wszedł sprawnie do pokoju, otrzepał się i patrząc na Liama z przechyloną na bok głową, zapytał:

-Skąd wiedziałeś, że to ja?

-Jestem wilkołakiem, idioto- powiedział wskazując na swój nos jakby na dowód swoich słów- Czego chcesz?

-Co tak nie miło Dunbar?- zacmokał z niezadowoleniem Theo i rozglądnął się po pokoju chłopaka, w którym był istny bałagan. W końcu przeskoczył przez zagracone łóżko i usiadł wygodnie na pufie przed telewizorem- Może przyszedłem do ciebie pograć?

-Nie pozwalaj sobie- warknął Liam i wyrwał z rąk szatyna pada. Może się wydawać, że Dunbar nie lubi Theo tak bardzo jak Stiles, jednak prawda jest taka, że w ogóle nie przeszkadza mu jego towarzystwo. Uwielbia się z nim droczyć od czasu do czasu. Liam usiadł obok gościa i z wyczekiwaniem wpatrywał się w niego ze zniecierpliwieniem tupiąc nogą. W końcu Theo westchnął i wyjął (broń Boże) zza spodni listy związane wstążeczką i rzucił je stronę blondyna. Dunbar krzywiąc się podniósł koperty, starając się nie myśleć, gdzie przed chwilą się znajdowały.

-Wszystkie są do mnie?- zdziwił się i obejrzał listy z każdej strony, trzymając jedynie w dwóch palcach, jakby miały go czymś zarazić.

-Chciałbyś- prychnął Theo, by po chwili dodać- tylko ten pierwszy, inne masz przekazać następnej osobie.

Liam otworzył pierwszą kopertę, podążając za wskazówkami Raekena.

Drogi Liamie!

Piszę do ciebie z jednego ważnego powodu. Chciałabym ci uświadomić jedną bardzo ważną rzecz. Byłeś jednym z powodów mojej śmierci. Chwileczkę...Powodów? Źle powiedziane. Osób? Jak najbardziej. Więc...byłeś jedną z osób, które przyczyniły się do mojego samobójstwa.

-To jakiś żart? –zapytał rozłoszczony Dunbar patrząc spod zmrużonych powiek na szatyna. Zdecydowanie Theo był by zdolny do takiego wrednego kawału.

- Oczywiście - rzekł sarkastycznie chłopak nie mogąc uwierzyć, że ludzie mają go za tak wredną osobę. No, ale w sumie, co się dziwić? W końcu próbował zabić Scotta za pośrednictwem właśnie Liama.- Po prostu czytaj dalej.

Najbardziej zapamiętałam nasze pierwsze spotkanie. Jako jedyna podeszłam do ciebie na przerwie. Mason wtedy gdzieś zniknął, więc stałeś samotnie przy szafce, brutalnie próbując ją otworzyć. Wydawałeś mi się taki zagubiony...

What is your sin, honey? || TEEN WOLF✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz