W tej chwili, gdy zapłakana Lydia Martin podała swojemu chłopakowi list zaadresowany do niego, zadzwonił telefon Stilesa. Dalej lekko zdezorientowany brunet, spoglądając cały czas na jeszcze nieotwartą kopertę, wcisnął zieloną słuchawkę, nad którą znajdowało się zdjęcie mężczyzny bardzo podobnego do owego chłopaka, lecz na pewno dużo starszego.
-Tak tato?- zapytał cicho, błądząc wzrokiem od listu do rudowłosej, która teraz schowała twarz w dłoniach, cicho mrucząc coś pod nosem i kręcąc zawzięcie głową.
-Gdzie ty jesteś do cholery?! Przyjeżdżaj w tej chwili na komisariat! Potrzebuję twojej pomocy.- odpowiedział mu gruby głos mężczyzny, najwyraźniej bardzo zdenerwowanego. Stiles przewrócił tylko oczami zastanawiając się, co znów się takiego stało, że jego ojciec wzywa go do swojej pracy. Ciekawiło go to czy znowu jakieś znaleziono ciało, czy może po prostu jego rodzic zapomniał drugiego śniadania. Rozłączył się szybko i całując na pożegnanie Lydię w czoło zabrał swój plecak i zbiegł po schodach, oczywiście ani na moment nie zapominając o tajemniczym liście. Nie chciał opuszczać swojej dziewczyny, gdy była w taki stanie, lecz szczerze bał się, co znowu wywołało u szeryfa Beacon Hills złość.
Gdy wsiadł do swojego ukochanego Jeppa, rzucił tornister na siedzenie obok i podśpiewując sobie pod nosem, ruszył w drogę. Wszystko było by cudownie, gdyby nagle nie dostrzegł listu wystającego z jego plecaka. Od razu w głowie chłopaka narodziły się nowe pytania dotyczące i treści i nadawcy. Miał wielką ochotę sięgnąć po niego i w jak najszybszym tempie przeczytać go i dowiedzieć się, co takiego wywołało łzy Lydii. Bo coś musiało, prawda? Próbował skupić się na drodze, jednak, co chwila zerkał na, przy pierwszym rzucie oka, nic nie ważny papierek. Wiedział, że jeśli i w jego liście jest coś tak samo szokującego i wywołującego ból jak w liście Lydii, nie mógł pozwolić sobie na czytanie za kółkiem. Jednak nieokiełznana chęć i ciekawość nie mijała...
-Walić to, nie takie rzeczy się już robiło- szepnął do siebie i sięgnął jedną ręką po kopertę. Rozerwał ją jednym ruchem, dzieląc swoja uwagę i na list i na drogę, by przypadkiem nie doprowadzić do jakiegoś wypadku. W tle z radia leciała piosenka, niezbyt pasująca do obecnej chwili, a dokładnie znane wszystkim „Despacito", co denerwowało Stilesa jeszcze bardziej, bo jak można się domyślić nienawidził tej piosenki, a szczególnie refrenu, który jak na złość właśnie leciał:
"Despacito
Quiero respirar tu cuello despacito
Deja que te diga cosas al oído
Para que te acuerdes si no estás conmigo"
Drogi Mietku!
Brzmiało pierwsze zdanie, które zdecydowanie nie spodobało mu się. Po pierwsze nie cierpiał jak ktoś zwracał się do niego jego prawdziwym imieniem, które było po prostu okropne i trzeba było przy nim sobie nieźle język pogimnastykować. No, bo co to za imię „Mieczysław"?! Skąd ono w ogóle jest? Po drugie zdał sobie sprawę, że tylko jego przyjaciele wiedzą, że tak naprawdę nie nazywa się Stiles...
Piszę do ciebie z jednego ważnego powodu. Chciałabym ci uświadomić jedną bardzo ważną rzecz. Byłeś jednym z powodów mojej śmierci. Chwileczkę...Powodów? Źle powiedziane. Osób? Jak najbardziej. Więc...byłeś jedną z osób, które przyczyniły się do mojego samobójstwa.
Zszokowany brunet zatrzymał gwałtownie samochód, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Spodziewał się wszystkiego...ale nie tego, że Lilith McCall, nie żywa od kilu tygodni siostra Scotta, a także można powiedzieć, że jego przyjaciółka, napisze do niego.
Kim dla ciebie jestem? Może się wydawać, że to bardzo proste pytanie, prawda? Jednak tak nie jest. Uważasz mnie w najlepszym razie za swoją przyjaciółkę, a w najgorszym za natrętną siostrę Scotta. Naprawdę nie wiem jak jest naprawdę. Niestety za życia nie dostałam odpowiedzi na to pytanie. Jednak ani odpowiedz pierwsza, ani tym bardziej druga zdecydowanie nie usatysfakcjonowałaby mnie. Ja na to pytanie względem ciebie odpowiem nawet bez zastanowienia...Jesteś moją pierwszą i ostatnią (z przyczyn oczywistych) miłością.
CZYTASZ
What is your sin, honey? || TEEN WOLF✔
Misterio / Suspenso▪▪▪ W miasteczku Beacon Hills od wielu lat dzieją się bardzo dziwne rzeczy, których normalni mieszkańcy nie umieją wytłumaczyć. Jest tam też grupa nadprzyrodzonych istot, które w dużej mierze wywołują owe nieokreślone wydarzenia. Należy do nich takż...