Chodziłam spokojnie po sali, a Lucyfer siedział na swoim tronie.
-Myślałeś, by z swoim aniołem z ziemii postarać się o twojego następce? -w końcu pękłam z ciekawość mojego umysłu była silniejsza.
-Jesteś okropna wiesz?! -krzyknął na mnie zły. Uuu... Jego czuły punkt.
-Nie, to ja odwalam całą prace związaną z wielbieniem cię. A ty traktujesz mnie jak śmiecia! -pod wpływem emocji rozpoczęłam kłótnię.
-Jeśli chcesz wiedzieć to szaleni naukowcy nie mogą mieć dzieci.- pocisk zabolał go mocno to czuć.
-Nie, to ja jestem szalonym naukowcem.- uśmiechnęłam się paskudnie.
-Nie, to ja jestem! Jeśli się nie zgodzisz to zrobię ci coś złego. -uśmiecha się uroczo i przy okazji paskudnie.
-Co takiego niby? -odsuwam się od niego.
-Zgwałcę cię -śmieje się ochryple
-Rób co chcesz, ja jestem szalonym naukowcem i ci tego miana nie oddam. -odsuwam się dalej.
-Ha... Zabawna jesteś. -słyszę w moich uszach dzwonienie.
-A co z twoją lubą? -mówiłam z udaną pewnością siebie.
-Kocham ją ,a ty nie pamiętasz naszej dwójki dzieci? -jego wyraz twarzy wygląda okropnie, pokazał swoje ostre kły.
- Nie zrobisz te..-nie dokończę bo jego usta łączą się z moimi.
-Dalej próbujesz młoda? -odsunął się od mnie na odległość nosa. W tej chwili mu uciekałam jak najdalej od niego jednak szybko upadam na krzesło. Mężczyzna pojawił się obok burzy moich rudy włosów.
-Dalej jesteś za swoim?
-Tak!- w tej samej chwili poczułam jak na moje ciało lega inne cięższe coś.
-Ej! Zostaw mn...-znów przerwał mi całując mnie namiętnie z językiem. Ja zachowując zimną krew próbowałam go odepchnąć. Byłam jednak za słaba na odepchnięcie mężczyzny.
-Poddajesz się czy nie? -mówił dotkając moich bardzo dużych piersi.
-Nie poddam sie! Jestem waleczna nigdy się nie poddam.- w moim głosie było słuchać strach.
-Poddaj się młoda. -czułam jak jego ręce poruszają szybciej po moich piersiach. Strach nie pozwolił mi na nic. Po prostu czekałam na jego następny ruch ,który skrzywi moją psychikę.
-Czuję twój strach, więc nic ci nie zrobie. Ale jeszcze taka akcja to ci zrobie coś gorszego.Jego ręce oddalił się odemnie wraz z jego ciałem. Bardzo się cieszyłam.
-Nic mi nie zrobisz jestem twoim zaufanym zastępcą i twój kult działa dzięki mnie, gdyby nie ja to był byś jednym z swoich służących.
Powiedziałam mu na pożegnanie i uciekłam. Zamknęłam się na klucz w toalecie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w mój ulubiony podkoszulek w kolorze jasnej szarości oraz moje krótkie spodenki. Moje pomarańczowo-czerwone włosy spięła w koka. Wróciłam do swojego pokoju i zaczełam płakać. Jak on mógł pomyśleć, by zrobić mi coś takiego? Czuję się teraz taka brudna, jestem zniesmaczona jego zachowaniem. Zakochał się w córce Ewy, a chciał mi zrobić taką okropną rzecz. Nawet nie zauważyłam, że po mojej twarzy leci rzeczka łez.Właśnie uświadomiłam sobie jedną rzecz, której chciałam zapomnieć. Tą rzeczą....było to, że.... Ja go kocham.
![](https://img.wattpad.com/cover/165363723-288-k303935.jpg)
YOU ARE READING
Miłość w nienawiści.
SonstigesMoje piękne, rudę loki ukrywa szata zrobiona z dzieci moich przez Boga mi odebranych. Moim marzeniem jest zadanie córkom i synom Adama takiego samego bólu, co on wraz z Bogiem zadał mi. Mam wiele planów, by to marzenie spełnić. Streszcze się nie mąd...