Rozdział 1

18 1 0
                                    

Chodziłam spokojnie po sali, a Lucyfer siedział na swoim tronie.
  -Myślałeś, by z swoim aniołem z ziemii postarać się o twojego następce? -w końcu pękłam z ciekawość mojego umysłu była silniejsza.
  -Jesteś okropna wiesz?! -krzyknął na mnie zły. Uuu... Jego czuły punkt.
  -Nie, to ja odwalam całą prace związaną z wielbieniem cię. A ty traktujesz mnie jak śmiecia! -pod wpływem emocji rozpoczęłam kłótnię.
  -Jeśli chcesz wiedzieć to szaleni naukowcy nie mogą mieć dzieci.- pocisk zabolał go mocno to czuć.
  -Nie, to ja jestem szalonym naukowcem.- uśmiechnęłam się paskudnie.
  -Nie, to ja jestem! Jeśli się nie zgodzisz to zrobię ci coś złego. -uśmiecha się uroczo i przy okazji paskudnie.
  -Co takiego niby? -odsuwam się od niego.
  -Zgwałcę cię -śmieje się ochryple
  -Rób co chcesz, ja jestem szalonym naukowcem i ci tego miana nie oddam. -odsuwam się dalej.
   -Ha... Zabawna jesteś. -słyszę w moich uszach dzwonienie.
   -A co z twoją lubą? -mówiłam z udaną pewnością siebie.
   -Kocham ją ,a ty nie pamiętasz naszej dwójki dzieci? -jego wyraz twarzy wygląda okropnie, pokazał swoje ostre kły.
   - Nie zrobisz te..-nie dokończę bo jego usta łączą się z moimi.
   -Dalej próbujesz młoda? -odsunął się od mnie na odległość nosa. W tej chwili mu uciekałam jak najdalej od niego jednak szybko upadam na krzesło. Mężczyzna pojawił się obok burzy moich rudy włosów.
  -Dalej jesteś za swoim?
  -Tak!- w tej samej chwili poczułam jak na moje ciało lega inne cięższe coś.
  -Ej! Zostaw mn...-znów przerwał mi całując mnie namiętnie z językiem. Ja zachowując zimną krew próbowałam go odepchnąć. Byłam jednak za słaba na odepchnięcie mężczyzny.
  -Poddajesz się czy nie? -mówił dotkając moich bardzo dużych piersi.
  -Nie poddam sie! Jestem waleczna nigdy się nie poddam.- w moim głosie było słuchać strach.
  -Poddaj się młoda. -czułam jak jego ręce poruszają szybciej po moich piersiach. Strach nie pozwolił mi na nic. Po prostu czekałam na jego następny ruch ,który skrzywi moją psychikę.
   -Czuję twój strach, więc nic ci nie zrobie. Ale jeszcze taka akcja to ci zrobie coś gorszego.

Jego ręce oddalił się odemnie wraz z jego ciałem. Bardzo się cieszyłam.
  -Nic mi nie zrobisz jestem twoim zaufanym zastępcą i twój kult działa dzięki mnie, gdyby nie ja to był byś jednym z swoich służących.
 
  Powiedziałam mu na pożegnanie i uciekłam. Zamknęłam się na klucz w toalecie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w mój ulubiony podkoszulek w kolorze jasnej szarości oraz moje krótkie spodenki. Moje pomarańczowo-czerwone włosy spięła w koka. Wróciłam do swojego pokoju i zaczełam płakać. Jak on mógł pomyśleć, by zrobić mi coś takiego? Czuję się teraz taka brudna, jestem zniesmaczona jego zachowaniem. Zakochał się w córce Ewy, a chciał mi zrobić taką okropną rzecz. Nawet nie zauważyłam, że po mojej twarzy leci rzeczka łez.

Właśnie uświadomiłam sobie jedną rzecz, której chciałam zapomnieć. Tą rzeczą....było to, że.... Ja go kocham.

Miłość w nienawiści.Where stories live. Discover now