Rozdział 4: Dom jak z dramy

141 13 11
                                    

Songpa-gu, Seul

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Songpa-gu, Seul

Czarna Kia stanęła przed kilkumetrową, zdobioną przy końcach, czarną bramą, czekając cierpliwie na jej otwarcie. Kiedy oba jej skrzydła rozstąpiły się wystarczająco szeroko, auto wjechało powoli na posesję, kierując się w stronę budynku znajdującego się na samym końcu drogi. Główny wjazd od domu dzieliła dość długa aleja otoczona zewsząd rozległym trawnikiem i wysokimi drzewami o bardzo gęstych koronach. Teren był na tyle spory, że śmiało można było porównać go do jakiegoś parku miejskiego, brakowało jedynie ławek i latarni. W momencie, gdy kończyły się drzewa, droga znacznie się poszerzała, aby utworzyć całkiem spory dziedziniec, na środku którego wybudowano niewielką fontannę z białego kamienia. Stanowiła ona idealny dodatek dla pokaźnych rozmiarów, dwupiętrowego, domu państwa Kang. Całość prezentowała się doprawdy fantastycznie, niczym z jakiegoś katalogu. Nic w tym dziwnego, skoro posiadłość usytuowana była w najlepszej dzielnicy w stolicy, a sam budynek zaprojektowany został osobiście przez Kang Seohye, która znana była ze swojego perfekcjonizmu. Jeśli dla swych klientów dawała z siebie wszystko, jakżeby mogła dać mniej tworząc coś dla własnej rodziny?

Kangin tradycyjnie podjechał pod same drzwi frontowe, zatrzymując się pomiędzy fontanną, a schodkami prowadzącymi do domu. Nie gasząc silnika, odwrócił się do Sooyeon, podpierając się ręką o zagłówek sąsiedniego siedzenia.

- Czyli to wszystko na dziś? - zapytał, chcąc się dowiedzieć, czy aby na pewno nie będzie go już dziś potrzebowała. Skoro zamierzał iść się napić z kumplami, lepiej żeby miał stuprocentową pewność czy przypadkiem nie będzie musiał wsiąść jeszcze za kierownicę.

- Tak. Dziękuję - odparła Soo, zbierając z siedzenia swoje rzeczy. - Zadzwonię jutro po czternastej. Może być? Wyśpisz się? - spytała zatroskanym głosem, na co Kangin się zaśmiał. Bawiło go to, że jego "pracodawca" pytał go ile potrzebuje godzin na sen po imprezie, żeby nie mieć kaca.

- Dam radę, Sooya - odpowiedział dość przekonującym tonem. - Nie zapomnij napisać mi o wynikach.

- Jasne - powiedziała automatycznie, wysiadając z samochodu z niemałym trudem. Utrudniały jej to zarówno ciężka torba na ramieniu, jak i trzymane pod pachą podręczniki i segregator. No i może trochę jej krótkie nogi. - Ucałuj ode mnie Chana - dodała na odchodne z pogodnym uśmiechem, kiedy już wygramoliła się na zewnątrz, po czym zamknęła za sobą drzwi zdecydowanie ciszej niż pod uczelnią.

Jakoś tak ostatnio zatęskniła za synkiem Kangina, a że ze względu na studia nie miała kiedy się z nim zobaczyć, chciała go chociaż pozdrowić, żeby wiedział, że Noona o nim nie zapomniała. Chan często smucił się, gdy Sooyeon odmawiała mu spotkań, dlatego odczuwała pewną potrzebę dbania o niego choćby w ten sposób.

Uśmiechnięta od ucha do ucha na myśl o małym Chanie, w podskokach pokonała schodki i weszła do domu. Drzwi jak zwykle za dnia były otwarte, więc nie musiała martwić się szukaniem kluczy. Pierwsze, co zrobiła po wejściu do środka, to odłożyła wszystkie rzeczy na jasnobeżową komodę stojącą w przedsionku, zaraz potem zdjęła buty. Pomerdała palcami od stóp i odetchnęła wolnością. Nie było nic tak przyjemnego, jak chodzenie na boso po całym dniu spędzonym w dopasowanych, skórzanych botkach.

Milion WonWhere stories live. Discover now