Rozdział 3: Rzeczywistość Sooyeon

210 21 18
                                    


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Seongdeong-gu, Seul, trzy tygodnie później

Masywne, dwuskrzydłowe drzwi otworzyły się z hukiem, a tłum wymęczonych całym dniem nauki studentów przekroczył próg Uniwersytetu Hanyang. Wśród nich, spokojnym krokiem podążała Sooyeon. Jak zwykle nie rzucając się nikomu w oczy, szła z lekko opuszczoną głową, trzymając w ramionach kilka książek i segregator z kserówkami. Kiedy jakiś uradowany końcem tygodnia chłopak szturchnął ją dość mocno w ramię, nie przepraszając nawet, jakoś specjalnie się tym nie przejęła, tylko bez słowa poprawiła opadający pasek torby. Była przyzwyczajona do tego, że większość ludzi traktowała ją jak powietrze. Z jednej strony było jej to na rękę, bo nie musiała zmuszać się do sztucznych i nikomu niepotrzebnych rozmów, z drugiej natomiast czasami było jej przykro, że nie miała do kogo się odezwać. Wydawało jej się to wręcz niemożliwe, aby w całym Hanyang nie było choćby jednej porządnej osoby, która nie patrzyła na innych poprzez pryzmat tego, jakiego byli pochodzenia.

Otóż to. Uniwersytet Hanyang był prywatną uczelnią, do której uczęszczały głównie osoby zamożne. Czesne równało się rocznej pensji przeciętnego obywatela, wykładowcami byli najlepsi specjaliści w kraju, a poziom zajęć przekraczał wszelkie oczekiwania. Stąd właśnie wziął się jej prestiż. Nic zatem dziwnego, że państwo Kang nie zastanawiali się zbyt długo nad wyborem szkoły dla swojej córki. Wysłali Sooyeon na studia na jedną z najlepszych, a zarazem najdroższych uczelni w Korei, tym samym dając sobie pewność, że po zakończeniu nauki będzie gotowa dołączyć do nich w firmie i stopniowo piąć się w górę po szczeblach kariery. Problem jednak tkwił w tym, że Sooyeon nie miała bladego pojęcia o zarządzaniu, które studiowała. Co więcej, była to raczej ostatnia rzecz, jaka ją interesowała. Co prawda, uczyła się dobrze i zwykle zaliczała wszystko w pierwszym terminie, ale działało to na zasadzie wykucia się na pamięć. Niestety nie miała innego wyjścia. Skoro rodzice zdecydowali za nią i oczekiwali od niej wzorowego ukończenia studiów, musiała zrobić wszystko, co w jej mocy, by nie przynieść im wstydu. Nieważne jak ciężko było, zaciskała zęby i brnęła w to dalej, przekonując się jak „niewiele zostało".

Na zajęcia chodziła z przymusu, zwykle się na nich nudziła, a jeszcze częściej po prostu nie rozumiała o czym była mowa. Wstydziła się poprosić kogokolwiek o pomoc, gdy się zagubiła, ponieważ bała się, że inni zaczną o niej plotkować, że jest głupia i dostała się na uczelnię dzięki pieniądzom rodziców. Dlatego zawsze siedziała sama, gdzieś na szarym końcu, wtapiając się w tłum. Czasami uważnie słuchała wykładowców, a czasami tkwiła w swoim świecie fantazji, patrząc przez okno na przeciwległy budynek kampusu i wyobrażała sobie jak wspaniale byłoby siedzieć w jednej z jego sal. W budynku Wydziału Sztuk Pięknych.

Tak też minął jej dzisiejszy dzień, który na szczęście chylił się ku końcowi. Kiedy koło godziny siedemnastej profesor Hwang podziękował za zajęcia, a cały rok zebrał się do szybkiej ewakuacji, Sooyeon odetchnęła z ulgą.

Milion WonWhere stories live. Discover now