- Co mam ci powiedzieć, hyung? Że moje życie to jakaś pieprzona komedia? - westchnąłem, nie chcąc ciągnąć tej rozmowy.
- Język, Jimin, język. A odpowiadając na twoje pytanie, powiedz dlaczego masz taką sytuację w w domu. W dodatku dlaczego tak szybko się spakowałeś? Nie masz wielu rzeczy? - dopytywał, chyba naprawdę zmartwiony.
- Mama od nigdy mnie nie traktowała jak syna. Według rodziców jestem zwykłym błędem, wiesz hyung? I oni mają rację. Nie powinienem był się urodzić. A dlaczego tak szybko wróciłem? Zawsze mam spakowane rzeczy w wypadku ewentualnego wyrzucenia z domu. Zresztą kilka razy już tak się stało, przez co byłem zmuszony spać w parku, bo, jak wiesz, przyjaciół nie mam. - nie wiedziałem skąd we mnie tyle odwagi, aby mu tyle o sobie powiedzieć, ale jakoś samo tak wyszło. Starszy miał dwa wyjścia: albo mnie wyrzuci, albo zaakceptuje.
- Naprawdę nikt nie mógł ci pomóc? Jiminnie, ty nie możesz tam wrócić.
- A gdzie mam iść, hyung? Kto mnie przyjmie? Wiesz, że naprawdę wolałbym się zabić, aniżeli robić komuś kłopot?
- Nie wolno ci tak mówić. - nagle zatrzymał się przed wysokim budynkiem, wysiadł z samochodu, po czym obszedł pojazd, aby otworzyć moje drzwi, a po chwili wyjąć moje rzeczy. - Jesteśmy na miejscu.
Yoongi ruszył w stronę wieżowca i pewnie wszedł do środka, a ja tylko podążałem za nim. Hol był dużym, bogato zdobionym pomieszczeniem, które od razu zapierało dech w piersiach. Portier, który stał przy windzie od razu przywitał Mina, niemal od razu patrząc na mnie, również mnie witając z uśmiechem, który odwzajemniłem.
Mój towarzysz wszedł do winy, co również uczyniłem. Gdy tylko znalazłem się wewnątrz, ruszyliśmy w górę, a ja nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Chciałem zabrać swój plecak, jednak mężczyzna mi to uniemożliwił.
Gdy znaleźliśmy się na niemal najwyższym piętrze,winda się zatrzymała i Yoongi od razu z niej wyszedł. Skierował się do jednych z kilku drzwi i je otworzył, przepuszczając mnie.
***
Siedziałem w salonie, a starszy przyniósł mi herbatę, którą zrobił mimo moich niechęci mówiąc, iż dobra herbata jest lekiem na wszystko.
- Hyung, nie chcę cię wykorzystywać, więc, proszę cię, oddaj mi moje rzeczy. Muszę wrócić do domu. - westchnąłem, gdyż szatyn od razu po wejściu do mieszkania zniknął w którymś z pokoi i schował mój plecak.
- Oszalałeś? Ty tamto miejsce nazywasz domem?
- A mam inny wybór? Jeśli nie wrócę, nie będę miał gdzie mieszkać. Nie wiesz jakie ja mam tam warunki. Proszę cię...
- Nie ma mowy. Powiedziałem, że tam nie wrócisz, tak? Ja dotrzymuję słowa.
- I jak ty to sobie wyobrażasz? Że jutro sobie pójdę jakby nigdy nic i zamieszkam na ulicy, a ty będziesz miał to gdzieś, bo to tylko chwilowa zachcianka? Dla ciebie to może być zabawa, hyung, ale ja mogę przez to nie mieć domu, więc oddaj wszystko i wychodzę. - dla podkreślenia swojej powagi, wstałem z kanapy gotowy do wyjścia.
- Jeju, Jimin, uspokój się. Myślisz, że skoro widziałem jaką masz tam sytuację, podjąłem jakąś decyzję bez przemyślenia jej? Może i w szkole chodzą o mnie różne plotki, ale pamiętaj, że mam przejąć firmę po matce, więc na lekkomyślność sobie pozwolić nie mogę.
- Może i tak, ale pomyśl o mnie, hyung. - nie ustępowałem. Teraz miałem na uwadze swoją przyszłość, o którą się bałem.
- Czy ty nie rozumiesz, mały? - westchnął, a ja nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
- Co?
- Głupiutki, przecież nie bez powodu cię tu zabrałem. Możesz zostać u mnie. - odpowiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Ty oszalałeś, hyung. Może i znamy się kilka miesięcy, ale spotykam cię pierwszy raz w życiu, a ty chcesz, żebym u ciebie zamieszkał? Wybacz za szczerość, ale ogłupiałeś. - zszokowany, aż ponownie usiadłem.
- Nie, ja uważam, że znam cię na tyle, aby wiedzieć, że tobą trzeba się zaopiekować?
- Co?
------
Czy komuś to się podoba?
CZYTASZ
I think I need your help || yoonmin
FanfictionGdzie Jimin chce się zabić, jednak postanawia poszukać ostatniej deski ratunku, a jakiś nieznajomy okazuje się być idealnym wyjściem. *** Ja: Chcę się zabić Nieznany: Chyba powinienem teraz odpisać ''co mnie to obchodzi'' Jest to lekkie fanfiction z...