XXX

2.6K 82 9
                                    

- A więc wyjeżdżacie na tydzień do Europy. – Mówi Jake, kiwając głową. Włącza ponownie Forzę Horizon 4 i oddaje pada Mike'owi.

- Tak właśnie. – Oznajmiam i biorę do ręki zimnego, sześcioprocentowego Desperadosa. Uśmiecham się zawadiacko. – A wy, jakie plany na wakacje?

- Nie wierzę, że minęła już połowa – oświadcza szeptem Matt. – Ja wyjeżdżam do ciotki do Arizony. Wrócę dopiero w połowie września.

- Ja zostaję w domu i się nudzę. – Mówi smutno Jake. – Pewnie będę musiał zajmować się siostrą, bo Emily wyjeżdża na jakiś obóz.

- Uroczo. – Stwierdzam. Nawet próbuję być na siłę zdenerwowana na wszystko i odpowiadać w 89% sarkazmem, ale mi to nie wychodzi. Ygh! – Pipa. – Mówię na samą siebie, na szczęście tylko WSZYSCY musieli to usłyszeć.

- Aha – Mike prycha, nie odrywając oczu od pędzącego, czerwonego auta, którym steruje. – Do kogo to było?

- Do... - wywracam oczami. W ostatniej chwili gryzę się w język. Nie mogę ciągle odpowiadać tekstami typu do nikogo. Nic, nic. Ja tylko... nie ważne. Już nic. Wzdrygam się, bo każde to słowo kojarzy mi się z potulną Chloe, która zaczyna mnie denerwować, chociaż nie ma nic wspólnego z moją psychozą. – Do was. Po prostu nie umiecie w to grać. – Uśmiecham się lekko i opieram, rozkładając ręce na kanapie. Jake i Matt wpatrują się we mnie nieruchomo, trzymając w jednej ręce papierosa, a w drugiej piwo. Maczam nachosa w sosie serowym, według przepisu pani North. Mama Jake'a robi naprawdę dobre żarcie, więc na moje dziewiętnaste urodziny z pewnością zatrudnię ją do gotowania nachosów, albo mojego ulubionego makaronu ze szpinakiem i kurczakiem, w sosie pieczarkowym, albo śmietanowym. W brzuchu automatycznie mi burczy, więc szybko sięgam po kolejną garść nachosów.

- Tak mówisz? – Pyta Mike i obraca się do mnie. Ma niegrzeczny uśmieszek na twarzy, który od razu sprawia, że nie mogę być dla niego wredna.

- Tak mówię – szepczę, wpatrując się w jego ciemne, piękne oczy. Jake chrząka znacząco. Odwracamy się do niego.

- Możecie się nie bździć w moim pokoju? – Pyta, rzucając we mnie prażynką.

Prycham śmiechem i cisnę w niego popcornem, a ten szybko otwiera buzię i zręcznie łapie smakołyk w usta. Unoszę brwi.

- Widzę, że masz doświadczenie w łapaniu do buzi. – Wymyka mi się, co samą mnie dziwi. Matt i Mike chichoczą, kontynuując grę.

- Bardzo śmieszne. – Jake robi dziecinną, obrażoną minę, zakłada ręce na piersi i odwraca się do mnie plecami.

- No już, spokojnie. To może zostać między nami czterema. – Szepczę z rozbawieniem, gładząc go po plecach. Chłopak wzdryga się i odwraca gwałtownie, jakbym go poparzyła.

- Ale z ciebie jajcara – oznajmia, nieco zdenerwowany. Pamiętam, że kiedy poszłam z nim do Jeff'a tak samo zareagował, gdy dotknęłam jego dłoni. Zaglądam w jego ciemnozielone oczy. O dziwo nasze twarze są bliżej niż myślałam, a mnie ogarnęło podłe uczucie. Nie mogę go pocałować, przez to, że jestem z Mikiem. Choć przez myśl przelatuje mi wizja, jak jego duże, z pewnością miękkie usta stykają się z moimi. Pierwszy raz czuję się zobowiązana.

- JAKE!

Odskakujemy od siebie gwałtownie, Mike opuszcza pada, a Matt telefon. Jake się prostuje, wywracając oczami. Do pokoju wchodzi Emily – jego młodsza, szesnastoletnia siostra. Pamiętam, że Jake i ja znaliśmy się jeszcze w czasach gimnazjum. Przyszłam do niego jeden jedyny raz, aby pomóc mu z pracą domową z angielskiego (tak, kiedyś byłam mądra). Emily miała wtedy nieznośny okres dojrzewania i była rozwydrzoną, trzynastoletnią pindą, z grubym blond kucem i dużymi oczami oprawionymi w szpiczaste okulary. Teraz wygląda jak rozwydrzona szesnastoletnia pinda, z przyciętą równo grzywką i kwadratowymi okularami. Na nasz widok dziewczyna sztywnieje i w całym domu przez kilka chwil panuje absolutna cisza.

- Oh, Mike i Matt – szepcze. Potem dostrzega mnie i krzywi się, jakby zobaczyła rozgniecionego robaka. Unoszę brwi, nie mogąc powstrzymać się od zmierzenia jej wzrokiem. – I Raven.

Nie wiem czemu nigdy za mną nie przepadała, ale mam dwa przypuszczenia – podoba jej się Mike, więc może być zazdrosna, lub jest wkurzona, bo Jake chciał kiedyś ze mną chodzić, ale dałam mu kosza. Lub obie te rzeczy na raz, są bardzo prawdopodobne.

- Po grzyba tu przylazłaś – mamrocze Jake, udając, że jest czymś pilnie zajęty. Grzebie coś w telefonie, mrużąc oczy. Emily wzdycha.

- Tata kazał ci naprawić mój skuter już chyba z tydzień temu. Wciąż nawet na niego nie spojrzałeś.

Mike zerka na Emily, a ta posyła mu uśmiech. Prycham. Zaraz naprawdę będę wkurzona i wróci do mnie moje dawne ja.

- Ojej, zapomniało mi się. – Jake uśmiecha się niewinnie. Dziewczyna patrzy na niego z odrazą, ale nie tak wielką, z jaką patrzy na mnie.

- Powiem tacie – szepcze i zakłada ręce na piersi. Mike i Matt prychają, a dziewczyna wygląda na zadowoloną z siebie. – Chyba, że pozwolisz mi tu z wami siedzieć.

- Nie ma opcji. Naprawię to gówno. Jutro.

- Sam jesteś gówno. – Odpowiada i zerka pospiesznie na Mike'a, sprawdzając czy znów się zaśmieje. – Mniejsza. Nie będę siedzieć w jednym pomieszczeniu z tobą.

- Oh, jak mi teraz przykro. – Mówi Jake kręcąc głową z udawaną goryczą namalowaną na twarzy.

- Mike, możemy pogadać? – Wypala nagle, gdy ja wpycham sobie garść popcornu w usta. Staram się nie zadławić, ale chyba słabo mi to wychodzi.

Michael spogląda na nią na ułamek sekundy. Wzrusza ramionami, patrząc się z uwagą w ekran telewizora.

- A co chcesz?

Emily oddycha głęboko, wysoko unosząc klatkę piersiową, jakby miała zaraz stracić dopływ powietrza.

- Ten, no yyy... może po... pogadamy we dwoje, bo... słyszałam, że jesteś dobry z matmy i... może pomógłbyś mi...

- Są wakacje. – Odparowuję.

- Robię wakacyjny projekt. Muszę się za niego zabrać. – Odpowiada, jakby w ogóle nie wiedziała, że to ja do niej zagadnęłam.

- A Jake nie jest przypadkiem dobry z matmy? – Wypalam, pijąc piwo z uśmiechem. Dziewczyna nieruchomieje i piorunuje mnie zabójczym wzrokiem. Rozkładam ręce unosząc brwi.

- Nie rozmawiam z tobą – szepcze, na tyle głośno, że każdy to słyszy.

- Em, wyrażaj się. – Rzuca Jake patrząc na mnie co kilka chwil.

- Nie sądzę, że Jake jest dobry z matmy, bo... - zaczyna Em.

- Ja wiem. Ma lepsze oceny od Mike'a.

Blondynka wydaje się zawiedziona i zagubiona. Chyba nie wie co dalej powiedzieć.

- Jake nie wygląda na mądrego – bąka i wychodzi z pokoju. Czuję się wygrana, ale i tak gdzieś w głębi ducha kłuje mnie ledwo wyczuwalne poczucie winy. Nie mogę tego czuć. To nie jest w moim pieprzonym stylu. 

NiewiniątkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz