4

146 13 4
                                    

Wyszedłem ze szkoły ponieważ nie miałem ochoty siedzieć na kolejnych lekcjach. Stwierdziłem że pójdę na jedno z podziemnych pół treningowych. Zawsze są tam jakieś ghoule które walczą ze sobą i z chęcią pomogą w treningu. Szedłem ulicami Tokio i starałem się nie oddychać przez nos. Miałem dosyć paskudnych zapachów. Szybko dotarł do wejścia do podziemia. Zanóżyłem się w ciemnościach i po chwili znalazłem się na miejscu.

Całe miejsce było pogrążone w półmroku co dodawało dramatyzmu i tajemniczości. Stanąłem w cieniu i przyglądałem się walczącym ghoulom. Z uwagą śledziłem ich ruchy i starałem się je zapamiętać. Nagle jedna z walczących par przestała walczyć i oba ghoule spojrzał w moim kierunku.

-Co tak tam stoisz? - Zawołał czarnowłosy chłopak. Na oko był w moim wieku.

-Patrzę. - Odparłem.

-Chodź tu. - Odezwał się drugi.

Z lekkim ociąganiem ruszyłem w ich kierunku. Gdy przed nimi stanąłem zobaczyłem że obaj są tego samego wzrostu i tej samej postury.

-Jak masz na imię? - Spytał czarnowłosy chłopak.

-Kaneki Ken. - Odparłem.

-Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. - Powiedział podejrzliwie drugi.

-Nie przychodzę tu zbyt często. Nie mam takiej potrzeby.

-To po co przyszedłeś dzisiaj?

-Chcę zacząć trenować walkę. - Powiedziałem.

-Sam? - Spytał z rozbawieniem drugi.

-Miałem nadzieję że ktoś tutaj mi pomoże. - Wyznałem.

Obaj wymienili spojrzenia po czym spojrzeli na mnie.

-Jak chcesz to możemy Ci pomóc. - Powiedział czarnowłosy.

Patrzyłem na nich i uśmiechnąłem się z wdzięcznością.

-Będę wdzięczny. - Powiedziałem.

-Jestem Kazawa. - Przedstawił się czarnowłosy.

-A ja Endo.

Uśmiechnąłem się do nich gdy nagle pięść Endo uderzyła mnie w brzuch. Siła uderzenia odrzuciła mnie do tyłu i wylądowałem na plecach.  Podniosłem się o zobaczyłem że obaj mają czerwone oczy.

-Czyli tak się bawimy. - Mruknąłem.

Ruszyłem do ataku. Zamachnąłem się na Endo jednak ten uniknął mojej pięści.

Nie przerywałem ataków. Cały czas miałem nadzieję że uda mi się go trafić choćby raz. Niestety po jakimś czasie zaczęłam się męczyć. I wtedy Endo wkroczył do akcji. Wymierzył mi prostego a następnie kopniaka z pół obrotu. Uderzyłem o filar. Spojrzałem na Endo i zobaczyłem że pokazał kagune.

~Kagune Skrzydła? Szybkość. Muszę go zmęczyć. Ale jak? Sam już jestem zmęczony.~

Podniosłem się i aktywowałem Szkarłatne Oko. Zaatakował em ponownie. Tym razem moje ataki były zwinniejsze, szybsze i mocniejsze. Endo z trudem blokował ciosy. W końcu odskoczył i użył kagune. Po chwili w moim kierunku leciały kolce. Unikałem ich.

Przez cały czas koncentrowałem się na Endo i zapomniałem o Kazawie.  Gdy uniknąłem wszystkich pocisków Kazawa przypomniał o swoim istnieniu. Zaatakował mnie od tyłu. Siła uderzenia wyrzuciła mnie pod sufit. Skupiłem się i wysunąłem kagune. Moje kagune wbiło się w ziemię i bezpiecznie opuściło na ziemię.

-Czas zacząć zabawę. - Mruknąłem po czym zaatakowałem.

***********

Ohayo!

Cieszynie się że rozdział? Mam nadzieję że tak.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 19, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz