Może...

678 28 10
                                    

-Cholera jasna! Pani Marto! Gdzie się podziały moje dokumenty do sądu?!

-Pewnie tam, gdzie je Pan położył mecenasie. Przecież je szpilkami nie nakryłam!!!-wypaliła brunetka-Wścieka się Pan na mnie od tygodnia, a to przecież nie moja wina. To nie ja się oświadczyłam Pani Sylwii-dodała szybko.

-O czym Pani mówi do...-wycedził przez zęby...

-A o sprawach oczywistych, ale tak, oczywiście, przecież ja jestem intrygantką...

-No właśnie. Z ust mi to Pani wyjęła.

Wściekły na celne uwagi Pani Marty wyszedł z pokoju. W korytarzu omal nie wpadł na Sylwię. W ręku trzymała jego zaginione dokumenty. Za nią stał Mariusz i szczerzył się do Radeckiego serdecznie.

-Co tam stary? Gorszy dzień?

Radecki nie odpowiedział. Zastanawiał się, ile z jego rozmowy z Panią Martą zostało przez nich usłyszane.

-Znalazłam na kanapie w korytarzu. Nie powinny tam leżeć. Sylwia podała mu teczkę.

-Tak...-zabrał dokumenty i poszedł do swojego gabinetu szybkim krokiem.

                             

****

-Pani Sylwio, koniecznie muszą Państwo być. Gdyby nie Pani i Pan Radecki tego ślubu w ogóle by nie było! No i dzięki Pani Idze, ale do niej pozwoliłam już sobie zadzwonić wcześniej.

-Yhm...No tak. Ja postaram się być. Nie wiem tylko, czy Paw...Pan Radecki będzie mógł...Pojechał do sądu i nie wiem,czy dzisiaj jeszcze wróci do kancelarii...

-W takim razie do niego również pozwolę sobie zadzwonić. Pani Sylwio to do zobaczenia w sobotę o 12.00?

-Tak...Do zobaczenia!-powiedziała Sylwia wdzięczna klientce, że to ona będzie rozmawiała z Pawłem. To ostatnia rzecz, którą chciałaby dzisiaj robić. Od momentu jej oświadczyn z Mariuszem kontakt z Pawłem ograniczał się do rozmowy o pracy, tylko i wyłącznie. W dodatku rozmawiali rzeczowo, bez typowych dla nich kąśliwych uwag i żartów. O flircie to już w ogóle nie było mowy. Sylwia na początku myślała, że Radecki ma problemy z Asią, ale ostatnie zachowanie Pawła przeczyło jej teorii. Paweł po prostu unikał kontaktu z nią.

                             

****

W sobotę czekała wcześniej niż trzeba było przed kościołem. Ubrała się w niebieską, dopasowaną sukienkę, białą marynarkę i granatowe szpilki. Trzymała w rękach mały, kolorowy bukiecik i prezent dla Państwa Młodych.

-Czemu jesteś tak wcześnie?-Radecki wkroczył na chodnik w błękitnym garniturze.

-Nie chciałam się spóźnić. Naszej klientce tak bardzo zależało.

-No tak-popatrzył na nią krótko, po czym spuścił wzrok.

-Ładna ta spódniczka...

-Sukienka-poprawiła go-Dziękuję-Miała ochotę uderzyć Radeckiego. Denerował ją coraz bardziej. Swoim zachowaniem sprawiał, że czuła się niezręcznie.

-A gdzie Twój Mariusz? Odfrunął gdzieś, czy pojawi się dzisiaj?-Radecki poruszył temat tabu.

-Nie zostałam zaproszona z osobą towarzysząca Pawełku. Chyba, że coś przeoczyłam? Ty zdaje się też Asi w aucie nie trzymasz, prawda?

-Niee, Asia nie chciałaby przyjść. Nie rozmawialiśmy ze sobą, nie rozmawiamy...-Przypomniał sobie swoją rozmowę z Zarzycką. "Jesteś o nią zazdrosny. Chciałbyś z nią być?" Wyparł się wszystkiego podczas rozmowy, ale dobrze wiedział, że Joanna i tak go odkryła. Wiedział też, że ich związek się wali, ale nie miał odwagi nic z tym zrobić.

Sylwia zobaczyła grymas na twarzy Pawła i smutek w jego oczach.

-Co się dzieje?-spytała, ale odpowiedzi nie udało jej się usłyszeć. Państwo Kaszuba wołali do nich z samochodu. Odsunęli się od siebie. Sylwia dopiero teraz zobaczyła, że podczas rozmowy przysunęli się do siebie niebezpiecznie blisko.

                             

****

Zabawa trwała w najlepsze. Sylwia czuła się cudownie. Tańczyła już prawie ze wszystkimi. Przyjemność sprawiły jej nawet zabawy weselne. Na parkiecie rozładowała cały swój stres. Pani DJ puściła właśnie wolny kawałek i weselnicy, którzy tańczyli w kółku powoli zaczęli łączyć się w pary. Sylwia kołysała się powoli w takt muzyki. Nagle poczuła czyjąś rękę na swoich plecach. Ktoś objął ją od tyłu i lekko przytulił. Poczuła przyjemny zapach męskich perfum. Została złapana za rękę i obrócona. Paweł patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Uśmiechnął się lekko i objął w talii. Zaczęli się kołysać. Sylwia położyła głowę na ramieniu mecenasa. Cieszyła się tą chwilą. Popatrzyli na siebie jeszcze raz i Sylwia poczuła jakby prąd przeszedł jej po plecach. Może...Zmrużyła oczy i przybliżyła głowę bliżej Pawła. On również się przysunął, tak, że ich czoła się spotkały. Nie zauważyli nawet, że wolny kawałek już się skończył, a z głośników zaczyna grać szybsza, skoczna muzyka. Nagle z głośników zadudnił głos Pani DJ. Zakrzyczała przez mikrofon- Kochani! Teraz wszyscy wsiadamy do pociągu! Państwo Młodzi prowadzą!- Sylwia i Paweł odskoczyli od siebie jak poparzeni i zostali wciągnięci do wężyka weselnego.

Rozprawa o MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz