Pierwsze spotkanie

1K 30 2
                                    

Nie widzieli się już dwa miesiące. Paweł pracował w domu, jeżdżąc co jakiś czas na rozprawy do sądu. Kancelarię omijał szerokim łukiem, prosząc czasami Patryka o potrzebne dokumenty. Junior zaczął sprzątać w kancelarii. Pawłowi nie podobał się ten pomysł, ale w obecnej sytuacji było do dla niego nad wyraz wygodne. Wolał, żeby Patryk zajął się czymś przyszłościowyn i dobrze płatnym, a nie zadowalał się pomieszkiwaniem na kanapie brata i nędzną przynajmniej w jego odczuciu pensją w kancelarii. Paweł wiedział, że obecna sytuacja nie może trwać wiecznie. Będzie musiał wrócić do pracy, ale odkładał ten moment na później. Wiedział od Patryka, że Kuba pojawia się od czasu do czasu w kancelarii. Zabiera Sylwię do kina albo chodzą do niej "grać w gry". Pawła mdliło na samą myśl w jakie gry mogą grać. Dlaczego nie mógł przejść obok tego obojętnie? Po prostu przestać o niej myśleć? Bardzo by tego chciał, ale jego serce robiło sobie żarty z jego pragnień. Zacisnął mocno pięść, a druga ręka odruchowo pogniotła teczkę z dokumentami. Podrapał się po swoim zaroście. Już nawet golić mu się nie chce. A raczej nie ma na to czasu. Pomiędzy życiem nocnym, które ostatnio prowadził, a pracą zostawał mu tylko czas na szybki prysznic rano. Wszedł na salę rozpraw, starając się skupić całkowicie na sprawie.

****

-Oj Kuba no. To wcale nie jest tak. Po prostu nie mam ochoty na kolejną komedię romantyczną- Skłamała. Ona wymiotowała na samą myśl o kolejnych łzawych lub głupkowatych filmach o miłości.-Możemy po prostu haratnąć w gałę na Playstation?-Dla Sylwii istniał jeszcze drugi powód, dla którego nie chciała chodzić z Kubą do kina. Mężczyzna w ciemności zawsze szukał jej ręki i chciał trzymać ją przez cały film. Sylwia nie rozstawała się więc z wielkim pudłem popcornu za każdym razem, gdy szli do kina. Wiedziała, że Kuba się stara, że chciałby czegoś więcej, ale nie mogła mu tego dać. Nie, kiedy jej serce leżało podeptane w progu mieszkania Pawła Radeckiego...Lekarz wyraźnie nie dawał za wygraną. Najlepiej byłoby zerwać z nim kontakt, ale egoistycznie nie chciała tego zrobić. Wtedy każdy wieczór spędziłaby na myśleniu o Pawle. Z Kubą czuła się po prostu dobrze. Uwielbiała z nim żartować. Nie martwiła się wtedy o make-up i w co była ubrana. Nie czuła się przy nim skrępowania.- To świetny kumpel...-pomyślała. Kolejny wieczór spędziła więc z lekarzem z padem w ręku, wyżywając się na drużynie przeciwnej. Myślała o tym, że każdy piłkarz na jej drodze ma koszulkę z napisem Paweł Radecki. Wygrała 7:0.

****

Dla kancelarii nadszedł ważny dzień. Pan Zarzycki otworzył filię w Krakowie i to tam planował swoją przyszłość. Kancelaria zyskała więc nowych wspólników: Marcina i Pawła. Z tej okazji szykowano imprezę w Egalite. Wszyscy pracownicy byli zaproszeni. Obecność obowiązkowa. Tego właśnie Sylwia bała się cały dzień. Spotka dzisiaj Pawła. Jako wspólnik na pewno się pojawi. Po pracy wróciła do mieszkania. Ściągnęła buty na obcasach i rozmasowała obolałe stopy. Nie miała w ogóle ochoty się tam pojawić. Przekreśliła Pawła już dawno temu, ale nie poradziła sobie z bólem, który jej zadał. Narastało w niej poddenerwowanie. Odkręciła wodę i nalała wrzątek do wanny. Nie dam mu satysfakcji-pomyślała.-Będę wyglądać dzisiaj jak milion dolarów i śmiać się głośniej niż tego ustawa przewiduje.

****

Radecki popatrzył na siebie w lustrze. Idealnie skrojony pod jego figurę garnitur wyglądał nienagannie. Poprawił krawat i pogonił Patryka-Już, już!-Jego brat zakładał na hawajską koszulę jego ulubiony czerwony krawat.-Czy Ty sobie jaja robisz?! To nie jest bal przebierańców! Czy Ty nie masz garnituru?!-Patryk nie miał garnituru, co oczywiście jego brata nie powinno w ogóle zdziwić. Po 20 minutach wyszli z mieszkania gotowi i niezwykle eleganccy. Patryk w pożyczonym od Pawła garniturze szukał miejsca na swoje chusteczki higieniczne, Paweł klnął w duchu, błagając, żeby wieczór skończył się szybko.

****

-Wznieśmy toast za naszą kancelarię!-powiedział Marcin i uśmiechnął się do grupki osób siedzących przy stole. Dwa siedzenia były jeszcze puste. Paweł i Patryk się spóźniali. Siedząca na przeciwko pustych krzeseł Sylwia wierciła się nerwowo. Dziękowała niebiosom, że na stole stało tak dużo dobrych trunków. Wypiła już trzy kieliszki wina. Nadal za mało, żeby stres puścił. Wpatrywała się w czerwień w kieliszku i wyliczała w myślach wyzwiska dotyczące Pawła. Wolała, żeby widział ją złą niż zestresowaną. Najlepiej gdyby zobaczył ją zupełnie obojętną, ale tego nie potrafiła udawać. Drzwi Egalite zajęczały nagle i jej serce stanęło przez moment. Zobaczyła Patryka w znanym jej błękitnym garniturze i jakiegoś nieznajomego bruneta z brodą i bardzo smutnymi oczami. To Paweł?-pomyślała.-Przepraszamy za spóźnienie-Patryk uśmiechnął się do pozostałych promiennie.-Brat nie pozwolił mi się ubrać normalnie, to tego...czuję się odpicowany jak szczur na otwarcie kanału-uśmiechnął się do Sylwii, ta odwzajemniła uśmiech.Tak, to jednak był on. Na twarzy Pawła pojawił się charakterystyczny grymas. Przywitał wszystkich i usiadł na swoim miejscu. Sylwia nie umiała się przyzwyczaić do jego obecności. Dzieliły ich tylko dwa talerze, a ona miała wrażenie, że pomiędzy nimi wyrosła pancerna szyba. Czwarty kieliszek, piąty. Szósty. Przestała liczyć. Nie potrafiła już liczyć. Gawędziła z Martą na temat ślubów i sukienek. Temat pojawił się, kiedy Marta zaczęła przeglądać znany portal społecznościowy i wyliczać koleżanki z podstawówki, które mają już obrączkę na palcu. Sylwia śmiała się z koleżanką z obszernych sukien ślubnych w stylu księżniczki Sissi, z obficie wyszywanych koronkami gorsetów i udziwnionych fryzur. Kątem oka obserwowała ruchy Pawła. On także pił na umór. Tylko, że whisky.- A Panie to tak o tych ślubach i weselach tak rozmawiacie, bo to konkretny powód jest, rozumiem?-Patryk czknął, opróżniając swoją szklankę whisky- Pani Marto czyżby Krzysiunio wrócił z niemieckim pierścionkiem zaręczynowym? Czy to Pani Sylwia wychodzi za mąż?-Oczywiście, że Sylwia.-Paweł nie dał dojść jej do głosu. Łypał na nią złowrogo oczami, zupełnie tak samo jak jego ojciec w szpitalu.-To Ty nie wiesz Patryk? Lekarze mają obowiązek reagować szybko, to Kubuś też szybko zareagował.- Sylwia kipiała ze złości- Odezwał się ten, co nie uznaje ślubów i wesel! Musiałeś jednak mocno uderzyć się w tę głowę Radecki, skoro wygadujesz takie bzdury!- Nie bała się już Pawła. Szyba pancerna pękła na tysiąc kawałków, potrzaskana ich wzajemnym żalem.-A jakie ja niby bzdury wygaduje, co? Przecież Pan doktorek to ekstraklasa. Ja bym się Sylwia na Twoim miejscu nie zastanawiał. Po co się wahać?-prychnął. Widać było, że przesadził z alkoholem.- No jasne, bo Ty się w ogóle Radecki nie zastanawiasz! Lepiej zmieniać kobiety jak rękawiczki, niż pomyśleć o poważnych deklaracjach na całe życie! Wiesz co? Żal mi Cię.-Sylwia wstała z krzesła i zachwiała się na własnych nogach.- Myślałam, że po pobycie w szpitalu coś przemyślałeś, ale Ty się po prostu nigdy nie zmienisz! Powinnam nie mieć żadnych nadziei w związku z Tobą...Przepraszam, muszę się przewietrzyć.-Ruszyła w stronę wyjścia, plącząc nogi od nadmiaru alkoholu we krwi.

****

Próbował pozbierać swoje myśli. Został znokautowany. I to przez zawodnika wagi piórkowej. Sylwia jechała po nim jak po burej suce. Złość malowała się na jej twarzy, a bordowa sukienka, którą miała na sobie podkreślała jej stan ducha. Była jak chodząca bomba, a on odpalił właśnie zapalnik. Wybiegł za nią chwiejnym krokiem. On również przesadził z alkoholem. Sylwia opierała się o ścianę budynku wpatrzona w swoje szpilki-Odejdź...-powiedziała jak tylko zobaczyła, że się zbliża. Nie posłuchał jej. Ona wylała swój żal, teraz pora na niego- Nie... Jedziesz po mnie, a sama uciekłaś! Kuba zawrócił Ci w głowie, że nie potrafiłaś się do mnie odezwać? Nie liczyła się dla Ciebie nasza przyjaźń! -Paweł położył swoje ręce na ścianie budynku, otaczając Sylwię. Była teraz klatce złożonej z jego ramion i nóg. Pawła ogarnęło znane uczucie. Był zdecydowanie zbyt pijany i za blisko Sylwii.-Dzwoniłam! I nie jestem z Kubą!-krzyknęła.- Paweł nie wytrzymał. Zbliżył się do Sylwii. Ich głowy dzielił centymetr, może pół. Oddychali ciężko, zmęczeni wypitym alkoholem i krzykiem. Paweł czuł drżące ciało Sylwii. Sam również drżał. Popatrzył jej w oczy. Szkliły się w nich łzy. Milimetr dzielił ich wargi od spotkania. Napięcie pomiędzy nimi rosło z każdą milisekundą. Kiedy Paweł w końcu przywarł mocno do ust Sylwii, nie potrafił zrobić żadnego ruchu. Poczuł przyjemne ciepło, które rozlewa się po jego całym ciele. Usta Sylwii były plastrem na jego złamane serce. Po chwili poczuł, jak Sylwia osuwa się w dół i wymyka z jego rąk. Przegrał...

Rozprawa o MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz