6

244 28 11
                                    

Obudziłem się cały mokry w swoim łóżku dysząc ciężko jakbym przebiegł cały maraton. Co się dzieje?

Musiałem paść z wycieńczenia i ktoś mnie tu przyniósł. Tak, tak musiało być. A co jeśli Jaeminowi nic nie jest? Siedzi w swoim domu i sprząta po wieczorze?

Czym prędzej wyleciałem z pokoju jak pocisk z armaty, ubrałem buty i bez żadnego ale wybiegłem z domu. Biegłem tak szybko, że czułem jak powietrze głaszcze mnie po twarzy. Jeszcze kawałek, nie ważne, że ledwo oddycham. Może opiliśmy się i urwał mi się film, a potem miałem koszmar? To nie może być prawda, przecież wczoraj było tak cudownie.

Skręciłem czym prędzej w dobrą uliczkę, po czym z łzami w oczach zwolniłem. Spalony. Doszczętnie spalony dom Jaemina. Czarny, nieużytkowy. Pokój Jaemina już nie istnieje, nie ma drugiego piętra. Drzwi lekko uchylone.

- Jeno... - usłyszałem cichy szept, tak cichy, że ledwo słyszalny. Może mi się wydawał albo...

Może on tam w środku jeszcze jest? Może czeka na pomoc, bo gdzieś się schował? Nie mógł zginąć!
Wszedłem do środka po schodach, które strzelały pode mną. Przekroczyłem masywne drzwi, aby obejrzeć środek. Wygląda na to, że wóz strażacki niezbyt śpieszył się z ugaszeniem ognia. Ruszyłem w głąb domu.

Schody spalone, nie da się wejść wyżej. Na ziemi pełno szkła, butelek i sufitu, który odpada z góry. Kanapa, która stała na środku również zamieniła się w popiół, stolik ledwo zachował swój kształt stolika. Przejechałem po nim dłonią. Na nim stałem z Jaeminem, kiedy ogłaszał, że to moja impreza. Na nim go też przytuliłem i na nim się napiłem. Teraz już na nim nie stanę, jeszcze go zepsuje.

Wszystko w tym domu wygląda jakby było w czarno-białym telewizorze. Nie ma tu zbyt dużo kolorów.
Dywan nie zachował swojej faktury, zostały strzępki jak wszystkiego innego, tak samo obraz na ścianie. Już nie jest taki sam.
Drzwi za mną nagle zaskrzypiały, a gdy odwróciłem się, powoli się zamknęły. Zaskoczony podszedłem do nich. Zawiał mocniejszy wiatr? To niemożliwe, aby mógł je zamknąć, są zbyt ciężkie i ogromne. Nawet nie da się ich otworzyć, aby ich nie rozwalić.
- Impreza zaraz się zacznie Jeno... - echo rozeszło się po całym domu, jakby głos dobiegał z każdej strony. Zacząłem ciężej oddychać.
- Jaemin? To ty? Gdzie jesteś? - mój trzęsący głos również z echem poszedł w głąb domu, jednak nie miał takiej samej mocy jak jego.
Chłopak się roześmiał i znów głos dobiegał dookoła mnie. Jaemin jest wszędzie.
- To nie jest zabawne! Powiedz mi gdzie jesteś, pomogę ci! - rozglądałem się niepewnie dookoła. Nie ma tu nikogo, ani żadnych głośników. Nic.
- To twoja impreza Jeno, musisz być na niej obecny... - jego głos był przerażający, aż mam gęsią skórkę.
- Impreza była wczoraj, po prostu krzyknij gdzie jesteś! - ruszyłem niepewnie, aby go poszukać. Co jak gdzieś utknął i oszalał?
- Spójrz na siebie Jeno, nie jesteś gotowy na imprezę - pomrugałem parę razy. Niech przestanie tak mówić, proszę.

Spuściłem głowę i ujrzałem swoje sprane dresy i ogromną bluzę. Nie tak wyglądałem wczoraj. Chwyciłem za kawałek lustra, które musiało spaść z góry aż do salonu przez wypaloną dziurę. Nie mam makijażu na sobie, na nosie okulary. Wyglądam beznadziejnie jak zwykle.
Wczoraj usnąłem w okularach i w ubraniach. Zrobiłem sobie drzemkę i tak teraz się obudziłem? Cholera, o co chodzi?
- Nic nie rozumiem, wypuść mnie stąd! - znów się wydarłem i ruszyłem z powrotem do drzwi chcąc je otworzyć. Szarpnąłem za klamkę i w tym momencie rozległ się przeraźliwy krzyk pełen złości, tak głośny, że trochę się skuliłem.
- Zostaw mnie Jaemin! - pisnąłem i znów chciałem spróbować się stąd wydostać, tym razem powiew zimnego powietrza odepchnął mnie, a na twarzy poczułem pieczenie. Niepewnie dotknąłem swojego policzka, a na palcach została mi krew.
- To twoja impreza Jeno! Nie możesz stąd wyjść! - krzyk był niczym diabła. Jaemin nie był moim Aniołem. Był wcieleniem samego Szatana, który sam coś ode mnie wymaga.
- Co mam zrobić żebyś mnie wypuścił? - mruknąłem już bez sił, bojąc się ogromnie. Rozmawiam z czymś nieistniejącym, czymś co mnie zraniło. Z czymś, z czym wczoraj świetnie się bawiłem, a dziś jest w mojej głowie krzycząc i poniewierając mną.

Nigdy nie wierzyłem w duchy, nie może istnieć coś czego nie ma. To jakiś żart? Zaczęli mnie gnębić w szkole?
- Piwnica Jeno... - wolnym krokiem ruszyłem, aby znaleźć schody w dół. Powinienem zacząć się modlić? Nigdy nie byłem wierzący, ale jeśli teraz umrę... Nie znam żadnych modlitw. Nie chce trafić do samego Jaemina do piekła.
Powoli zszedłem na dół, do szarej piwnicy, gdzie wszystko było z typowego betonu. Coraz niżej robiło się coraz ciemniej, aż do momentu, gdy blade lekkie światło zaczęło się ukazywać. Świeczka. Obok długie firany i pożółkła kartka papieru. Niepewnie chwyciłem za kartkę, bo to jedyne co może mi coś wyjaśnić. Strona z gazety. Idealnie.

 Idealnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

;0

Birthday Party ➫ NoMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz