Kim tak naprawdę jest Chisato 2/2

879 84 9
                                    

W mojej głowie cały czas siedziały słowa Kuramy. Pozostawało mi tylko jedno. Posłuchać Lisa. Nie mogłem pozwolić zbliżyć się dla tej dziewczyny do mnie. Stanowiła dla mnie pewnego rodzaju zagrożenie. Z taką łatwością mnie naśladowała. To nie może się powtórzyć nigdy więcej.  Gdyby użyła tej techniki...umarłaby na miejscu.

Usłyszałem pukanie do drzwi. Nie miałem ochoty nikim rozmawiać. Pozostałem w ciszy. Jednak to na nic się nie zdało, bo drzwi zostały wymarzone.

-Uzumaki Naruto! - usłyszałem dobrze znany mi głos.

-Chisato!? Co ty tu robisz? Jak się tu dostałaś!

Śledziłam cię senpai, jesteś moim celem! Nigdy się mnie nie pozbędziesz! -powiedziała i po chwili w stronę Uzumakiego, leciała potężna błyskawica. Bez żadnego wysiłku zatrzymał ją.

 -Myślisz, że taki atak zrobi coś dla mnie ? Zapomnij, że uda ci się mnie pokonać. Nie masz ze mną szans- powiedział i natychmiast zaatakował. Atak był tak szybki, że nie dało się go zauważyć. Dziewczyna leżała nieprzytomna.Jeden mój atak mógł ją zabić. 

-Naruto, to ta dziewczyna? - zapytał Sasuke, który przyszedł sprawdzić co się dzieje.

- Przylazła za mną aż tutaj, tylko wytłumacz mi, jakim cudem weszła do środka?

- Nie było mnie tu, byłem poz kryjówką, przyszedłem bo wyczułem obcą chakrę.

- Ci nowi są jacyś nieudolni...No nic, ty jej pilnuj, a ja zobaczę co robią tamte oszołomy.

Poszedłem w miejsce gdzie powinni znajdować się nowi rekruci Orochimaru. Mogę zrozumieć naprawdę dużo, ale nie sądziłem, że mogą być, aż tacy słabi. Dotarłem do celu jednak o dziwo nikogo tu nie było. Co się z nimi stało? Przecież to jedyne wejście i wyjście z tego miejsca. 

Poczekałem na nich. Minęły trzy godziny, gdy usłyszałem wesołe głosy. Doprowadziło mnie to do furii. Czy te dzięcioły do entej potęgi nie rozumieją, że właśnie naraziły samego Orochimaru na niebezpieczeństwo?

Gdy trójka rekrutów weszła do środka, od razu natknęła się na Naruto. Byli bardzo zaskoczeni gdy go zobaczyli.

-Co tu robisz Naruto?- zapytał jeden z chłopaków.

- Co ja tu robię? To raczej ja powinienem się zapytać, gdzie w byliście?

- Chcieliśmy wyjść. Nie mogliśmy już tu wytrzymać. Nudziło się nam- powiedział, a dwójka mu przytaknęła.

W tej chwili myślałem, że ich rozerwę na strzępy.

- Jakim prawem opuściliście to miejsce bez niczyjej zgody? Podczas waszej nieobecności ktoś przedarł się do środka. To wasz zasrany obowiązek, żeby pilnować, aby nikt tu nie wszedł.

-Jak to? To możliwe? Nawet jeśli to ty tu byłeś.

-Doprowadzasz mnie do szaleństwa- szybko znalazłem się przy nim i złapałem z gardło podnosząc do góry - Nie zawsze tu będę. Wy nie rozumiecie, że takie wychodzenie jest niebezpieczne?- powiedziałem lodowatym głosem. 

-Naruto, puść go- usłyszał za sobą głos Orochimaru.

Wykonał polecenie mistrza.

-Wasza trójka, Naruto ma stu procentową rację, nie możecie tak robić.

-Ale on czy Sasuke wychodzą kiedy chcą, to niesprawiedliwe.

-Ale oni władają wachlarzem różnych technik, od tych najprostszych do zakazanych. W nawet nie sięgacie pięciu procentom ich siły. Nie martwię się o nich, bo są wyszkoleni, al wy? 

Żywa LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz