Rozdział 10

15 2 0
                                    

       Kasandra zebrała sprawozdania od swojej rady i wyszła z sali, decydując się na parodniowy powrót do domu, przy portalu spotkała zamyśloną siostrę, jej chowańca, który na plecach niósł jakąś dziewczynę. Zagadnęła:
– Sisti, co się dzieje, dlaczego wyglądasz, jakby cię stratowało stado demonicznych pająków?
– A wiesz, że się tak czuję? Zresztą musimy porozmawiać, masz w pałacu jakiś czysty pokój?
– Raczej nie chodzi ci o ład, pójdziemy do mojego pokoju – Nie miała śmiałości spytać, co niesie Leonidas na plecach. Obie siostry przemierzyły korytarze, wymieniając powitania z każdą mijaną osobą, w końcu otworzyły drzwi pokoju Kassi i zamknęły je na klucz.
– No dobra Sisti, o co chodzi z tą uczennicą?
– Jest ofiarą Złotego Oka, którą mój znajomy uratował, zanim coś poważnego jej zrobili.
– Ciągle ta organizacja...
– Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz szukać informacji o nich – Popatrzyła śmiertelnie poważnie na Kasandrę.
– Nie jestem już małą dziewczynką, powiedz mi, co cię tak zaskoczyło?
– Eh. Niech ci będzie, przełóżmy jednak tę małolatę na twoje łóżko – Leonidas pomógł im, a Sistina zaczęła swą opowieść, nie pomijając zdarzeń z nocy, jak i historii przekazanej jej przez Dragona, nie wspominając jego imienia. Jej rozmówczyni usiadła z wrażenia na krześle:
– I mówisz, że w tym nędznym procederze brali udział nasz brat i ojciec? Ale nie to jest najgorsze, skoro są w stanie podpiąć się pod Cienie, to mają nieograniczony dostęp do wszystkiego.
– Czyli prawda wyszła na jaw... – Z łazienki obok wyszedł Franciszek.
– Coś ty tam do cholery, robił?
– Uspokój się Kassi, z rozkazu naszego ojca miałem sprawdzić, ile wiesz. Bardzo się zaniepokoił, gdy usłyszał o napaści na ciebie.
– Franciszek, czyli on jednak mówił prawdę? Naprawdę tak było – Sisti zbladła.
– Czyli jednak przeżył, kamień z serca. Gdyby nie on, zrobiłbym więcej strasznych rzeczy, choć delikatny nie był – Franciszek usiadł na łóżko, obok nieprzytomnej dziewczyny.
– Kto to jest ten "on"??
– Nie musisz wiedzieć. Bracie powiedz dlaczego?
– Poddałem się żądzy i tyle, miałem lekkiego fioła na punkcie zwięrzołaków, a ojciec musiał zdobyć na szybko pieniądze, by ustabilizować państwo. Nie wiedzieliśmy, co to jest za organizacja, to jednak nas nie usprawiedliwia.
– Czemu pozwalacie, by Złote Oko panoszyło się po naszym cesarstwie? – spytała Sisti.
– To nie takie proste, w ich szeregach jest wielu znaczących szlachciców i mają ogromne wpływy wśród kupców.
– Krótko mówiąc, nic nie możecie.
– Dokładnie Kasandro. Co zrobicie z tą małolatą?
– Zbadają ją w szpitalu, ale nie wiem co dalej. Normalnie moglibyśmy ją odesłać do akademii, gdyby nie meldunek tamtych dwóch sekciarzy.
– Będą chcieli ją odbić?
– Z pewnością tak.
– No to musimy ich aresztować, ale wpierw przeprowadzić śledztwo – wypaliła Kassi.
– Moja głupiutka siostrzyczko, nie wszystkich da się przyprowadzić pod osąd ślepej sprawiedliwości. – Rodzeństwo z politowaniem spojrzało na nią, pożegnali się z nią i wyszli.
Kasandra postanowiła, że tego tak nie zostawi, następnego dnia wraz z Sigiem zebrali grupę zaufanych osób i zaczęli śledztwo, pomogły im informacje wyłudzone od zastępczyni Sistii z grupy Jaskółek. Niestety mieli tylko jedną osobę podejrzaną, barona Jodla, wysoko postawiony członek rady królewskiej. Ten państwowy organ powołany został, jako możliwość uczestnictwa w rządzeniu cesarstwem i powiedzenia swojego "ale". Jednak i tak ostateczna decyzja pozostawała cesarzowi, choć można było go obalić. Zaczęli obserwacje.
     Tymczasem w akademii parę godzin przed aktualnymi wydarzeniami, starsze rodzeństwo Szwarców spotkało się z Dragonem w publicznej kawiarni. Popijając mocną herbatę, zaczął:
– Powiedz mi moja droga Sisti, dlaczego nie miałbym rozwalić mu tej durnej łepetyny?
– Powiedziałbym przepraszam, ale to nic nie da.
– Zgadza się eleganciku.
– Uspokójcie się, Dragon nie musisz lubić mojego brata, ale mamy wspólnego wroga.
– I tak wspaniałomyślnie przyszliście mi powiedzieć, wiecie, że nie jestem już waszym mordercą?
– Zdaję sobie z tego sprawę. Cel jednak dotyczy twojej aktualnej pracy.
– Pokaż te dane, niech się tylko ten dureń nie odzywa, bo po każdym jego słowie mam ochotę wyjść.
– Niech będzie, oto Alfred Jodl, lat pięćdziesiąt osiem, zarządza handlem żywym towarem, dzieci, kobiety, mężczyźni, nawet starcy. Każdego u niego kupisz, dodatkowo jego dom na jeden dzień w miesiącu staję się luksusowym burdelem, gdzie jego znajomi mogą folgować swoim pragnieniom i spokojnie omawiać interesy, Udziela się w radzie i ma tam wysokie poparcie, tylko on wie o tej uratowanej Sarze, ponoć sam ma na nią chrapkę, dlatego wyżsi oficerowie Złotego Oka nic o niej nie wiedzą. Nie możemy go aresztować, ponieważ każdy dowód i świadek jakoś magicznie znikali, jedyna możliwość to eliminacja.
– Dobra jak na razie wszystko jasne, gdzie haczyk?
– Nasza siostra nie chcę odpuścić i wraz ze swoją grupą obserwuję twój cel.
– To nie problem, mam nadzieje, że posprzątacie za mnie.
– Znajdzie się jakiegoś kozła ofiarnego i po sprawie – odparł Franciszek.
– Zgoda, starzec jeszcze dzisiaj będzie martwy... – odpowiedział Dragon, dopijając napar do końca i oddalając się. Następca tronu nachylił się do siostry:
– Wiesz, że właśnie teraz spuściliśmy wściekłego psa z łańcucha.
– Jestem tego świadoma, dzisiejsze pełnia będzie dla niektórych niesamowicie krwawa...  

Mroczny CieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz