Diabelskie oblicze

💀8💀

- patrol 06 wracajcie na komendę - rozkazał głos w radiu.
- co oni kombinują - mruknęła Anna. Wzięła słuchawkę i już miała otworzyć usta gdy oczy powiększone trzykrotnie skierowały się w lusterko.
- Lucyfer padnij!
Kobieto jestem nieśmiertelny. Za nami rozległo się zbicie szkła. Gdy poczułem ból w ramieniu schyliłem się. Nie rozumiem krwawie!?
Ja? Lucyfer?
- jesteś ranny - stwierdziła wystraszona gdy huk wystrzałów zamienił się w ryk syren.
***
- mówiłam żebyś się schylił. Masz spóźniony zapłon?
- zapewniam cię detektyw że z moim zapłonem wszystko gra - uśmiechnołem się krzywo gdy lekarz zrobił mi opatrunek.
- ma pan szczęście że to tylko draśnięcie.
- cholernie boli jak na draśnięcie.
- panie co pan taki delikatny, pierwszy raz pan odczuwa szczypanie? - zażartował.
A żebyś wiedział...
- niech zgadnę to byli ci z BMW?
- tak. Gang co ciekawsze zarabiają na zleceniach.
- trzeba dorwać i przybić do ściany - chciałem zagestykulować ale ból sprawił że zastygłem.
Rozbawiona poklepała mnie po plecach. - żeby to było takie łatwe Lucyna.
- Lucyna serio?
- teraz to pasuje, jęczysz jak baba.
- muszę się napić - jeknąłem wstając.
- teraz jak mój ojciec. Chodź odwiozę cię.
- myślałem detektyw że ze mną idziesz.
- tak mnie do łóżka nie doprowadzisz - oparła się o maskę samochodu. - idziesz czy czekasz na kolegów aniołów?
Świetnie zrobiła się wredna.
- pijesz
Ze mną - stwierdziłem.
Wzruszyłam ramionami - okej.