quinze

9.7K 802 261
                                    




Sytuacje, które wydarzyły się w przeciągu tych dwóch jesiennych dni zmusiły Harry'ego do spędzenia kolejnych nocy na patrzeniu w ciemny krajobraz za oknem. Nie potrafił zasnąć, kiedy gdy tylko zamykał oczy widział te kreatury i słyszał Rona nazywającego go zerem. Chociaż bezsenne noce też nie pomagały. Rozmyślał wtedy tylko o tym jak jego życie się wali, jak ośmieszył się przed Nim. Dobijał go jeszcze fakt, że jego już chyba były przyjaciel właśnie smacznie śpi chrapiąc jak niepojęty.

Chrapanie Rona kiedyś go niesamowicie drażniło. Był nawet moment, w którym Harry szukał zaklęć lub eliksirów na przypadłość chłopaka, bo tak mocno miał tego dość. Jak można normalnie spać gdy ktoś praktycznie dusi się śpiąc i im to nie przeszkadza. Ale to było kiedyś, teraz jest kompletnie inaczej. Teraz jego chrapanie wydawało się Potterowi jedyną rzeczą, która mu odpowiadała. Jakkolwiek to głupie mogłoby być, chrapanie gryfona pozwalało mu udawać, że jest tak jak dawniej, że jest normalnie.

Jednak dzisiaj jakoś mu ono nie odpowiadało. Potrzebował ciszy, takiej grobowej ciszy. W potrzebie tego spokoju wyszedł jak najciszej potrafił z dormitorium, co w sumie nie było tak ciężkie w końcu jedyne co mogło się pod nim ugiąć to kolana z wycieńczenia. Poruszał się po schodach jak duch, żaden obraz nie zwracał na niego uwagi, poruszał się jakby zapomniał, że Pan Filch wraz ze swoją kotką patrolują korytarze Hogwartu. Poruszał się jakby wiedział gdzie idzie, a tak naprawdę jego bose stopy szły tam gdzie czuły, że będzie bezpiecznie.

Takim sposobem skończył przy oknie z widokiem na jezioro. Ono było spokojne i o tej porze roku mogło być też zimne. Miał dziwną ochotę popływać w tym jeziorze, albo chociaż zamoczyć nogi. Może dlatego, że poczuł nagły przypływ gorąca, nie wiedział dokładnie. Był trzy sekundy od podjęcia decyzji, czy iść nad jezioro kiedy ktoś zaczął krzyczeć na niego szeptem.

— Potter! — szepnął znowu i dopiero wtedy Harry obrócił się, by zobaczyć Dracona w długim szlafroku oraz roztrzepanych włosach.

Spojrzał na niego rozkojarzony, jakby nie wiedział co się dzieje, choć był kompletnie świadom. Miał tylko wrażenie, że jego mózg jakby zwolnił wszystko, zaczął myśleć wolniej niż zawsze. To go zbiło z tropu i nie wiedział czemu tak się dzieje, dlatego nie odpowiedział niż ślizgonowi.

— Halo? — machnął mu dłonią przed twarzą, ale gryfon nawet nie zamrugał — Tak, jasne, zabiorę Cię stąd, nie ma sprawy, Potter.

— Co? — obudził się jakby z transu — Nie, co, nigdzie nie chcę iść.

— Mów ciszej, proszę — Draco wyciągnął rękę, żeby zaciągnąć chłopaka do swojego pokoju jednak cofnął ją od razu gdy przez głowę przeleciało mu wspomnienie jak zadziałał na niego ostatni dotyk, którego się nie spodziewał — Jeśli pójdziesz teraz ze mną to dam Ci eliksir, który ym... przyrządziłem? Pomoże Ci on zasnąć, ale nie wiem ile musiałbyś go wziąć dlatego nie dam ci go teraz do ręki.

Ufał mu bezgranicznie, jak mógłby zrobić cokolwiek innego niż iść za nim? Draco w trakcie drogi zauważył, że czarnowłosy nie ma na sobie nic oprócz za dużej piżamy, szedł po zimnym kamieniu boso, co przypuszczał było powodem tego, że chłopak się trząsł. Nie potrafił patrzeć na niego w takim stanie, pomimo swojego kamiennego serca. Zapytał, więc Harry'ego, czy to będzie okej jeśli obejmie go, bo boi się, że chłopak zaraz upadnie, a on zgodził się bez zastanowienia.

Dotarli do dormitorium Malfoya w ciszy, na szczęście gryfon nie zemdlał co oczywiście wynikało najpewniej z tego, że mówił sobie w głowie, że nie może jeszcze bardziej się upokorzyć przed swoją miłością. W sypialni blondyn polecił Harry'emu aby usiadł na łóżku i podawał mu po kropli eliksir słodkiego snu. Standardowa dawka to jedna kropla, jednak przezorny ślizgon uwarzył dużo więcej eliksiru, chociaż nie spodziewał się, że Potter będzie potrzebował całych czterech kropel, by opaść na jego miękkie łóżko.

Wyglądał jakby umarł, co na początku przeraziło chłopaka, ale kiedy zauważył delikatny ruch jego klatki piersiowej odetchnął z ulgą. Ułożył go na środku wielkiego łoża i przykrył kołdrą, ale kiedy przypadkiem dotknął ramienia gryfona przez piżamę i poczuł chłód wziął jeszcze dwa koce z półki i otulił nimi nastolatka. Wyglądał jakby to był jego pierwszy spokojny sen od tygodni i Draco miał nadzieję, że to będzie dobry sen.

infandous   ▸ DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz