#dylff na twitterze
- Nelly! - wydarła się Michie wparowując do pokoju, przez co wzrok mój i Jaycee zwrócił się na jej sylwetkę.
- Tak? - zapytałam nie wiedząc o co mogło jej chodzić.
- Czy nie wzięłaś mojej szarej bluzki? - ewidentnie była wkurwiona.
Jay wstała zanim zdążyłam zaprzeczyć i wyciągnęła spod łóżka zaginioną, całą ubrudzoną czymś pomarańczowym koszulkę.
- Boże, idiotko, co ty z nią zrobiłaś? - blondynka podbiegła do brunetki i zrozpaczona wyrwała z jej rąk ubranie. Albo coś, co było ubraniem. - Do cholery, wiedziałaś, że kupiłam ją specjalnie na spotkanie z Chrisem!
- Och, może da się wyprać? - młodsza siostra z trudem powstrzymywała śmiech. - Kiedy ta randka?
- Za pół godziny! - pisnęła prawie uśmiercając mój słuch. Auć.
Postanowiłam, że wkroczę do akcji, póki nie leje się krew. Jeszcze.
Wygrzebałam z szafy śliczny czerwony golf i przerwałam kłótnię dziewczyn podchodząc do Michelle.
- Może być? - rozłożyłam materiał pokazując jej.
- O, jejku, Danielle, życie mi ratujesz! - przytuliła mnie uradowana.
- Nie ma sprawy, tylko nie nazywaj mnie pełnym imieniem - rzuciłam zirytowana i wróciłam do przerwanej czynności, czyli próby odcięcia się od świata sam na sam z myślami.
Członkowie mojej rodziny mieli bardzo zróżnicowane charaktery. Jaycee była najwredniejsza i sprawiała wrażenie, jakby miała wszystko gdzieś. Michie miała fioła na punkcie urody i chłopaków. Chris to już chyba trzeci w przeciągu dwóch miesięcy. Elizabeth mogłaby całe dnie spędzać na poszerzaniu wiedzy i czytaniu przeróżnych powieści. Dylan prawie nigdy nie wychylał się ze swojego pokoju, który nazwałyśmy norą. Nawet nie wiedziałyśmy, co tam robił tyle czasu. Mama to pracoholiczka, którą obchodziła tylko zawartość portfela i cyferki na koncie bankowym, a tata był zakochany we wszelkiej rozrywce. A ja? Cóż. Jestem nijaka. Tak jakby ktoś pomieszał ich wszystkich i wrzucił tą mieszankę we mnie. Mnóstwo razy zastanawiałam się, jak to jest mieć unikalną osobowość. Coś oryginalnego. To jednak nie było mi pisane.
- Ziemia do Nell - nade mną pojawiła się twarz Jay. - Obiad. - oznajmiła od niechcenia i wyszła.
Najlepszy kontakt miałam właśnie z nią. Zawsze potrafiła pomóc, chociaż ukrywała jak tylko mogła swoją dobrą stronę. Chyba tylko ja zdawałam sobie sprawę, że taka istnieje. Rodzice i rodzeństwo uważali ją za tą "najgorszą", a wcale nią nie była.
Z niechęcią zwlekłam się z łóżka i skierowałam się do salonu, gdzie zazwyczaj jedliśmy posiłki.
Kiedy dotarłam na miejsce, na kanapie, jak gdyby nigdy nic, siedział Noah. Mój słodki, kochany chłopak. Zabawne, bo nigdy nie lubił, jak nazywałam go słodkim, ale mnie to nie obchodziło.
Podeszłam do niego szybkim krokiem i przytuliłam z taką siłą, że ciężko opadliśmy na oparcie siedzenia.
Brunet zaśmiał się przejeżdżając nosem po moim policzku.
- Hej, dosyć już tej czułości - warknęła Jaycee na sekundę podnosząc wzrok znad telefonu. - Tu się je.
Odsunęłam się od niego po to, by usiąść obok, po czym splotłam ze sobą nasze palce u dłoni.
- Po co przyszedłeś? - spytałam.
- Nie mogłem odwiedzić swojej dziewczyny? - uniósł brwi.
CZYTASZ
Do you love? || Shawn Mendes Fanfiction
FanfictionDanielle i Noah. Noah i Danielle. Prawda, że brzmi świetnie? Ale czy po trzymiesięcznej rozłące nadal tak będzie? Noah wyjeżdża do miasta miłości - Paryża. Nelly zostaje w kraju klonowego liścia. Czy nowy, uroczy sąsiad z domu naprzeciwko może posta...