#dylff na twitterze
Za piętnaście minut Noah zmuszony był pójść na odprawę. Cała się trzęsłam, gdyż za moment miałam przytulić i pocałować go ostatni raz w ciągu następnych trzech miesięcy. Trzech pieprzonych miesięcy. Sama świadomość, że nie będzie go przez ten czas w pobliżu niszczyła mnie od środka.
- Kochanie - zwrócił moją uwagę na siebie, jednak ja nie byłam w stanie na niego spojrzeć, więc skupiłam wzrok na przechodzących ludziach, którzy, swoją drogą, wyglądali na bardzo szczęśliwych w przeciwieństwie do nas. - Popatrz na mnie, proszę. - złapał palcami mój podbródek, czym zmusił mnie do odwrócenia twarzy w jego stronę. Jedynym, co widziałam w jego oczach, był smutek. Cholera, cholera, cholera. To kurwa boli. - Wiesz, że będziemy ze sobą rozmawiać codziennie, prawda? - nie dałam rady wydusić żadnego słowa, tylko pokiwałam wolno głową. - I wiesz, że możesz dzwonić o każdej porze, nawet, gdy będzie u mnie noc? - znów wykonałam ten sam ruch. - To dlaczego się boisz? Wszystko będzie w porządku, misiu.
- Ja wiem, tylko... - nie wiedziałam, jak ubrać w słowa to, co chciałam powiedzieć. Noah, ja się boję, że mnie zostawisz? Że o mnie zapomnisz? Że, kurwa, zostaniesz tam na zawsze i zniszczysz większą część mojego serca? To popieprzone, ale naprawdę nie chciałam się z nim rozstawać. - To jest coś kompletnie nowego, Noah. Nigdy przecież nie rozdzielaliśmy się od siebie. No dobra, raz, ale to trwało tylko dwa dni. Ale trzy miesiące? Cholera, skarbie, to przecież bardzo dużo! - już prawie płakałam. Boże, idiotko, nie rycz, nie tutaj. - Kto wie, może to, co jest między nami teraz, po tym czasie się wypali i nie będziemy chcieli już ze sobą być? - potrząsnęłam głową i w tym samym momencie poczułam łzy na policzkach. Oczy mnie zapiekły, więc pomrugałam kilka razy. - A co, jeśli znajdziesz tam kogoś lepszego ode mnie i o nas zapomnisz? - że zapomnisz o mnie. - Cholera, Noah, to się nie uda, to nie może się udać. - kurwa.
Zaczynałam panikować, piekielnie. To wszystko było chore. Jakim cudem mielibyśmy wytrzymać taką rozłąkę? To jest cholernie niewykonalne. Jak możemy przetrwać, kiedy druga osoba będzie na innym pieprzonym kontynencie? Nijak.
- Słoneczko, uspokój się - polecił i chwycił moje dłonie, które przy jego wyglądały jak należące do dziecka. Odruchowo je ścisnęłam. - Nasza miłość przetrwa wszystko, wystarczy w to uwierzyć, a samo będzie się dziać - posłał mi pokrzepiający uśmiech, ale chyba sam nie wierzył w to, co mówił. - Nikt inny mnie sobą nie zauroczy, bo to ty jesteś moim ideałem. Jak chcesz, to nawet nie spojrzę na inną dziewczynę.
- Nie zmuszę cię do tego - przymknęłam oczy. - Ale jeśli chcesz mi to obiecać, to to zrób. I dotrzymaj słowa. Tylko o to cię proszę. - popatrzyłam prosto w jego brązowe oczy. - O nic więcej.
- Postanowione - wyszczerzył się. - Nie będę się gapił na inne laski. - ułożył usta na moim czole. - Jedyną, jakiej pragnę, jesteś ty. - tym razem pocałował nos. - I już zawsze będziesz tą jedyną. - przeniósł wargi na moje. Oddałam pocałunek, ale zanim się pogłębił, mój chłopak odsunął się. - Nikt inny cię nie zastąpi. - znów krótko cmoknął czoło. - Bardziej obawiam się, że ty zastąpisz mnie kimś lepszym.
- Nawet tak nie żartuj - zaśmiałam się. Whoa, ja się przed chwilą zaśmiałam. Myślałam, że to niemożliwe w takim momencie, ale najwidoczniej się myliłam.
- Oho, wiedziałem, że się uśmiechniesz! - zawtórował mi, ale później jego chichot ucichł. - Uśmiechaj się, kiedy mnie nie będzie. I śmiej się równie często.
- Postaram się, słodziaku - cmoknęłam go w brodę.
Przyciągnął mnie do siebie i bardzo, ale to bardzo mocno mnie przytulił, a ja objęłam go ramionami w pasie. Znowu zebrało mi się na płacz. Ja pierdole.
CZYTASZ
Do you love? || Shawn Mendes Fanfiction
FanficDanielle i Noah. Noah i Danielle. Prawda, że brzmi świetnie? Ale czy po trzymiesięcznej rozłące nadal tak będzie? Noah wyjeżdża do miasta miłości - Paryża. Nelly zostaje w kraju klonowego liścia. Czy nowy, uroczy sąsiad z domu naprzeciwko może posta...