2

11 1 0
                                    

Leżę w moim  łóżku ponad 2 godziny próbując ułożyć scenariusz rozmowy, by w końcu dowiedzieć się czegoś nowego. Mam wrażenie, że rodzice coś przede mną ukrywają. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale zamierzam się tego dowiedzieć.

Po jakiś 20 minutach w końcu jestem gotowa. Dziś po raz kolejny porusze temat mojego snu ale pierwszy raz mam nadzieję że ta rozmowa coś da. To właśnie dzisiaj chce się dowiedzieć czegoś nowego, mam przeczucie, że rodzice coś przede mną chcą zataić...

Wychodzę z mojego pokoju na piękny korytarz urządzony w jasnych barwach. Na tym piętrze znajdują się jeszcze 4 pary drzwi. Jedne prowadzą do sypialni moich rodziców, natomiast pozostałe są sypialniami dla gości. Często ktoś nas odwiedza ale o tym opowiem innym razem.
Skręcam w prawo i kieruje się ku schodą prowadzącym na parter. Już mam schodzić, gdy słyszę podniesiony głos mamy.
- Nie, ona nie może się dowiedzieć. Nie jest na to gotowa. Ona tego nie zrozumie. - mówi, a w jej głosie można usłyszeć strach i obawę
- Nie mamy innego wyboru, oni i tak w końcu nas znajdą. Mam dość ciągłego uciekania. - mówi równie podniesionym głosem mój tata, jednak jego głos jest pełen determinacji
- Nie zgadzam się. Obiecalismy ją chronić, nie chcę by była częścią tego świata! - w tej chwili mama już krzyczy.
Ja niczego nie rozumiem. Jestem zdruzgotana. Co oni przede mną ukrywają?! Już mam się wychylcić i spytać o co chodzi, gdy w całym domu rozlegają się odgłosy uderzeń dochodzące od drzwi przez które można wejść do domu . Natychmiastowo chowam się za najbliższą ścianę by nikt mnie nie zauważył. Słyszę jak ojciec mówi mamie że nikogo się nie spodziewa i żeby szybko pobiegła na górę i mnie schowała. Nie wiele myśląc biegnę do mojego pokoju, kładę się w łóżku i udaje że śpię. Po kilku sekundach do mojej oazy wbiega mama. W jej oczach widzę strach.
-Córeczko chodź szybko za mną, wszystko Ci wyjaśnię ale teraz bądź cicho i szybko chodź! Proszę, musimy Cię jak najszybciej schować.
Mimo że na moje usta w tej chwili ciśnie się miliony pytań, postanawiam zachować ciszę. Bezzwłocznie wykonuje wszystkie polecenia mamy. Kierujemy się w stronę łazienki w moim pokoju. Mama podchodzi do mnie, mówi że z tatą mnie kochają i każe nie wychodzić aż któreś z nich po mnie nie przyjdzie. Dodaje że przy pierwszym zakręcie mam skręcić w prawo, a później w lewo. Nie wiem o jakie zakręty jej chodzi ale zanim zdążę zapytać mama kieruje się na koniec pomieszczenia. Uśmiecha się blado do mnie, a następnie podchodzi do mojej ukochanej toaletki i odsuwa ją. Ukazuje się mi małe przejście do którego jestem niezwłocznie wepchnięta. Na czworaka robię dwa kroki. W tym czasie mama przywraca toaletce jej dotychczasowe położenie. Zapada pół mrok. Jedynym źródłem światła jest moja latarka, którą mama wręczyła mi zanim mnie tu wepchnęła. Dzięki niej widzę że za chwilę będę musiała skręcić. Przypominam sobie słowa mamy i skręcam w prawo. Idę prosto już około 10 minut. Strasznie bolą mnie kolana ale już widzę drugi zakręt. Skręcam w lewo. Po 5 minutach ukazuje mi się średniej wielkości pomieszczenie. Gdy tylko je ujrzałam, straciłam przytomność.

JULIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz