Witajcie, kadeci!
Teraz tylko kliknąć ten przycisk i... GOTOWE!
Konto na wattpadzie! Jakież to wspaniałe! Ile jest tu książek, jaki wybór! Tyle tu ludzi, tyle historii. Istny raj!
Jedna książka, druga, kolejna i to z darmo. Można czytać ile się chce i co się chce. Genialne!
,,Twórz" - Ale jak? Własną książkę? Ktoś będzie to czytał? Ale tak, że to co ja napiszę? Tak? Ktoś będzie to widział? O.o
Czemu nie, przecież można spróbować, czyż nie?
Ok, pierwsza książka o wampirach... Jedna gwiazdka! Tak, ktoś to przeczytał! Wow! Jest i komentarz, komuś się to spodobało i błaga o następną część. Czemu nie? Już siadam i piszę. Pięć rozdziałów później już pod każdym rozdziałem 20 osób zostawiło gwiazdki i kilka komentarzy. Niesamowite, a potem...
OOPS!
Pomyłka, a raczej błąd, który ktoś zauważył, wytłumaczył w czym problem - w porządku, cenna rada. Spróbuję od nowa, jest dobrze, naprawdę dobrze. Piszę, ktoś to czyta. Wspaniałe uczucie, że ktoś poświęca kilka minut na czytanie tego, co amatorsko tworzę.
Potem jednak nachodzi taka myśl, aby założyć inne konto. Tylko takie, które będzie przeznaczone fanfiction i oto jest... DarkSieg
Od nowa pisanie pierwszej pracy, radość z każdej gwiazdki, komentarzy. Poznawanie nowych osób. Ależ to była zabawa!
Jedna książka, druga i kolejna. Z każdą coraz więcej czytelników, gwiazdek, komentarzy. Czysta przyjemność pisać dla kogoś, kto poświęca kilka sekund na kliknięcie gwiazdki i napisanie komentarza.
Na pewno każdy z was przechodził choć po części to, co porucznik. Radość z zakładania konta, fascynacja książkami, niektórzy czuli dumę z pisania własnych powieści. I tak powinno być.
Ale jak to przystało na nieprofesjonalistę, amatora piszę dla zabawy. Popełniam błędy, toż to dla niektórych szok!
Coś oczywistego, lecz bardzo znaczącego:
1* NIE WIDZIAŁEM, ABY GDZIEŚ BYŁO NAPISANE, ŻE WATTPAD TO STRONA DLA PROFESJONALNYCH PISARZY!
2* Pisanie to coś, co musi cieszyć, inaczej nieważne ile czasu się spędzi nad rozdziałem, będzie okropny i nigdy nie będziesz z niego zadowolony
3* Popełniaj masę błędów, dopóki tylko uśmiech nie schodzi ci z twarzy, a radość nie ucieka jak Nick ze stołówki za bardzo naglącą potrzebą udania się do ubikacji. Nie ma znaczenia czy to będzie błąd ortograficznych, czy składniowych. Nikt od razu nie był wybitnym pisarzem, każdy od czegoś zaczynał. Jeśli tylko przez głupi strach przed hejtem, wypomnianym błędem się zatrzymasz, nie będziesz potrafił ruszyć naprzód. Na błędach uczymy się całe życie.
4* Piszesz dla siebie, bo to lubisz. Nikt nie trzyma nad tobą kija, którym będzie cię poganiał, to od ciebie zależy kiedy i jaki wydasz rozdział. Bez pośpiechu. Porucznik powoli sobie o tym dopiero przypomina.
5* NAJWAŻNIEJSZA ZASADA: NIGDY, PRZENIGDY NIE PISZ O SWOJEJ PRACY, ŻE JEST DZIEŁEM, WYBITNĄ PRACĄ - WTEDY POJAWIAJĄ SIĘ ONE, NAZWANE PRZEZE MNIE - TOKSYCZNE OSOBY! Niestety pojawią się one i bez tego, ale trochę im się zejdzie, cierpliwości. Nawet bez zaproszenia wejdą do twojej pracy i zabiorą najdrobniejszą cząstkę radości.
Kim jest toksyczna osoba? To na pewno nie jest osoba, która dostrzega błędy w twojej pracy i kulturalnie ci je wskazuje. Ta z kolei jest kimś cennym. Sam porucznik niejednokrotnie zachęcał do wyszukiwania i wskazywania błędów w swojej pracy. I to pomocne, dzięki takim osobom nie popełnia tych samych błędów.
Ale uwaga!
Dostrzeżenie błędów i wytknięcie ich autorowi książki może zostać przyjęte przez niego jako atak, nikt nie lubi jak ktoś się ,,mądrzy". Dlatego też należy dokładnie przedstawić w czym tkwi problem i jak należałoby to poprawić. Komentarz typu ,,haha! napisała wsiąść do ręki zamiast wziąć!" przywołuje negatywne emocje. Dlatego darujmy sobie wykrzykniki, XD itp.
Toksyczna osoba to człowiek, który tylko dołuje innych autorów poprzez ciągłe, negatywne komentowanie ich prac. Owszem, każdy ma inny gust, komuś może się coś spodobać, komuś nie, ale opinia napisana raz wystarczy, naprawdę. Nikt nie chciałby czytać o swoich pracach po raz n-ty, że jest okropna, beznadziejna, nie powinna w ogóle się pojawić, nie dorasta innej do pięt.
Porucznik pisząc swoje małe dzieła (tak, małe dzieła!) nie porównuje się z innymi pracami. Nie konkuruje z żadnym z autorów, kto napisze lepszą pracę. Nie! Piszę dla siebie oraz małej grupki kadetów. Naprawdę nie potrzebuję czytać komentarzy o tym, że nie da się czytać tego, co napisałem. Za pierwszym razem już zrozumiałem, przyjąłem do wiadomości.
Skoro więc nadal pojawiają się takie komentarze, to może jest w tym drugie dno? Kilka osób podsunęło myśl, że chodzi o zazdrość. O prace? Nie sądzę, skoro są one tak beznadziejne, że grzechem jest je lubić i polecać. O czytelników? O tak! Bo jakim prawem coś tak miernego jak chociażby ,,Yes, sir!" najeżone masą błędów, ma prawo mieć tyle gwiazdek?! Dlaczego ktoś śmie polecać to fanfiction mojej osobie, kiedy ja szukam DOBREGO opowiadania o tematyce związanej z żołnierzami?! Na te pytania Porucznik nie zna odpowiedzi.
Czy to porucznika wina, że ktoś wolał przeczytać zwykłe, proste opowiadanie jakim jest ,,Yes, sir!" niż rozbudowaną historię, gdzie dużo się dzieje, a zdania są tak poprawnie zbudowane, że nic tylko wydać tę książkę? Ja na to wpływu nie mam. To od was kadeci zależy, co wybierzecie do czytania. NIKOGO nie zmuszałem do zagłębiania się w kolejne MAŁE DZIEŁA. Dla mnie tym właśnie są. Może całe opowiadanie nie być powalające, czasem wręcz żenujące, ale zawsze znajdzie się jeden czy kilka rozdziałów z danego ff, które sprawią, że pomyślę ,,tak, to genialne, właśnie tak chciałem to napisać". Są moimi małymi dziełami, gdyż to JA je napisałem i to MNIE cieszyło ich pisanie. I na tamtą chwilę było to wystarczające.
Co tu jeszcze napisać...
Przez ostatnie tygodnie dopadło mnie zwątpienie, właśnie tak. Bo gdy czytasz takie rzeczy o swojej pracy, której poświęciłeś kilkadziesiąt godzin, swój czas, bierzesz je głęboko do siebie - każde następne zdanie w rozdziale nie powoduje już radości, którą czułeś na początku pierwszego rozdziału. Dlatego oto jest - przerwa. I Porucznik zapomniał o czymś takim, jak pięć punktów widniejących na górze. Zagubił się jak Harry podczas gry terenowej, błądzący z kompasem w ręku, gdzie ,,N" oznacza naprzód. Ale to jest zbyt trudne w tej chwili. Potrzebuje czasu by ruszyć z miejsca. Czeka na Louisa, który znudzony oczekiwaniem na kadetów, będzie rzucał żołędziami, w końcu trafiając go w głowę.
I na koniec pragnę podziękować wam, kadeci. Za każdy komentarz, wiadomości, dzięki którym konto DarkSieg wciąż istnieje. Bo tak jak łatwo było kliknąć ,,Załóż konto", tak samo łatwo byłoby kliknąć ,,Zamknij konto". Gdyby nie wy, porucznik poległby w tej samotnej walce.
※※※※※※※※
Dlatego nie poddawajcie się i róbcie to, co was cieszy. A jeśli zwątpicie, znajdźcie kogoś, kto w was będzie wierzył i pomoże pozostać sobą, tak jak ja dzięki wam.
※※※※※※※※
< I tak, jestem tylko zwykłym amatorem pisania z niezwykłymi czytelnikami >
,,Porucznik Sieg ma najlepszych kadetów!"
~ Porucznik Sieg ,,Yes, sir!"
Do następnego! ----->