Tamte słowa rozpoczęły nieoczekiwany tor wydarzeń, który skłaniał obydwu chłopców do walki z przeznaczeniem. A wszystko to dla poświęcenia się literaturze, która uświęcała ich czynom. Po deszczu w końcu zawsze wychodziła tęcza, a krąg życia i śmierci miał się zatoczyć, inaczej nowy plan na przeżycie skończyłby się w ułamku sekundy. Jeszcze tego samego dnia wybrali się na obrzeża Seulu, gdzie nie docierały duszące opary miasta.
Wśród zieleni Taehyung poczuł się świeższy i o wiele bardziej natchniony do działania. Jungkook szedł u jego boku z plecakiem przewieszonym przez ramię. Ekwipunek składał się z dwóch grubych wiązek sznura, noża i paru innych pierdół, które przywodziły na myśl wyprawę harcerską. Nic jednak bardziej mylnego.
Trasa ujrzała swój koniec w momencie, gdy znaleźli się pod starym, spróchniałym już dębem, który znacznie przewyższał inne drzewa w lesie. Otaczała ich niezrównana cisza, a promienie słoneczne melancholijnie przebłyskiwały przez ścianę lasu. Jeon odłożył torbę tuż przy wystającym korzeniu, po czym usadowił się na nim, spoglądając na swojego towarzysza.
Naprawdę imponowała mu zmiana blondyna. Kiedy się poznali Taeh był niesamowicie skryty, jednak przy tym okropnie łatwy w odczycie. Jungkook nawet nie musiał na niego patrzeć, aby wiedzieć co chodzi po jego głowie, teraz jednak tak nie było. Cały pomysł i plan wycieczki był pod pieczą młodszego, który właśnie zakasał rękawy, spoglądając gdzieś w górę między gałęzie. Oboje doskonale wiedzieli, co zaraz się wydarzy, jednak cisza między nimi stanowiła dwie różne opcje. Pierwszą było ukrywanie domniemanego celu, natomiast drugą porozumienie bez użycia słów. Co jednak było najbardziej prawdziwe?
- Jesteś gotowy? - zapytał blondyn, opierając się o pień wielkiego drzewa. Nadchodził zmierzch, a więc jeśli nie pospieszą się z tą ceremonią, to powrót do miasta stania się utrudnieniem. Nawet nie zacierali swoich śladów, problem był w tym, że żaden z nich nie znał za dobre drogi powrotnej, a ustanowienie jej w całkowitej ciemności byłoby najgorszą z możliwych opcji.
- Jak nigdy wcześniej - odpowiedział starszy, wyciągając z plecaka nóż. Czy się bał? Skądże. Jedynym przenikającym go uczuciem była ekscytacja przed tym, co właśnie miało się wydarzyć. Wiedział również, że dzięki temu i ich wspólnemu połączeniu, mogło zacząć się coś jeszcze bardziej interesującego. Jeśli Kim pójdzie w jego ślady i zatonie w misji ratowania literatury przez szarymi sonetami, będzie mógł mieć pewność, że jest godzien wtajemniczenia.
Bez chwili wahania Jungkook przeciął swoją dłoń na wskroś. Z rany trysnęła krew, która zaczęła spływać wzdłuż jego linii papilarnych, w końcu kroplami spadając za wyschniętą trawę. Mimika jego twarzy nie wyrażała bólu, jedynie szczęście, działanie w pełnym amoku. Tae gdyby działał chociaż odrobinę bardziej racjonalnie, z ręką na sercu mógłby przyznać, że wyglądał jak naćpany najgorszym możliwym świństwem. W tym przypadku jednak odebrał od niego nóż, wykonując tą samą czynność.
Spojrzeli sobie głęboko w oczu, uśmiechając się szeroko. Gdyby tylko ktoś odnalazłby ich w tej sytuacją, stwierdziłby, że ma przed sobą dwóch niezrównanych umysłowo samobójców, po czym we dwoje trafiliby na jakiś zastrzeżony oddział w psychiatryku. I doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że nikt nie byłby w stanie ich zrozumieć, ani poczuć w sobie literatury tak dosadnie. Proza żyła nimi, a oni prozą. Nikt inny nie był godny, aby ją pojąć w każdym znaczeniu tego słowa. To właśnie było upojenie.
- Życie znajduje się w pętli między życiem, a śmiercią. Zatoczenie kręgu sprawi, że życie będzie pełniejsze - powiedzieli szeptem w swoim kierunku, łącząc swoje ręce ze sobą. Rany znalazły się na tym samej wysokości. Krew obydwu stała się jednością, śmierć nie miała prawa ich rozdzielić.
YOU ARE READING
kill your ideas || taekook
Fiksi Penggemarna podstawie "kill your darlings" gdzie taehyung ma zamiłowanie do rzeczy pięknych, a jungkook zmienia cały jego światopogląd top!jk pobocznie: yoonmin angst, fluff, smut?? s: 14.08.2018 e: ???? 20.08.18 - #150 w poetry