Niespodziewana pustka

307 22 11
                                    

Wszyscy usiedli do wigilijnej kolacji. Marinette, jak to ona, musiała odstawić jakiś numer. Wpadła w kucharza niosącego barszcz, wylała go ale miała szczęście że nie polała swojego "okazyjnego stroju", którym była biedronkowa bluzka oraz czarne spodnie.

- I co zrobiłaś dziewczyno?! - krzyknął zdenerwowany kucharz. - Teraz nie będzie tej jakże cudnej zupy w te święto!

- Ja... ja...eee...

- Ona nie chciała Alfredo. - wtrącił się Adrien. - Obejdzie się i bez tego. Chodź Marinette, bo jedzenie stygnie. - pokazując ręka na stół mrugnął do dziewczyny, a ta starała się nie pokazywać swojej czerwonej od rumieńców twarzy.

Tym czasem w pokoju Adriena, Tikki czekała aż Plagg w końcu się pojawi. Po godzinie już miała sobie odpuścić. Nie wiedziała jednak, że ten zapomniał i spał sobie spokojnie w wazonie, który stał w pracowni Gabriela.

- Chyba nie przyjdzie. No ale poczekam jeszcze kilka minut. - powiedziała zasmucona.

Po 2 godzinach Plagg pojawił się ale nie mieli z Tikki dużo czasu dla siebie. Za dosłownie pięć minut miała kończyć się kolacja, a dzieciaki miały wracać do pokoju.

- Czemu ja mogłam o tym pamiętać a ty jak zwykle musiałeś zrobić " coś ważnego "?

- Wiesz, spanie to bardzo ważna czynność życiowa.

- Ach tak? To od teraz nie odzywaj się do mnie I więcej się ze mną nie kontaktuj.

- Kostko cukru nie gniewaj się. Przecież jestem tu.

- Zaraz dzieciaki wracają do pokoju, więc już nie ma szans żebyśmy spędzili razem dziś trochę czasu. I wiesz co? Ja myślałam, że mnie lubisz i... a nie ważne. Znowu się wygłupiłam. Lepiej będzie jak już pójdę.

- Ale...

I po tych słowach Tikki przelatując przez ścianę zostawiła Plagga nie pozwalając mu się wytłumaczyć. Nie wiedziała, że on też ją lubi ale nie tak zwyczajnie. Nie wiedziała, że codziennie myślał tylko o niej. Nie wiedziała, że teraz jego serce pękło na kilka małych kawałków.

- Nawet kwami potrafią wywoływać negatywne emocje. Hmm, to świetna ofiara dla mojej akumy. A więc, leć do niego moja mała akumo i zawładnij tym złamanym sercem.

Plagg siedząc w szafce objadał się całymi zapasami camembert'a jakie miał dla niego Adrien. Nagle wyleciał przez okno z jednym w ręku i usiadł na dachu. Następnie poczuł jak coś dziwnego nim włada. Próbował się oprzeć ale był tak załamany, że nie potrafił.

- Witaj Plagg. Jestem Władca Ciem. Pomogę Ci się zemścić na tej, która złamała ci serce ale w zamian musisz przynieść mi miraculum Biedronki oraz Twojego właściciela - Czarnego Kota. To co? Umowa stoi?

- Tak jest Władco Ciem. Od dzisiaj jestem Koplagg. Zniszcze wszystkich oraz wszystko. Nikt nie ucieknie przed moim Kotaklizmem. Ale najpierw zemszcze się na Tikki. Hahaha!

To mówiąc urósł do ogromnych rozmiarów i ruszył w Paryż niszcząc po drodze kilka samochodów oraz kamienic. Tymczasem w pokoju Adriena Nino puszczał muzykę, Alya dzwoniła do telewizji w sprawie wywiadu na temat Biedronki, Marinette siedziała cicho na łóżku i szkicowała coś w swoim zeszycie a Adrien nie wiedział jak zacząć z nią rozmowę. Z jednej strony był zainteresowany co robi ale nie chciał jej przeszkadzać. Chciał pogadać z Plaggiem bo ten zazwyczaj pomagał mu w takich sprawach ale nigdzie gdzie zawsze się chował go nie było. W tym wypadku włączył telewizję, a na ekranie pojawiła się Nadia Chamak z informacją o kwami rozwalającym Paryż. Adrien był w szoku.

________
Może niektóre fragmenty są trochę nie zrozumiałe także przepraszam.

Chciałam odnieść się do sytuacji Kabarette gdy wpadła w kucharza niosącego zupke,z kolei już wiemy czemu rurki Gabrysia są takie czerwone hihi <3 Nazwałam go Alfredo bo nic innego nie wpadło mi do głowy a poza tym za dużo Soy Luny
takze ten XD

Muszę szukać kolejnych inspiracji i kolejnych tematów do następnego rozdziału

Pewnie next rozdział będzie o tym jak Plagg robi z Paryża piaskownice lub o tym jaki Adrien jest beznadziejny w zarywaniu naszego żywego Kabaretu.

To tyle więc PA <3

Nie Ja Wybieram Kogo Kocham  - Świąteczny Special ( Koplagg )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz