cz. I

4.7K 140 35
                                    


(T.i) - twoje imię
(Z.t.i) - zdrobnienie twojego imienia
(Zz.t.i) - zgrubienie twojego imienia
(T.n.) - twoje nazwisko
(T.u.k) - twój ulubiony kolor.
Mało kto wierzy w moce czy miracula, które były używane za czasów naszych przodków. Mówi się, że do tej pory przetrwał tylko jeden ich strażnik. Słyszałam, że to właśnie w Paryżu są jeszcze Biedronka i Czarny Kot.
- (zz.t.i.) (t.n) Wstawaj! Ruszamy za 2 godziny - usłyszałam stanowczy głos mojego ojca. Gdyby mama miała wykształcenie już gnił by w więzieniu. Za to, co nam robi a w szczególności mi. Codziennie jestem przez niego bita, nienawidzę go bo każe mi opuścić moich przyjaciół.
- tak, ojcze - odpowiedziałam. Założyłam bluzkę koloru (t.u.k), (t.u.k) spodnie i czarne botki. Zeszłam z walizkami na dół i zobaczyłam tatę, który podniósł rękę na mamę.
- ekhem - chrząknęłam.
- córecz
- (zz.t.i) idź odłożyć walizki. A ty idiotko jej nie mów córeczko
- dobrze Zbigniewie. - mama posłusznie odpowiedziała i poszła zanieść za niego walizki.
Byliśmy w samolocie. Mama i tata usiedli razem a ja obok chłopaka o bląd włosach. Chyba zauważył, że mam smutną minę
- Witaj, jestem Adrien.
- (t.i.) miło mi - podałam chłopakowi rękę.
- czemu jesteś smutna?
- n-nie jestem - skłamałam.
- a mogę wiedzieć gdzie lecisz?
- przeprowadzamy się z rodziną do Paryża.
- oh tak? Ja też mieszkam w Paryżu. Mogę cię oprowadzić!
- dziękuję za propozycję.
Rozmawialiśmy jeszcze tak 2 godziny.
- do jakiej szkoły będziesz chodziła? - zapytał chłopak.
- Collège Françoise Dupont.
- tak się składa, że też chodzę do tej szkoły! Możesz usiąść za mną jeśli chcesz.
- n-no pewnie - zawahałam się.
- a dlaczego jesteś taka posiniaczona?
- ehh... Trudno powiedzieć ojciec mnie bije. Ale nikomu nie mów błagam!
- co za drań! No jasne, że nie powiem. Ale jeśli się zdecydujesz to Ci pomogę - chłopak puścił oczko. Zaśmiałam się.
~ time skipp ~
Jesteśmy na miejscu.
- do zobaczenia (z.t.w)!
- Do zobaczenia Adrien!
W trakcie lotu, powiedziałam mu mój nowy adres, by po mnie dziś przyszedł. Byliśmy już w nowym domu i wszystko było rozpakowane.
- mamo? Gdzie idziesz?
- idę szukać pracy. A ojciec jest w niej aktualnie jest wróci wieczorem
- dzień dobry pani. Witaj (z.t.w)! - usłyszałam głos Adriena.
- pa mamo!
- pa skarbie!
Chłopak zabrał mnie na wieżę Eiffla, do Luwru a na koniec, chodziliśmy po parku i brzegiem Sekwany.
To było romantyczne, chłopak zaczął przybliżać się do mnie a mi to nie przeszkadzało. Nagle zobaczyłam starca, który się topi. Ściągnęłam z siebie koszulkę i spodnie i wskoczyłam za nim do wody.
Próbowałam go wyciągnąć, lecz nie za bardzo mi to szło. Kilkanaście minut później, wyciągnęłam go wreszcie z wody.
- dziękuję Ci młoda damo!
- niech pan uważa. Nigdy nie wiadomo co może się stać!
- dowidzenia.
Ubrałam się z powrotem i wróciłam do chłopaka.
- przepraszam Cię.
- to było niesamowite! Dziewczyno jesteś wielka!
- s-serio? - zaczerwieniona spytałam.
- pewnie! - Chłopak wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną obracać. Nasze twarze były bardzo blisko. ZA blisko!
- Adrien, twój ojciec na ciebie czeka. - Adrien aż podskoczył gdy usłyszał głos asystentki ojca.
- tak, Nathalie... Pa (t.w.) do zobaczenia w szkole - pocałowałam chłopaka w policzek.
- pa. - pomachałam mu.
Wróciłam do domu gdzie czekał na mnie ojciec z pasem.
- gdzie byłaś?!
- chodziłam po Paryżu. Chciałam poznać to miasto.
- Szykuj się do szkoły!
- tak ojcze... - odpowiedziałam z posłuszną miną.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
||| 522 słowa. 2 gwiazdki i 2 komentarze i wrzucam kolejną część! |||

Gorący chłopak | [Adrien Agreste x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz