5. Grób w dolinie

2.7K 237 200
                                    


„Konsekwencje naszych działań są zawsze tak złożone, tak różnorodne, czasem wręcz sprzeczne, że przewidywanie przyszłości jest naprawdę bardzo trudnym zajęciem..."- Albus Dumbledore „Harry Potter i więzień Azkabanu"

-Au.- Gellert z trudem stłumił okrzyk bólu, ograniczając się do cichego syku.

Chwycił lampę naftową lewą dłonią i natychmiast odsunął prawą, którą nieumyślnie dotknął rozgrzanej obudowy. Nadgarstek chłopaka był teraz mocno zaczerwieniony i pulsował bólem.

-Czy naprawdę musimy targać ze sobą to ustrojstwo mugoli, a nie używać różdżek jak każdy szanujący siebie czarodziej- powiedział z irytacją słyszalną w głosie do Albusa.

-Ciszej- uciszył go przyjaciel- Wyglądalibyśmy zbyt podejrzanie ze świecącymi patykami.

Po tych słowach przyspieszył i przeszedł przez żelazną bramę cmentarza.

-A włócząc się w nocy po cmentarzu wcale podejrzanie nie wyglądamy – Gellert prychnął ze złością, ale ruszył za Dumbledore'em i dość szybko go dogonił.

-To od czego zaczynamy?- zapytał Albus, spoglądając pytająco na chłopaka.

Ten wzruszył tylko ramionami i ruszył wzdłuż najbliższego rzędu grobów, a Dumbledore podążył jego śladem. Przy każdym kolejnym nagrobku Albus pochylał się, aby sprawdzić nazwisko osoby zamarłej, a Gellert oświetlał kamienną płytę lampą naftową. Jednak po dziesięciu minutach i kilkunastu sprawdzonych grobach nie było ani śladu po nazwisku Peverell. Gellert wyprostował się po odczytaniu napisu na kolejnym nagrobku i poczuł lekkie zawroty głowy. Odruchowo złapał się ręką za skroń i przymknął zmęczone oczy.

-Tylko mi tu nie zaśnij- mruknął Albus w jego stronę.

Gellert zrobił urażoną minę i posłał przyjacielowi niezbyt przychylne spojrzenie.

-Nie zamierzam- powiedział cicho.- Może się rozdzielimy tak będzie szybciej.

-Dobry pomysł- Albus kiwnął głową z uznaniem, i wyjął różdżkę.- Lumos.

Czubek różdżki Dumbledora rozjarzył się niebieskawym światłem.

-A tobie już wolno używać różdżki- Grindelwald prychnął niezadowolony i przewrócił oczami.

– Uważaj na siebie...

Ostatnie słowa Albus wypowiedział tak cicho, że niemal do siebie. Grindelwald jednak je dosłyszał, ale nie dał tego po sobie poznać. Odszedł wolno w stronę kolejnego rzędu nagrobków. Kiedy stali się dla siebie tacy bliscy? Nie potrafił powiedzieć. Co prawda od początku znajomości dobrze się rozumieli, ale dopiero ostatnie wydarzenia uświadomiły Gellertowi ile Albus dla niego znaczy. Wcześniej zależało mu tylko na swoich ambicjach, na odnalezieniu insygniów śmierci. A teraz... Nie potrafił wyobrazić sobie przyszłości bez niego u swojego boku. To co czuł było dla niego czymś zupełnie nowym, nieznanym. I była to pierwsza rzecz w życiu Grindelwalda, której nie potrafił logicznie wytłumaczyć. Westchnął zmęczony i przetarł bolące oczy, aby odczytać kolejne nazwisko, kiedy usłyszał głośne wołanie Albusa:

-Gellert, chodź tu!

Grindelwald uniósł lampę i ruszył wzdłuż rzędu nagrobków, w kierunku głosu. Chwilę później znalazł się obok Albusa, który pochylał się nad kamienną płytą nagrobka.

-Bądź ciszej kretynie, bo usłyszą nas wszyscy mugole- syknął Gellert, ale Dumbledore uciszył go ruchem ręki.

-Patrz- mówiąc to wskazał na dolną część nagrobka, gdzie wygrawerowany był znak Insygniów Śmierci.

Miłość jest potężniejsza od śmierci [Dumbledore x  Grindelwald]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz