1. Good Old Fashioned Lover Boy

2.2K 81 38
                                    


Rok 1968

- Znów wychodzisz? - spytał zdziwiony starszy mężczyzna w zgniło zielonym swetrze zapinanym na guziki. W ręku trzymał okulary, a na jego twarzy malowało się niezadowolonie.
-Nie zostaniesz na kolacje? -spytał głośniej.
- Nie... tato...- do mężczyzna odwróciła się niska dziewczyna. Po jej ramionach spływały czarne włosy, a na oczy opadała za długa grzywka. - Wrócę późno. - jej wzrok powędrował w stronę matki.
- Zostań. - powiedziała spokojnie kobieta. - mamy ci coś ważnego do powiedzenia.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Co takiego? Chcę usłyszeć teraz.
Ojciec westchnął.
- Jutro będziemy mieć gości.
- A co to ma wspólnego ze mną? - spytała zaskoczona.
- Chcemy abyś poznała pewnego... - kobieta mówiła powoli.
- Chcemy żebyś w końcu wyszła za mąż. - Dokończył ojciec. - masz już 19 lat.
Młoda kobieta westchnęła.
- Jest XX wiek.  Ludzie w moim wieku się bawią! - krzyknęła. - Nie mam zamiaru skończyć jako kura domowa!
- On naprawdę jest cudnym chłopakiem. Kulturalny, wykształcony... przystojny. - mówiła spokojnie matka.
- Banalny, przeciętny, przewidywalny  nud...
Ojciec nie potrafił jednak panować nad emocji.
- Bez dyskusji! Jutro zostajesz w domu! Chowam klucze i gówno zrobisz! - krzyczał.
- To nie wrócę do domu!
- Nie żartuj! - krzyknęła nagle starsza kobieta podchodząc do córki.
- Nie możecie decydować za mnie! O niczym! Jak będę chciała to się mogę nawet z kobietą związać i nic wam do tego!
- Chodź tu to tak ci tyłek przetrzepie, że ci się odechce tego nowoczesnego życia! - mężczyzna podszedł do córki. Zamachnął się i ją uderzył. Po dziewczynie został tylko trzask zamykanych drzwi.

Dziewczyna cała się trzęsąc chodziła bez celu po mieście. Zapomniała gdzie miała iść i co robić. Patrzyła na wszystkie omijające ją pary. Nigdy nie rozumiała zakochanych ludzi. Nigdy nie była zakochana.
Szła po dziurawym chodniku w swoich ulubionych czarnych budach na wysokiej podeszwie. Patrzyła uważnie pod nogi, aby się nie potknąć.
Po chwili straciła równowagę i poczuła jak dobija do czegoś twardego. Upadła na chodnik brudząc jeansy.
- Przepraszam najmocniej. - usłyszała cichy głos i ujrzała naprzeciwko siebie chłopaka, który tak samo siedział na chodniku.
-Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się i spojrzała na niego jeszcze raz. Miał włosy do ramion i pomalowane oczy.
- Następnym razem chyba założę inne buty. - zaśmiał się próbując je przetrzeć.
- Widzę, że mamy podobny gust. - chłopak spojrzał na nią pytająco, a potem rzucił wzrokiem na buty. Uśmiechnął się szeroko po czym szybko zakrył swoją twarz ręką.
Cały czerwony wstał z chodnika i podał dziewczynie rękę.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam. - Dziewczyna nie puściła jego ręki po czym dodała.
- Jestem Lucy. - na twarzy chłopaka pojawił się zarys uśmiechu.
- Freddie. - poprawił włosy dziewczęcym ruchem ręki. - chodźmy na spacer. - powiedział stanowczo po czym chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął ją za sobą.

Szli w ciszy omijając kluby, oświetlone witryny sklepowe czy też  bezdomnych proszących o pieniądze.
Chodź Londyn budził się dopiero do życia nocą, na ulicach było bardzo spokojnie. Rozglądała się dookoła nie dowierzając, że istnieje inny świat, którego dotąd nie znała.
- Nie byłas nigdy w Londynie? - spytał po chwili tajemniczy chłopak.
- Przeprowadziłam się tu niedawno...jakoś pół roku temu...od niedawna zaczęłam go odkrywać.
- Nigdy nie chodziłaś po nim nocą?
- Nie... To znaczy od niedawna zaczęłam - zarumieniła się lekko.
- To teraz będziesz mieć okazję. - zatrzymał się gwałtownie. Obrócił się w stronę ciemnych drzwi. - Lucy, czy może chciałbyś pójść ze mną do klubu? - spytał żartobliwym tonem.
Lucy uśmiechnęła się pod nosem i pokiwała głową.

Weszli do zatłoczonego ciemnego pomieszczenia, z którego słychać było dźwięki instrumentów. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i innych dziwnych substancji.
Freddie szedł nie zatrzymując się. Po chwili Lucy straciła go z oczu. Obijała się o ludzi, którzy nawet nie zwracali na nią uwagi. Zaczęła czuć niepokoj. Kręciła się w kółko szukając wzrokiem swojego towarzysza. Po chwili opamiętała się i zaczęła kierować się w stronę baru. Szybko usiadła na krześle.
- Tu jesteś! - krzyknął Freddie, a Lucy podskoczyła.
- Następnym razem chyba się do ciebie przypne - zażartowała.
- Prościej będzie złapać cię za rękę. - zaśmiał się po czym mocno zarumienił. Wziął duży łyk piwa i rozejrzał się po parkiecie.
- Czujesz to? - spytał.
- Co?
- Trzy czwarte ludzi na tej sali jest na haju.
- Co to znaczy? - Na twarzy chłopaka znów pojawił się uśmiech. - Są naćpani, kochana - Lucy patrzyła na niego przez chwilę nic nie odpowiadając. Wzięła do ręki zimne piwo Freddiego, napiła się i zeskoczyła z wysokiego krzesła.
- Chcesz potańczyć? - Chłopak stał nic nie mówiąc. - Nie daj się prosić. - Wzięła go za rękę i pociągnęła na parkiet.

One Shots / Queen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz