"szMira" - część 9

12.6K 50 2
                                    


Tęskniliście??? ;> 
Długo mnie tu nie było, kariera (nie bez mojej pomocy) rozkręciła się na dobre. Jednak ukryte pasje zostały zachowane. 

Sven rżnął mnie na wiele różnych sposobów zachowując swoją anonimowość i dystans. Bez jego twarzy też mogłam dochodzić, podobało mi się to! Kazał mi robić wiele wyuzdanych rzeczy w łóżku i... miejscach publicznych. 

Stworzyliśmy nietypową, dziwną i fascynującą relację. Razem wybieraliśmy dla mnie zabawki, kupiłam nowy różowy wypasiony wibrator oraz (również różowe) kulki Gejszy. Były tej lepszej generacji, albo pojedyncza kulka, albo wersja podwójna. Oczywiście na dwa sposoby je wykorzystywałam. A nawet trzy. 
Jedną wkładałam kiedy chodziłam po domu, była podtrzymaniem mojego 'chętnego' stanu. Dwie wkładałam w siebie kiedy wychodziłam na bankiety, spotkania czy imprezy. Zawsze miałam przy sobie naładowany telefon i zdawałam pełne relacje mojemu kochankowi. Opisywałam mu w jakim miejscu jestem i wysyłałam bardzo niegrzeczne zdjęcia z raportem stanu mojej piczki. 

Kolejna kombinacja była przy masturbacji, kulki lądowały w innej dziurce, tylnej. 
Wyobraź sobie czytelniczko ostre rżnięcie cipki z wypełnionym analem. Czujesz jak wibrator porusza kulki w Twoim pełnym tyłeczku? Jak drżą? Jak podniecają..? Z dziurki wystaje tylko plastikowy sznureczek, za który pociągniesz jak już będzie po wszystkim. Dopiero wtedy. To też jest dodatkowe doznanie. Pulsujący tyłeczek, kosmos. Zupełnie inny orgazm. 

Najbardziej szalona rzecz jaką kazał mi zrobić z pusią (nienawidziłam kiedyś tego określenia, teraz jest mi obojętne)? Kazał mi włożyć butelkę do cipki. Przezroczystą. Żeby mógł wszystko widzieć. /Ohh... podniecam się na samo wspomnienie.../ 
Wyobraźcie sobie nagą, spoconą dziewczynę na wielkim łóżku, z majtkami w ustach, włączoną kamerką i rżnącą się kulkami, wibratorem i butelką. 

/Mmmm, słyszę za ścianą sąsiadów, lekko starszych ode mnie. Mają łóżko przy ścianie, po drugiej stronie ja mam swoje łóżko. Wcześniej nie było słychać. Wzdychają. Głośno. Jęczą. Zaraz dojdą. Ona jest taka skromna i miła. Zwierzyna z niej kiedy się rżnie. On jest czasem niewidoczny, też jest dobry. Są zgrani. Ohh, taaak, zaraz dojdą. I... Oh! Długi dobry wspólny orgazm. Albo są dla siebie stworzeni, albo laska udaje./

Kierował mną jak pojazdem z antenką na pilota. To było czasem podniecające, a czasem już skrajne - bywałam wyczerpana i nie mogłam dogonić obowiązków. 
W końcu nasz kontakt się urwał. Nie pamiętam już jak. Czasem za nim tęsknię. Za jego nagraniami koncertów wielkich gwiazd. Za poczuciem humoru. Za męskością i opieką nade mną. Był moim pierwszym dorosłym mężczyzną. 

A wspominałam wam o francuzie o imieniu Alex? ;> 

szMiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz