Rozdział 1

910 59 13
                                    

Pustka. Niby jest niczym, a tak bardzo boli. Każdy próbuje od niej uciec, desperacko zapełniając ją wszystkim, co jest pod ręką. Życie Astorii było pełne pustek, które niczym pasożyt rozrywały jej duszę na kawałki. Nie wiedziała, czym mogłaby je wypełnić, były dla niej za wielkie. Miała wrażenie, że wszystko wokół zaczęło ją przerastać. Nie chciała się do tego przyznać, a wręcz wypierała, jednak przestała sobie radzić. Żyła, bo czuła taką powinność. Została obdarowana życiem, więc je grzecznie przyjęła, bo nie wypadało odmawiać.

      Sunęła leniwie łyżwami po lodzie. Ostrza cięły taflę, zostawiając po sobie głębokie rysy. W oczach przeciętnego obserwatora mogło być to niczym specjalnym, jednak było wręcz przeciwnie. To był najpiękniejszy taniec z możliwych. Łyżwiarka przelała na niego wszystkie kumulujące się w niej emocje. Jej ruchy stawały się coraz szybsze. Doskonale czuła, jak z każdą sekundą nabiera, coraz większej prędkości. Nagle zrobiła najazd i skoczyła. Poczwórny Flip to jeden z najtrudniejszych i zarazem najpiękniejszych skoków. Był on znany jako specjalność Viktora Nikiforova. Choć zrobiła wszystko dobrze, a wręcz idealnie, upadła. Poczuła łzy bólu, kotłujące się pod powiekami. Walnęła pięścią w lód. Była zła na siebie, przecież on to robi z taką lekkością, więc dlaczego ona tak nie umie? Powoli wstała, ignorując dotkliwy ból w kolanie. Za daleko zaszła, by po prostu upaść i nie wstać. Poprawiła słuchawki, jedynych świadków jej porażek oraz sukcesów i kontynuowała jazdę. Musiała się wyciszyć i skupić. Dzisiejszy dzień zadecyduje o całym jej życiu. Zamknęła oczy i spróbowała poddać się muzyce. Wyobrażała sobie, że on z nią tu jest, uśmiecha się do niej i mówi do niej jeden z swoich kiepskich żartów. Pewnie przytuliłyby ją, a jego długie włosy łaskotałyby ją w nos. Powiedziałby, że już nigdy jej nie zostawi i, że już na zawsze będą razem. Wiedziała, że tak chwila najprawdopodobniej nigdy nie nastanie, ale świadomość, że Viktor kiedyś jeździł tu w tym miejscu całkowicie ją otumaniła. Tak bardzo za nim tęskniła, ale jeszcze bardziej nienawidziła. Zranił ją w najgorszy możliwy sposób. Dał jej nadzieję, która okazała się być obrzydliwym kłamstwem. Nawet gdy zrozumiała, że on nigdy nie wróci, to starała się być w jakiś stopniu aktywna w jego życiu. Nie przegapiła ani jednego jego występ, a nawet większość nauczyła się na pamięć. Śledziła go na każdym możliwym portalu społecznościowym. Za każdym razem, gdy wpatrywała się w ekran telewizora, zastanawiała się, czy w ogóle o niej myśli, czy tęskni. Jak znała życie, pewnie o niej najzwyczajniej zapomniał. Jako nastolatek, wiecznie czegoś zapominał. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Przeżyła z nim wiele szczęśliwych chwil, jednak wspominanie ich jest bolesne. Nagle, z zamyślenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Dziewczyna zatrzymała się na chwilę i spojrzała lekko zirytowana w kierunku hałasu. Do hali wszedł blondyn o niesamowicie zielonych oczach. Astoria miała przez chwilę wrażenie, że skądś go zna, jednak postanowiła zignorować jego istnienie.

      Tymczasem, otóż ten blondynek szedł zapatrzony w ekran telefonu. Miał wrażenie, że zaraz wybuchnie. Głupi staruch i wieprz wrzucili kolejne wspólne zdjęcie. Ta dwójka czasem irytowała go bardziej, niż sam JJ. Do tego wszystkie media huczały, że Viktor miał wrócić na lód, więc rozpęta się prawdziwa wojna o puchar. Postanowił sobie, że będzie ćwiczyć dwa razy więcej i dwa razy ciężej. W pewnym momencie, będąc już u szczytu furii rzucił, nie zbyt delikatnie telefon na ławkę i pochylił się, żeby poprawić łyżwy. Musi się uspokoić i skupić na pracy. Gdy już miał wejść na taflę, to zorientował się, że nie jest sam. Była tam dziewczyna. Z srebrzystego kucyka uciekały pojedyncze kosmyki włosów i przysłaniały błękitne oczy. Na sobie miała za dużą, białą koszulkę i czarne legginsy. Niby Yakov mówił, że za niedługo pojawi się ktoś nowy, ale on, jak to miał w zwyczaju, nie słuchał go. Jeździła przeciętnie- nie jakoś fenomenalnie i nie tak bardzo źle. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia skrzyżowały się. Zielonookiego przeszedł nie przyjemny dreszcz po plecach. Jej spojrzenie było takie zimne, takie puste, całkowicie wyprane z uczuć. Otrząsł się i wszedł na lód. Musi się skupić, jeśli chce obronić tytułu mistrza świata. Wszyscy idą do przodu, więc on też.

Lodowa obietnica |Yuri Plisetsky x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz