11

326 27 11
                                    

14 kwietnia

Następnego dnia tuż przed obiadem Harry pojawił się przed drzwiami kajuty trzeciej klasy. Kulturalnie zapukał w nie i oczekiwał na otworzenie. Usłyszał szelesty i głosy za drzwiami, a następnie ktoś nacisnął klamkę. Mimo tego, drzwi nawet nie drgnęły. Dopiero prawdopodobnie po interwencji kogoś silniejszego i pchnięciu barkiem w drzwi, te ustąpiły, a oczom Harry'ego ukazał się Liam.

– Dzień dobry – przywitał się, lekko krzywiąc się. – Wybaczcie, ale muszę przyznać, że śmierdzi tutaj jak w gorzelni – mruknął niechętnie.

– To przez Louis'a – odezwał się oskarżycielskim tonem delikatny głosik, a zza Liam'a wyłoniła się Renee. Miała na sobie bladoniebieską sukienkę, a na jej ustach widniał uśmiech mimo nieprzyjemnego zapachu w kajucie. – Dzień dobry Harry – przywitała się, podchodząc do bruneta, którego usta wykrzywiły się w szeroko uśmiech.

– Witaj Kochanie – odpowiedział jej, czerpiąc niewyobrażalną radość z możliwości nazwania Renee ,,kochanie".

– Mnie to już tak nie przywitasz? – zza pleców Liam'a dobiegł nieco pijacki głos. Wszyscy odwrócili się w jego kierunku, aby ujrzeć budzącego się Louis'a.

– Ucisz się – warknęła lekko Renee. Nie chciała, aby Styles widział jej brata w takim stanie.

– Bo...bo...co mi zrobisz? – wymamrotał.

– Widzę, że Louis zabalował wczoraj bardziej niż mi się wydawało – zaśmiał się Harry, przyciągając do siebie ukochaną. Dziewczyna zapłonęła rumieńcem i spuściła wzrok.

– Pasujecie do siebie – skomentował z uśmiechem Liam, który w głębi serca od samego początku kibicował parze. Harry odwzajemnił gest Payn'a, a jego dłoń lekko zacisnęła się na talii Renee.

– Nie obrazisz się jak porwę tę pannę na spacer? – odezwał się Styles w stronę Liam'a. – Louis chyba nie kontaktuje, więc pytam o to ciebie – wyjaśnił, zauważając niezrozumienie na twarzy bruneta.

– Bawcie się dobrze. Ale nie za dobrze – odpowiedział z naciskiem na drugą część swojej wypowiedzi. Renee zaśmiała się pod nosem, po czym uniosła głowę, aby spojrzeć na partnera. Posłał jej jeden z tych uśmiechów, które sprawiały że miękły jej nogi.

Nim para opuściła kajutę, Renee zbliżyła się do łóżka swojego brata i kucnęła przy nim. Dłonią odgarnęła kosmyki włosów, które opadły mu na czoło i lekko się uśmiechnęła.

– Kuruj się braciszku – westchnęła, zauważając że mężczyzna ponownie zapadł w sen.

– Tak na wszelki wypadek, ja i Niall zaczynamy pracę o dwudziestej pierwszej. Gdybyś nie wróciła do tego czasu, a Louis nie stanął na nogi to po prostu zamknę drzwi. – Renee skinęła w geście zrozumienia na wypowiedź Liam'a, a następnie podeszła do swojego ukochanego.

Krótko pożegnali się z Payne'em, a następnie opuścili kajutę. Kiedy znaleźli się na korytarzu, Harry przyciągnął do siebie ukochaną i delikatnie, a zarazem namiętnie wpił się w jej wargi. W ciągu sekundy bicia ich serc przyspieszyły, a oddechy stały się płytkie. Kiedy obojgu zabrakło powietrza, odsunęli się nieznacznie od siebie i zetknęli się czołami.

– Bardzo mi ciebie brakowało – mruknął, spoglądając w ciemne tęczówki brunetki. Na policzkach kobiety pojawił się delikatny rumieniec zawstydzenia.

– Nie widzieliśmy się tylko kilka godzin – zaśmiała się cichutko Renee, układając dłoń na policzku mężczyzny. Zielonooki przymknął oczy i mruknął z rozkoszy, powodując śmiech u partnerki. – Mruczysz jak kotek.

Unlucky Happiness // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz