Yatori "Bóg ważniejszy od człowieka"

65 8 0
                                    


Opowieść rozpoczyna się gdy Hiyori na własnych plecach przynosi skażonego Yato do domu Kofku (9 rozdział mangi, 1 sezon anime)

***

''Bóg ważniejszy od człowieka''

Jeszcze trzęsły jej się dłonie, ale ból powoli przemijał. Woda robiła swoje. Szkoda, że na Yato nie mogła zadziałać...

- Jak to nie możesz odnaleźć trzeciego?! Co teraz Daikoku? Yato traci siły...!- bogini nieszczęścia wydawała się wstrząśnięta. Czy jej serce łomotało tak mocno jak Hiyori- nie wiedziała. Ale wiedziała jedno:

Musi coś zrobić.

Mokre włosy powiewały na wietrze, gdy przeskakiwała z jednej lampy na drugą. Nic się teraz nie liczyło, ani jej bezpieczeństwo, ani życie. I ,choć w głowie odbijały się słowa Kazumy:

''Jeżeli natkniesz się na Veenę, udawaj, że jej nie widzisz. Jeżeli życie Ci miłe.''

właśnie stanęła przed świątynną bramą Bishamonten. Jej krzyk rozdarł ciemności wieczora.

-Kazuma! Kazuma!!

KAZUMA!!!

-Nie krzycz, bo Cię usłyszy!

Zmaterializował się obok niej. Ulga spłynęła na udręczone serce.

-Yato jest skażony! Musisz pomóc w rytuale, brakuje im oręża! On nie może umrzeć!

Jego oczy drgnęły z przerażenia, ale pięści ścisnęły niewzruszone.

-Prowadź.

I w tym momencie poczóła woń innego bóstwa. Nim się odwróciła już tam stała. Była taka jak wcześniej- piękna, dumna i zimna. Ciemnawy mundur, który miała na sobie, pięknie podkreślał idealną figurę. Jej oczy płonęły złością.

-Co to ma znaczyć Kazuma? Kim jest ta dziewczyna?

To dziwne, że odwaga ujawnia się w takich właśnie momentach. Hiyori spojrzała w boskie oczy.

-Jestem przyjaciółką Yato, Ikki Hiyori. Przyszłam prosić byś Ty, szanowna Bishamonten, użyczyła swój oręż, Kazumę, do rytuału oczyszczenia.

Bez niego Yato umrze.

Bishamonten skrzywiła się.

-Nawet jego imię jest plugawe. Niech zdycha, nikomu nie będzie żal. –zwróciła się do Kazumy- Wejdź. Masz się z czego tłumaczyć.

Hiyori podbiegła przed Kazumę nie pozwalając mu odejść.

-On o niczym nie wiedział! Proszę go nie karać!

Veena zmrużyła oczy podchodząc bliżej. Oddech Kazumy za plecami licealistki stał się płytki i szybki.

-Nie poniesie kary. Ale Ty powinnaś wiedzieć, że przychodzenie tu jest nierozsądne. – oddech Kazumy całkiem zamarł, jak i chyba cały świat.

- Nie... - jęknął, acz kobieta zmierzyła go takim wzrokiem, iż od razu zmilkł.

Nie czuła strachu. Widziała jedynie błękitne tęczówki Yato, gdy się uśmiechał. Czuła jego słodki, boski zapach, który tak uwielbiała.

-Chcesz mojego życia?- wyciągnęła nadgarstki tętnicami do góry. – Weź je. Weź je nawet w tej chwili. Ale pozwól ocalić Yato. On nie zasłużył na śmierć.

Oczy bogini rozszerzyły się dwukrotnie. Choć przez chwilę nie była domna.

-On... on zabił moje dzieci. Zamordował klan ''ma''. Rodzinę Kazumy...

Zbiór opowiadań o miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz