Rozdział 2 cz. 2

44 0 0
                                    

Udało mi się wymigać od sprzątania dzięki prostej wymówce: góra sprawdzianów i zadań domowych! Chciałabym tylko, żeby to było kłamstwo, a nie okrutna prawda, uderzająca mnie prosto między oczy. Włączyłam w tle ulubioną muzykę i zabrałam się do roboty. Przede mną była randka z matmą i fizyką.

Kiedy przysypiałam nad kolejną powtórką wzorów na kartkówkę z fizyki obudził mnie telefon.

– Hej Zośka! – Krzyknęła radośnie Klaudia, na co odpowiedziałam jej głośnym ziewnięciem. – Spałaś?

– Powiedzmy... Fizyka rzuciła na mnie zaklęcie wiecznej senności.

– O matko, zapomniałam o niej!

– I tak zawsze uczysz się na ostatnią chwilę – Klaudia miała niesamowitą pamięć, nie to, co ja. Musiałam ostro ryć, żeby mieć dobre oceny, a jej wystarczyła godzinka nad zeszytami i wszystko umiała śpiewająco...

– Wiesz już co ubierzesz?

– Co? Jutro?

– Nie, głuptasie! Zapomniałaś! Zaraz będzie dyskoteka na Halloween!

– Jakie zaraz, przecież jeszcze mnóstwo czasu do niej...

– Jakie mnóstwo? Zośka! To za dwa tygodnie! Jutro rusza sprzedaż biletów, zapomniałaś? Masz ze mną dyżur na stoisku na pierwszej dużej przewie. I wpisałam nas też na dwie przerwy w przyszłym tygodniu!

Jęknęłam cicho w słuchawkę. Zerknęłam na swoje odbicie w lustrze na szafie. Kiedy siedziałam, mój brzuch niebezpiecznie wybijał się naprzód, zaczynałam mieć drugi podbródek, a stanik zaczynał mi się wpijać po bokach pleców. Wstałam i zaczęłam grzebać w szafie.

– Nie mogę iść po prostu w dżinsach i t-shircie? Wiesz, tym fajnym, który przerobiłam ostatnio – na fali wakacyjnej nudy zainteresowałam się rękodziełem, co zaowocowało kilkoma mniej lub bardziej udanymi próbami przerabiania swoich ciuchów. Jedyną sensowną rzeczą, jaka mi pozostała po eksperymentach była koszulka ozdobiona kolorowymi wzorami namalowanymi markerami do tkanin.

– No co ty! Trzeba się przebrać! W sobotę zabieram cię na zakupy!

– Klaudia, ale ja nie mam kasy...

– Nie potrzebujesz jej dużo, pójdziemy do lumpa? Co?

– Zapytam mamy czy mi coś dorzuci, ale nie obiecuję. Pogadamy w szkole, co?

– Oki. To lecę do fizyki!

Odkładając telefon na biurko znów zerknęłam na siebie w lustrze. Na swoje duże biodra, biust większy od każdej dziewczyny w naszej klasie, ogromne uda, których nawet domowy dres nie potrafił ukryć... Przez chwilę pomyślałam, że przebranie się za jakieś ciastko, byłoby niezłym pomysłem... Albo za worek z prezentami przedświątecznymi? Przynajmniej mogłabym się schować za głupim żartem. Znając Klaudię i tak mi na to nie pozwoli. Z rozmyślań wyrwało mnie ciche pukanie i zgrzyt klamki.

– Jak ci idzie kochanie? – Zza drzwi wychyliła się głowa mamy.

– Przydałaby mi się dobra kawa.

– Taka z czekoladą?

– Dokładnie taka!

– Rozmawiałaś z kimś? – Zagadnęła wlewając wodę do czajnika.

– Klaudia dzwoniła. Wpada w szał przygotowań przed dyskoteką.

– O, wybierasz się?

– Wolałabym nie, ale Klaudia mi nie pozwoli się wymigać... Od zakupów też nie, chce w sobotę szukać strojów na imprezę.

– Jakiś motyw przewodni?

– No wiesz, taka zwykła halloweenowa impreza, nic specjalnego. Ale jest w sumie konkurs na przebranie i można wygrać immunitet aż na dwa dni.

– No, to nawet warto się postarać. Masz jakiś pomysł?

– Nie – przyznałam ogrzewając palce ciepłem kubka, wdychając boski zapach czekolady wymieszanej z kawą.

– Może pójdę z wami, jeśli Klaudia nie miałaby nic przeciwko?

– No co ty, uwielbia cię – przyznałam szczerze. Klaudia i moja mama nadawały na podobnych falach jeśli chodzi o ciuchy i nie raz wybierałyśmy się razem na zakupy. Lubiłam to, szczególnie, ze takie wypady kończyłyśmy najczęściej szarlotką w naszej ulubionej kawiarni.

– To zapytaj jej. Jeśli stwierdzi, że nie ma nic przeciwko towarzystwu twojej rozsypującej się mamy, to chętnie wam pomogę.

Pamiętnik GrubaskiWhere stories live. Discover now