AyatoMatematyka - przedmiot szatana (też tak uważam), ale niestety muszę się go uczyć, gdyż nie chcę przez niego kiblować. “Deska” za to bardzo dobrze radzi sobie z matmą. Tch! Kujonka… Może i krew ma niezłą, ale ona, do cholery, powinna być głupsza od Ore-sama!
Gdy zadzwonił dzwonek, jak najszybciej ulotniłem się z sali. Yui poszła w stronę wyjścia ze szkoły. A kto jej pozwolił samej wyjść ze szkoły?! Ma zawsze, ale to zawsze czekać, aż Ore-sama jej na to pozwoli. Czeka ją kara i to bolesna! Jak można się domyślić, będę pił z niej krew, dopóki nie zemdleje… lub wymyślę coś gorszego. Dziwię się, że jeszcze nie umarła. Cóż, przynajmniej mam, co pić.
- Desko, kto ci pozwolił pójść beze mnie? Wiesz, co cię teraz czeka? - warknąłem do blondynki, łapiąc ją za nadgarstek.
- P-przepraszam, Ayato-kun. Zapomniałam, żeby na ciebie zaczekać - powiedziała łamiącym się głosem. Coraz mocniej zaciskałem dłoń na jej nadgarstku, aż ta po chwili pisnęła z bólu, a później dał się usłyszeć dźwięk, który wyraźnie informował o tym, że przerwałem ciągłość tkanki kostnej w jej nadgarstku. Ups? (Dobrze jej tak! Sorry, ale nie lubię Yui.)
- Ayato, co ty wyprawiasz? - usłyszałem za sobą głos Reijiego.
- Nic - syknąłem. Dla jasności, żeby nikt mi nie przeszkadzał, stanąłem za naszą limuzyną. Lecz on i tak za każdym razem musi popsuć zabawę.
- Nic? A ja widzę, że właśnie złamałeś jej nadgarstek. Czy ty jesteś poważny? To, że to nasza ofiara, nie znaczy, że możesz jej łamać kości.
- Nie myśl, że wezmę sobie te słowa do serca. W dupie mam, co ty mówisz..!
Yui, jak tylko zwolniłem uścisk, pobiegła do otaku zastawy stołowej, a on zajął się jej ręką. Tch! Czemu on się tym tak bardzo przejął?
- Ne..? Co się stało suczce, Ayato-kun? - pochwyciłem uchem dobiegający z tyłu szept.- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz, zboczeńcu pierdolony! - powiedziałem, odwracając się w stronę jegomościa, którym okazał się być mój rodzony brat, Laito.
- Czemu jesteś taki niemiły, co? - spytał ze smutkiem w głosie.
- Dla ciebie nie warto być miłym. Poza tym, kto mi zabroni? Nara!
Laito
Gdy Ayato wsiadł do limuzyny, reszta braci podążyła jego śladem. Ja znalazłem się wewnątrz jako ostatni. Zauważyłem, że Ayato denerwuje się szybciej niż zazwyczaj. Mogę nawet się pokusić o stwierdzenie, że robi to częściej od Subaru. Chciałbym wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale znając Ayato, w życiu nic mi nie powie.
Tak, martwię się o mojego starszego (piszę według systemu japońskiego; mówiłam o tym w komentarzu ~korektor) braciszka…