Ayato
Przed chwilą prawie pocałowałem własnego brata. Nasze usta dzieliły, na oko, trzy centymetry. Przyznaję, że spanikowałem i to dlatego wyrzuciłem Laito z pokoju. Musiałem ochłonąć, a obecność rudzielca by mi w tym nie pomogła. Tylko jeszcze bardziej pogorszył by sprawę.
- Braciszku, otwórz drzwi..! - Żałosny głos dobiegający zza drzwi należał do niego. Oparłem się plecami o drzwi i zjechałem po nich powoli na podłogę. Westchnąłem cicho, odchyliłem głowę do tyłu i przymknąłem oczy. Chciałem zostać sam.
- Idź stąd - mruknąłem cicho, aczkolwiek na tyle słyszalnie, aby dotarło to do Laito.
- A co, jeśli nie pójdę? - Poczułem, jak próbował otworzyć drzwi. - Ayato… Zrobiłem coś nie tak? - Nagle szarpnął mocno za klamkę.
Nie odezwałem się ani też nie wpuściłem go do środka. Miałem cichą nadzieję że rudowłosy sobie odpuści i da mi nareszcie spokój, lecz bardzo się pomyliłem. Przeteleportował się i niespodziewanie stanął przede mną.
- Ayato, co jest? - Kucnął przy mnie, a ja otworzyłem oczy i spojrzałem na niego.
- Nie powinno cię to obchodzić! Wypierdalaj z mojego pokoju! - wydarłem się, o mało nie rozrywając sobie przy tym gardła.
- A przed chwilą tak dobrze nam się rozmawiało... Ayatoś, nie wyganiaj mnie, proszę... - powiedział chłopak, po czym przytulił mnie, na co ja zacząłem się wyrywać.
- Puszczaj mnie, do kurwy nędzy! - Dalej krzyczałem, próbując odepchnąć od siebie brata.
Laito
Mimo protestów i wyrywania się Ayato, nadal go tuliłem i nie miałem zamiaru go puścić. Taka, niby błaha, bliskość z moim braciszkiem była czymś, co sprawiało, że czułem się niezwykle szczęśliwy. Jedyne, co mnie zasmuciło to to, że on nie wtulił się we mnie tak, jakbym tego chciał. Tylko szamotał się i za wszelką cenę chciał mi uciec.
- Ayato-kun, nie wyrywaj się... - poprosiłem. - Przecież nie zrobię ci krzywdy. To tylko przytulas. - Spojrzałem mu w oczy; widziałem w nich złość i pogardę skierowaną w moją stronę. Wiem, że nie lubi kontaktu cielesnego z naszą piątką, ale przez jego zachowanie poczułem delikatne ukłucie w sercu.
- Puszczaj mnie, idioto! Ty jesteś ostatnią osobą, z którą chciałbym się przytulać - wysyczał z nienawiścią. Ze mną jest naprawdę coś nie tak. Kiedyś by mnie to nie ruszyło, ale teraz..? Zrobiło mi się przykro. Nawet bardzo przykro. Ostatecznie puściłem czerwonowłosego, dalej patrząc na niego smutnym wzrokiem.
- Naprawdę tak myślisz?
- Tak - odpowiedział chłodno, patrząc prosto na mnie. Nie taką odpowiedź chciałem usłyszeć. W jego oczach wciąż widziałem ogniki, które mogłyby mnie spalić, jeżeli bym natychmiast się nie ulotnił. Nie pozostało mi wtedy nic innego, jak sobie stamtąd pójść. Nic już nie mówiąc, wyszedłem z jego pokoju i poszedłem do siebie.
Ayato
A temu co jest? Przed chwilą nie dawał mi spokoju oraz nie chciał sobie pójść, a teraz niespodziewanie puścił mnie i sobie od tak wyszedł. Ma jakieś wahania nastroju czy jak? Z drugiej strony, właśnie tego od niego żądałem, więc nie powinienem narzekać. Aczkolwiek zdziwiło mnie to, że tak szybko uległ.
Chyba za dużo o tym myślę.
***
Szedłem sobie spokojnie do jadalni na śniadanie. Gdy tylko dotarłem do wspomnianego pomieszczenia, zauważyłem osobę, z którą bardzo, ale to bardzo nie chciałem się widzieć - Laito. Domyślałem się, że tu będzie, aczkolwiek ze wszystkich sił starałem się wyprzeć tę myśl z mojej głowy. Gdy rudzielec mnie zauważył, szybko odwrócił wzrok w inną stronę. Wyglądał na przygnębionego. Tylko dlaczego? Przecież nic mu wczoraj nie zrobiłem. Znaczy, tak myślę (nie zrobiłeś, tylko powiedziałeś).
