-6-

94 7 6
                                    

Ayato

              Leżałem na łóżku mojego brata w jego pokoju. W dodatku nagi. Zaliczył mnie jak te wszystkie dziwki, które do siebie dzień w dzień sprowadzał. Spojrzałem na chłopaka śpiącego spokojnie tuż obok mnie. Trzymał mnie dalej w swoim żelaznym uścisku, który przez te kilka godzin snu ani trochę nie zelżał. Jeszcze wcześniej byłoby to niemożliwe, jednak teraz, gdy wróciła mi jasność umysłu oraz wampirza siła, mogłem mu się bez problemu wyrwać i uciec do swojego pokoju. Najpierw, oczywiście, z chęcią bym mu wpierdolił za to co zrobił, ale nie wiem czemu coś nie pozwalało mi się ruszyć i tego zrobić. No tak, przecież dalej moje ręce były skute przez wcześniej założone kajdany, które nie pozwalały mi oddalić się od Laito chociażby na krok. Tak, więc leżałem nieruchomo przy chłopaku, nie wiedząc co powinienem w tym momencie uczynić.

     -Fufufu! - Usłyszałem niespodziewanie chichot tego zboczeńca. - Braciszku, myślałem, że ode mnie uciekniesz, a tu taka niespodzianka. Oczywiście nie, żebym narzekał - odparł, po czym nagle otworzył oczy i spojrzał na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.

     - Zamknij się, idioto! Nie widzisz, że dalej jestem skuty tymi twoimi jebanymi kajdanami?! - warknąłem do niego.

          Ten w odpowiedzi tylko się zaśmiał, co mnie nieco wkurzyło. Miałem ochotę mu przywalić pięścią w ten jego ucieszony ryj, ale nie miałem jak!

     - Braciszku, nie denerwuj się tak - powiedział, głaskając mnie po głowie. - Już zaraz cię odkuję. Powinieneś popracować nad cierpliwością, nfufu! - zaśmiał się, a następnie sięgnął do szuflady koło łóżka, w której trzymał kluczyk. Nachylił się nade mną i w końcu mnie uwolnił. To był dobry moment i  postanowiłem go jebnąć w pysk. Zasłużył sobie i nikt mi nie powie, że nie mam racji. Delikatnie się podniosłem, po czym zamachnąłem się i przywaliłem z całej siły otwartą dłonią w pysk brata. Laito chyba pierwszy raz w życiu, dostał ode mnie z liścia. Jednak sądzę, że ten plaskacz powinien być mocniejszy. Za to, co zrobił, powinienem go powiesić za jaja!

     - Au! - jęknął z bólu. -  Ayato-kun, czemu to zrobiłeś?! Co ja ci takiego zrobiłem? - chłopak zrobił smutną minę, która, jeśli mam być szczery, nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia.

          Gdy ja protestowałem i nie chciałem się z nim jebać, miał gdzieś mnie i moje uczucia, więc teraz ja się zachowam tak samo jak on. To i tak nic w porównaniu do tego, co mi zrobił. Niech zobaczy choć troszkę jak ja się czułem, gdy ten mnie gwałcił przez kilka godzin, mimo moich ciągłych protestów! Nie może powiedzieć, że byłem uległy albo że mu się oddałem. Dobrze widział jak się wierzgałem, broniłem i szamotałem, gdy mnie dotykał i rozbierał.

     - A ty czemu mnie zgwałciłeś?! - wrzasnąłem nabuzowany. Ten skurczybyk jednak nadal wydawał się nie do końca rozumieć, czemu dostał w pysk.

     - Nie mogłem się powstrzymać..! Byłeś taki bezbronny, no jak mogłem nie skorzystać z takiej okazji? Już od jakiegoś czasu marzyłem o seksie z tobą. Poza tym chciałem, aby było ci dobrze... ze mną. - Spojrzał na mnie swoim niewinnym wzrokiem. Nadal byłem na niego wkurwiony tak samo, jak sprzed paru godzin. No i na mnie takie miny i spojrzenia zwyczajnie nie działają.

     - No widzisz, ja też nie mogłem się powstrzymać! I bardzo, ale to bardzo pragnąłem, aby to uderzenie cię bolało, ty sukinsynie! - Uśmiechnąłem się wrednie do brata.

     - Ale to są dwie różne sytuacje. Ja chciałem ci zrobić dobrze, a ty mnie bijesz...

     - Dla mnie dużej różnicy to nie ma - warknąłem, wstając z łóżka i zaczynając się ubierać w swoje porozwalane wokół łóżka ciuchy z wczoraj. Chłopak już nic nie powiedział, tylko się na mnie gapił. Widać było, że zbytnio zadowolony z tej rozmowy nie był.

     - Nie doceniasz mnie, Ayato-kun. Rani mnie to. O tutaj, w serduszko - powiedział, wskazując na miejsce na swoim ciele, gdzie powinno być serce. Chłopak miał smutną minę, ale ja miałem na to wyjebane. To, znaczy jego zachowanie niewiniątka,  już zaczynało się robić nudne. Po chuj on ciągnął tę bezsensowną rozmowę? W ten sposób mógł jedynie mnie znów wkurzyć tak, abym mu ponownie przywalił. A raczej tego nie chciał. Jak dla mnie, temat już był zakończony.

     - Mam to gdzieś. Masz się do mnie więcej nie zbliżać, jasne?!

     - No chyba śnisz, braciszku. Nie mogę tego zrobić. Przecież obaj doskonale wiemy, że nie wytrzymasz długo bez swojego starszego, najukochańszego braciszka.

     Przysięgam, że zaraz znowu mu przywalę!

     - No chyba cię pojebało, idioto. Ja?! Nie wytrzymam bez ciebie?!! Nie myl mnie ze sobą, oblechu. To ty ciągle za mną łazisz i domagasz się mojej uwagi.

     - Ależ braciszku, ja mówię prawdę. Nie wykręc-...

     Zgadnijcie, kto właśnie w tym momencie dostał w pysk. Tak, Laito.  Chłopak po kolejnym uderzeniu odsunął się ode mnie jak tylko mógł, jednocześnie uważając, aby przypadkiem nie spaść z łóżka. Chociaż śmiesznie by było gdyby jednak spadł. To znaczy, dla mnie byłoby to śmieszne. Dla niego już niekoniecznie. Ale to jedynie nieistotny szczegół.

     - No czemu znowu mnie bijesz?!  Przecież nie zrobiłem nic złego! - krzyknął na mnie chłopak z wyrzutem w głosie. On serio jest taki głupi czy tylko udaje?! I że też taki ciołek jest moim bratem... No kurwa, to naprawdę nie jest takie trudne, aby domyślić się za co ode mnie dostaje! Chyba, że ma zaniki pamięci krótkotrwałej, ale z tego co wiem, nic takiego nie powinno u niego występować.

    - Baka... - mruknąłem pod nosem. - Domyśl się, trudne to nie powinno być nawet dla takiego idioty i bezmózga jak ty - rzuciłem i ruszyłem już ubrany do wyjścia z pokoju. Chłopak, o dziwo, nie próbował mnie zatrzymać. Lepiej dla mnie. Dla niego w sumie też. Jeszcze chwila, a przez swoją gadkę mógłby zaliczyć kolejnego plaskacza. Gdy przekroczyłem próg i znalazłem się na korytarzu,  trzasnąłem głośno drzwiami i czym prędzej ruszyłem do swojego pokoju, a potem do łazienki, aby wziąć prysznic. Definitywnie potrzebowałem gorącego prysznica, po tym co mi zrobił. Zamknąłem drzwi łazienki na klucz i szybko się rozebrałem, cały czas zdenerwowany. Wszedłem do kabiny prysznicowej i puściłem wodę, ustawiając od razu odpowiednią temperaturę.

     O, jak dobrze... wreszcie po tych męczarniach z Laito coś przyjemnego. Mogłem zapomnieć chociaż na chwilę o tym, co ten niewyżyty gnojek z wiewiórką na głowie odpierdolił.

Laito

     O co on się tak wkurzył? Ja naprawdę nie chciałem dla niego źle. Przecież seks analny jest przyjemny... Czemu on tak reaguje?

     Westchnąłem ciężko i spojrzałem na drzwi, za którymi przed chwilą zniknął Ayato-kun. Po dłuższej chwili ,wstałem z łóżka i podszedłem do szafy, w celu wzięcia z niej czystych ubrań na dzisiaj. Nie zastanawiałem się zbyt długo nad tym, jakie ciuchy miałem ubrać. Wziąłem to, co mi się pierwsze rzuciło w oczy. I tak nie miałem zamiaru nigdzie wychodzić, więc nie muszę być ubrany nie wiadomo jak pięknie. Wziąłem ubrania i poszedłem z nimi do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, po którym porządnie się wysuszyłem. Po tej jakże interesującej czynności, założyłem świeże ubrania, a brudne wypierdoliłem tam gdzie ich miejsce, czyli na kupkę innych brudnych i znoszonych ciuchów. Po tym wyszedłem ubrany, czysty i pachnący z łazienki. Założyłem jeszcze tylko moją fedorę i ruszyłem po coś do jedzenia na śniadanko. Więc jak można się domyślić, moim miejscem docelowym była kuchnia.  Niestety, nie zastałem tam mojego ślicznego i cholernie seksownego braciszka. Pewnie przez najbliższy czas będzie próbował mnie unikać z powodu tej sytuacji. No cóż, nie będzie miał z tym łatwo. Ja go wszędzie znajdę, oprócz tego mieszkamy pod jednym dachem. Nie ucieknie ode mnie. Może o tym jedynie pomarzyć. 

      Sądzę, że za jakiś czas uda mi się go w jakiś sposób do siebie przekonać... i doprowadzę w końcu do tego, że sam będzie mnie błagał o to, abym go wyruchał. Tak, to musi się udać. Musi..!

Ayato x Laito ~ DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz