-7-

75 3 3
                                    

Ayato

     Minęło kilkadziesiąt minut od kiedy wyszedłem z pokoju brata, a ten jeszcze do mnie nie przylazł, aby z byle powodu ze mną porozmawiać, tudzież spędzić czas. Jest naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę to, do czego jest zdolny i jak "bardzo za mną tęskni". Chociaż podejrzewam, że za długo się tą samotnością, niestety, nie nacieszę. W końcu ten skończony idiota nie rozumie, co się do niego mówi i przylezie do mnie pewnie przed płynięciem godziny, od kiedy ostatni raz mnie widział na oczy. No cóż... przynajmniej nie truje mi dupy przez całą dobę i daje mi przerwy, chociaż krótkie, żeby od niego odetchnąć... Kurwa, żebym tylko nie wykrakał i mi ich nie odebrał.

    -Aaayaaato-kun! Gdzie jesteś, mój uroczy braciszku?! - usłyszałem jego głos dochodzący gdzieś zza ściany mojego pokoju. On naprawdę myśli, że się odezwę? Po tym, co się stało? Chyba się z butem na mózgi pozamieniał! Albo ta cała fedora, którą ciągle na sobie nosi, niczym zombie mu go wyżarła.

     Ja wiem, że on jest głupi do kwadratu, a nawet lepiej, ale żeby aż tak? Naprawdę czasem trudno mi uwierzyć, że jesteśmy stuprocentowym, rodzonym rodzeństwem z tej samej macicy wyjęci i tej samej spermy spłodzeni. Ja takim imbecylem przecież nie jestem. 

     Zresztą, to oczywiste, że nie mogę być debilem. W końcu Ore-sama jest najdoskonalszą istotą chodzącą po tej planecie. 

     W każdym razie, po orzeźwiającym prysznicu położyłem się wygodnie w swojej żelaznej dziewicy i zacząłem rozmyślać nad jeszcze jedną nurtującą moją najprzystojniejszą na świecie główkę rzeczą. Jakim cudem, szukając mnie, Laito nie wpadł od razu do mojego pokoju? Moim zdaniem to powinno być pierwsze miejsce, w którym powinien rozpocząć swoje poszukiwania. Myśli, że naprawdę chce mi się przed nim chować chuj wie gdzie? Owszem, mam go dość i to bardzo, ale nie na tyle, aby ruszyć swoją jędrną, okrągłą pupcię gdzieś indziej, bez przesady.

      Po kilku momentach usłyszałem, jak coś mocno jebło o ziemię na korytarzu. Co on, kurwa, zjebał się ze schodów czy jaki czort? Przez chwilę się wahałem, czy aby na pewno dobrym pomysłem będzie wyjście z mojej bardzo tajemnej kryjówki. Raczej nic poważnego mu się nie powinno stać... Właśnie... "Raczej"... A co jeśli coś sobie palant zrobił..? Złamał coś lub rozjebał głowę? Nie no, żeby wampir miał złamanie albo rozbitą głowę? To się nie zdarza. A jeśli jednak? Chwila, czy ja się o niego... martwię? Nieee..! Ja jestem tylko ciekawski, a zresztą, nawet jeśli, to w końcu mój brat i mogę się ODROBINKĘ taką tyci tyci puci puci odrobineczkę o niego martwić. Ale naprawdę tylko troszeniunię. Postanowiłem więc, że pójdę do tego złamasa i sprawdzę, czy w ogóle lub co odwalił. No cóż, musiał nastać kiedyś koniec tej spokojnej samotności. Eh...

     Po wyjściu z pokoju niczego ani nikogo nie zauważyłem. Nie słyszałem też żadnym podejrzanych dźwięków. Wszystko jakby nagle ucichło. Miałem wrażenie, jakby nikogo poza mną nie było w tej chwili w rezydencji. Chociaż jakby nie patrzeć, często jest tu dość cicho, bo każdy spędza czas osobno w różnych częściach rezydencji. Ruszyłem, nie śpiesząc się zbytnio, w kierunku schodów. Gdy stanąłem przy poręczy, co zobaczyłem na dole? Laito, a kogoż by innego, zadowolonego i uśmiechniętego, leżącego beztrosko na podłodze w pozycji rozgwiazdy i wlepiającego we mnie wzrok swoich zielonych patrzałek. 

    -Tch... Żałosne... - mruknąłem do siebie pod nosem.

    Widząc, że najwyraźniej nic mu się nie stało, chciałem się jak najszybciej ulotnić, aby móc z powrotem znaleźć się w swoim pokoju, lecz on, dostrzegając, co chcę uczynić (a raczej to, że nie zamierzam nic robić z... nim), podniósł się natychmiast i przeteleportował się tuż przede mną.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 03, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ayato x Laito ~ DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz