Nic nie mów.

6 1 0
                                    

Nagle przyszła wiadomość z GG.

Nie odważyłam się jej otworzyć, nawet nie podeszłam do laptopa.

Może to zabrzmi głupio, ale bałam się co tam zobaczę.. Elise spojrzała na mnie.
- Nic nie mów. Nie otworzę tej wiadomości. - skarciłam ją wzrokiem.
Po chwili usłyszałam ponowny dźwięk wiadomości. Tej również nie otworzyłam. Gdy Elise próbowała dorwać się do mojego laptopa w celu wyświetlenia wiadomości, zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Witam. Niestety mam złą wiadomość.. - słyszałam w słuchawce zmieszany głos mężczyzny. - Pani koń, Luckie..
- Coś się stało? - zapytałam.
- Pani koń został uprowadzony. Przykro mi. Powiadomiliśmy już policję oraz przyjrzeliśmy nagrania z kamer stajni, niestety nic na nich nie było.. - dokończył po dosyć ciężkim wdechu.
- Kurwa! Nie po to płacę tyle pieniędzy za Wasz pieprzony pensjonat, abyście nie potrafili upilnować mojego konia. Mieliście najlepsze opinie, które jak się okazuje są nic nie warte.
- Rozumiem Pani oburzenie jednakże to nie jest nasza wina. - kontynuował.
- Zaraz tam bede. - powiedziałam kończąc rozmowę.
- Co się dzieje? - zapytała Elise stojąc  jak słup.
- Ktoś go ukradł.. Ktoś ukradł mojego Luckie'go.
- Co? Jak to?
- Nie wiem jak to kurwa Elise. Dzwoń po taksówkę i jadę tam!
- Pojadę z Tobą. - powiedziała, wybierając numer taksówki.

Po 15 min byłyśmy już na miejscu.
Od razu pobiegłam do boksu mojego kopytnego, alkohol wyparował ze mnie w mgnieniu oka, wystarczyła informacja o kradzieży Luckie'go.
Na boksie wisiał tylko kantar "prezenterka" mojego rumaka.
Bezwładność wzięła górę, rozpłakałam się jak małe dziecko, gdy nagle do stajni weszło dwóch policjantów.
- Pani jest właścicielką zaginionego konia? Starszy aspirant Grzegorz Białecki oraz aspirant Krzysztof Kazidrodzki. - powiedział jeden z funkcjonariuszy, podczas gdy wraz z drugim wyciągali swoje odznaki.
- Tak, ja jestem właścicielką zaginionego konia. Tutaj jest jego boks. - podeszłam bliżej drzwiczek. - Został tylko jego kantar. Ten koń ma dużą wartość, nie tylko pieniężną, ale również sentymentalną.
- Czy ktoś wiedział, że ten koń jest dla Pani ważny, czy ktoś znał jego wartość pieniężną?
- Myślę, że większość ludzi znała jego wartość, jeśli chodzi o pieniądze, jest to jeden z lepszych koni, często jeździmy na różne pokazy, zawody. Natomiast jeśli chodzi o kwestie czy ktoś wiedział, że ten koń jest dla mnie ważny to tak, wiedzieli, ale były to osoby mi bliskie oraz zaufane, które nigdy nie wpadły by na pomysł, aby ukraść mojego przyjaciela.
- Czy ma Pani jakiś wrogów? - policjant wyjrzał zza notatnika, na którym notował wszystko co mówiłam.

Cholera. Czy ja mam wrogów.. Chwileczkę.. A co jeśli.. Nie. To nie może być on..

Bez zarzutów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz