24 grudnia, niby czas świąt i przyjaznej atmosfery, ale dla mnie to zwykły, kolejny nudny dzień. Jak byłam młodsza kochałam tą atmosferę, pierniki, choinkę, rodzinę w komplecie, prezenty, ale teraz tego nienawidzę. Nie czuję rodzinnej atmosfery. Ja żadnej atmosfery już nie czuję, odkąd Remus olał nas w poprzednie święta dla swoich przyjaciół.
Mozolnie otworzyłam oczy i przecierając je piąstkami, usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 9:30. Wzruszyłam tylko ramionami, wzięłam książkę z mojego stoliczku nocnego i zagłębiłam się w jej treści.
Czytałam tak, aż jakiś osobnik nie przerwał mi tej fascynującej czynności i nie zabrał wcześniej wspomnianego przedmiotu.
-Czy zamierzasz święta spędzać sama, z jakimś nudnym romansidłem?- chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu i kartkował storny książki.
- A dlaczego by nie.- wzruszyłam ramionami i zabrałam mu książkę.
- Każdy chciałby przecież spędzać święta z wielkim i najprzystojniekszym Syriuszem Blackiem. - wypiął pierś i znów wyrwał mi książkę kładąc ją na stolik.
- Black, możesz dać mi spokój? Nie lubię świąt i nie mam zamiaru ich obchodzić, bo mam do nich uraz.- westchnęłam i nie wiedzieć czemu oparłam głowę o jego ramię.
-A jak Ci powiem, że dla Ciebie też są prezenty?- zapytał, a moje szare oczy spotkały się z jego stalowymi.
- Nie dasz mi spokoju?- zapytałam chociaż znałam odpowiedź.
-Nie, dlatego ubieraj jakąś kieckę i schodź na dół zobaczyć prezenty.- zawołał i wyszedł z pokoju krzycząc, że jeżeli nie przyjdę za max 20 minut wróci tu i weźmie mnie na dół, nie ważne w jakim byłabym stroju.
Po piętnastu minutach byłam praktycznie gotowa do wyjścia. Usiadłam na pufie przed lustrem i zaczęłam rozczesywać włosy. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Zobaczyłam w odbiciu Syriusza i Remusa, ale się nie odwróciłam.
- Puka się.- zauważyłam odkładając szczotkę na komodę. Spojrzałam na nich ciężkim wzorkiem i wzdychając wyszłam z sypialni. – Nie musieliście po mnie przychodzić, znam drogę do jadalni.- wzruszyłam ramionami.
- A czy nie rola dżentelmenów by odprowadzać panie?- spytał Black. Przekręciłam oczami na tą uwagę i odwróciłam się do niego.
- Najpierw tym dżentelmenem trzeba być, kochany. – powiedziałam z kpiącym uśmiechem i dalszą drogę do odpowiedniego pokoju.
- Spóźniłaś się.- stwierdził ojciec sącząc poranną kawę.
- Ciebie też miło widzieć.- powiedziałam podchodząc do mamy i ją przytulając.- Cześć mamuś.
- Cześć Cor, siadaj.- powiedziała nakładając na każdy talerz po dwa naleśniki.
- Mniam!- wykrzyknęłam szczęśliwa. Kocham naleśniki!
- Zapamiętać.- powiedział Black udając, że coś zapisuje na dłoni.- Cortney lubi naleśniki...
- Nie wygłupiaj się Black.- powiedziałam po połknięciu kawałka naleśnika.- Wszyscy wiemy, że za mną nieprzepadacie.
- Ranisz me uczucia, droga koleżanko.- teatralnie złapał się za serce, a ja przewróciłam oczami.
-Siema- przyszedł zaspany James i przybił piątkę z Syriuszem.
-Dobrze dzieciaki, my musimy wyjść na jakiś czas. - powiedziała mama, a po jej słowach rozległ się trzask zamykanych drzwi.
- Ta pa.- mruknęłam i odeszłam od stołu.
CZYTASZ
Ukryta w Gwiazdach
Fiksi PenggemarMyślałam, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Ja nienawidzę ciebie, ty nienawidzisz mnie. Ale co byś zrobił, gdybym ci powiedziała, że się w tobie zakochałam?