891204

1.5K 182 24
                                    


something in his eyes, must be the smoke for my lungs

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

something in his eyes, must be the smoke for my lungs.

Jimin tej nocy naprawdę spał źle. Przewracał się z jednej strony na drugą, zrzucając cały czas rękę Yoongiego, która ciasno oplatała jego talię. Naszła go ogromna chęć na przemyślenia życiowe i nie mógł się przed nimi powstrzymać, mimo świadomości o jutrzejszym występie, na którym nie mógł być zmęczony i zaspany. Przeklnął w myślach na swoją bezmyślność i dziecinne zachowanie, ale po chwili na jego ustach wstąpił uśmiech, spowodowany świadomością faktu, iż gdyby Yoongi nie spał, najprawdopodobniej zganiłby młodszego i zdzielił po głowie, przyciągając do swojego ciała i każąc mu spać. Jimin po cichu prosił, by tak właśnie się stało.

Leżał w swoim łóżku, znajdującym się w jego domu, z jego mężczyzną u boku, trzymając jego rękę i oddychając razem z nim. Był taki wdzięczny, czując się tak, jakby znalazł swoje miejsce na ziemi, swój dom, a to wszystko było sprawką Yoongiego, który pokazał mu, jak kochać i doceniać nawet najmniejsze rzeczy. Oczywiście, młodszy tyle razy spoglądał na szkice "love club", ale nie rozumiał wielu rzeczy, jakie opisywał tam starszy. Nie pojmował jego przenośni, epitetów Johyuna w stronę Haemin, często zastanawiał się nawet nad znaczeniem niektórych słów, zaglądając w tajemnicy przez Minem do słowników.

Ale to tylko sprawiało, że kochał Yoongiego coraz bardziej.

Wiedział, że miał gdzie wrócić - jego matka przyjęłaby go z otwartymi ramionami i podziękowałaby Bogu, że Jimin odnalazł drogę do prawdziwego domu, w którym spędził całe swoje dzieciństwo, wychowywał się, a co najważniejsze - w którym była ona.

Jednak Jimin nienawidził tego miejsca, nie miał z nim dobrych wspomnień, wręcz ucieczki, gdyż ten dom po prostu był przesiąknięty jego bólem, każde drzwi i ściany były pełne jego łez, kiedy tak po prostu, zwyczajnie, osuwał się po nich, zanosząc płaczem. Nienawidził swojego domu, tak Park Jimin nienawidził swojego domu. Nienawidził wspomnień z nim, każdej osobnej chwili związanej z tymże miejscem, bo wszystko przypominało mu o nim. O osobie, której nienawidził bardziej od pająków, węży, tego domu, ciemności i samotności. Wszystko, na co patrzył, przypominało mu ojca i jego popieprzone zachowania względem niego i matki, która z bólem serca akceptowała jego sposób bycia i próbowała wmówić Jiminowi, że to zupełnie normalna rzecz, że to chwilowe i ojciec niedługo zacznie być normalny. Wpajała to Jiminowi, na siłę starając się myśleć tak samo.

Jimin zaczął nienawidzić siebie przez niego. Przez to jak wytykał mu nawet najmniejsze błędy, jego wygląd, jego zachowanie i przyjaciół. Przez niego przestał cieszyć się życiem i zaczął patrzeć na siebie, jak na kogoś, kto po prostu nie zasługuje na nic. Jak na jedno, wielkie, pieprzone gówno, którym był.

Nienawidził, gdy ojciec podczas kolacji dotykał jego ud i mówił, że wyglądają naprawdę grubo i powinien dziękować mu, że starszy jeszcze nie wstydzi się za wygląd syna.

in bloom. yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz