Opadłam zmęczona na kanapę. Właśnie skończyłam pisać wypracowanie do szkoły, chciałam dać w nim z siebie wszystko, więc siedziałam nad nim do późna. Jednym moim towarzyszem o tak późnej godzinie był tylko mój kot. Pogłaskałam go z wdzięcznością za uszami. Potem spojrzałam z czułością na talerz z kanapkami, byłam tak zajęta pracą że zapomniałam o kolacji. Na szczęście mama się tym zajęła i przyniosła mi je do pokoju. Z radością zjadłam ostatnie kanapki i poszłam się umyć. Nalałam sobie pełną wannę ciepłej wody, nie szczędziłam też olejków. Potem zadowolona, z turbanem na głowie udałam się do mojej sypialni. Podłączyłam telefon do ładowania, co robiłam co wieczór, by się naładował. Zobaczyłam wtedy trzy nowe wiadomości. Jedna była od Alicji, mojej koleżanki. Było to zaproszenie na noc filmową w weekend. Oczywiście odpisałam twierdząco. Druga wiadomość była od Asi z informacją, że jest chora i mam rano na nią nie czekać przed szkołą. Napisałam jej życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Ostatnia była od mojego chłopaka. Życzył mi po prostu dobrej nocy. Cały on. Wysłałam mu serduszko, po czym bez problemu zasnęłam.
Spałam dobrze, lecz mimo to coś mnie obudziło w środku nocy. Przetarłam zmęczone oczy i zaczęłam się przysłuchiwać co mnie obudziło. Kot spał spokojnie, więc nie mogłam zwalić się na niego winy. Znów to usłyszałam, więc wstałam z łóżka. Na boso w samej piżamie ruszałam do źródła dźwięku. Dotarłam tak aż do schodów na strych. Byłam prawie pewna, że to stamtąd, więc nie wiele myśląc ruszyłam na strych. Otworzyłam ciężką klapę i weszłam na poddasze. Było to strasznie brudno i wszystko było z kurzu, więc już chwilę później miałam brudne nogi.
Rozejrzałam się uważnie, lecz niewiele widziałam, bo żarówka wypaliła się jakiś czas temu i jedynym źródłem światła było światło księżyca, padające zza okna. Na szczęście dziś była pełnia, więc dawał dużo światła. Wtedy coś przykuło moją uwagę. Był to stary, mosiężny, wielki mebel, spowity blaskiem księżyca. Owszem, trzymaliśmy na strychu wiele mebli, ale ten tu widziałam pierwszy raz. Może rodzice kupili go ostatnio na targach staroci? Podeszłam do niego by przyjrzeć mu się dokładniej. Ewidentnie był tu od niedawna, był czysty i niezakurzony. Mianowicie było to wielkie lustro z drewnianą obudową, a na samym jego czubku widniała dziurka od klucza. Dotknęłam delikatnie wyrzeźbionego boku, było staranie wykonane. Kiedy rozjarzałam się po pokoju, dostrzegłam, że na podłodze leży jakiś klucz. Kiedy go podniosłam, przyszło mi do głowy, że może pasować do dziurki w lustrze. Włożyłam klucz i bez problemu zamek się obrócił. Tafla lustra wydawała się płynna niczym woda. Muszę przyznać że mi to zaintrygowało. Wtedy odkryłam coś niepokojącego i jednocześnie źródło dźwięku które mnie tu zwabiło. Odbicie w moim lustrze było w jakiś sposób inne niż ja i to właśnie z lustra wydobywał się ten dźwięk. Nie za lustra, z niego.
Dotknęłam delikatnie odbicia, przy czym miałam wrażenie, że nie jest to szkło i jeśli bym chciała, byłabym w stanie przez nie przejść, niczym duch. Naparłam ręką na lustro mocniej i wtedy ona znikła. Czułam, że mogę nim ruszać, ale nie było jej tutaj. Więc gdzie była? W lustrze? Nigdy nie robiłam w życiu lekkomyślnych rzeczy, dlatego był to pierwszy raz kiedy zrobiłam coś głupiego. Po prostu weszłam za ręką do lustra. Przez chwilę nic nie widziałam, a potem znów stałam przed lustrem. O co tutaj chodzi? Obeszłam wokoło jeszcze raz całe lustro lecz nic się w nim nie zmieniło. Lecz coś jednak się zmieniło, tylko wtedy nie wiedziałam jeszcze co.
CZYTASZ
Po drugiej stronie lustra
FantasyWyobraź sobie, że w twoim życiu wszystko dobrze się układa. Dobrze dogadujesz się z rodzicami, masz fajnych przyjaciół, troskliwego chłopaka i dobre stopnie. A potem wyobraź sobie, że przez własną głupotę i lekkomyślność przechodzisz przez magiczne...