Część 2

112 26 1
                                    

Kiedy nie znalazłam nic niezwykłego w lustrze, postanowiłam wrócić do swojego pokoju, by jeszcze trochę się przespać. Było ciemno i nic nie widziałam, więc co chwilę na coś wpadałam. W końcu udało mi się dojść do pokoju. Opadłam zmęczona na łóżko i pogrążyłam się we śnie. Jak dobrze, że jutro jest niedziela i nie muszę rano wstawać.

Rano zaczęły przebijać się do mojej podświadomości jakieś głosy, budząc mnie ze snu. Jeszcze zanim otworzyłam oczy wiedziałam, co mnie obudziło. Szczekanie psa. Krzyknęłam i podskoczyłam przerażona na łóżku. Boję się się psów od kiedy pogryzł mnie pies ciotki. A teraz tu, w moim pokoju jest pies. I szczeka na mnie. Zaalarmowana mama wpadła do pokoju. Chwila moment. Kiedy ona zdążyła być u fryzjera? Jeszcze wczoraj wieczorem miała długie włosy, czemu przez noc zmienia fryzurę i teraz ma krótkie? 

- O co chodzi? - pyta patrząc na psa jakby to było coś całkiem normalnego, a przecież dobrze wie, że się ich boję.

Patrzę na nią zszokowana. Mama kręci głową i wychodzi z pokoju, a wraz z nią pies. Dopiero teraz rozglądam się po pokoju i orientuję się, że to nie jest mój pokój! Wygląda bardzo podobnie, ale jest inny. W swoim pokoju mam śliczne drewniane białe meble, tu stoją czarne. Nigdy nie lubiłam czerni. Zmęczona wstaję i podchodzę do szafy, Lecz kiedy otwieram przeżywam kolejny szok. To są jakieś żarty? Tu są same czarne ubrania i do tego nie ma żadnej spódniczki bądź sukienki, same spodnie. Przecież nie ubiorę spodni, nie ma mowy, nigdy się w nich nie czuję komfortowo. O co tutaj chodzi? Biorę telefon do ręki i sprawdzam powiadomienia. Lecz na liście kontaktów nie znajduje numerów moich koleżanek. Na szczęście jest numer mojego chłopaka.

Napisał do mnie wiadomość.

"Gdzie ty jesteś? Stercze tu od pół godziny, jak nie chciałaś się spotkać mogłaś powiedzieć!"

To myśmy byli na dziś umówieni? A serduszko na końcu? Od kiedy ona o coś do mnie pretensje? A do tego błąd ortograficzny, on nigdy nie robi błędów. Biorę głęboki wdech zmuszam się do ubrania spodni i bluzki w znienawidzone kolor i ruszam na śniadanie do kuchni. Uśmiecham się na myśl, że dziś, jak co niedzielę, na śniadanie będą naleśniki. Lecz kiedy wchodzę do kuchni przechodzę załamanie. Nie dość, że ten pies sterczy przy moim krześle, mój kochany kotek się ze mną dzisiaj nie przywitał, gorzej, nawet go nie widziałam, to jeszcze na śniadanie mamy parówki. Parówki! Nigdy nie jem mięsa, rodzice o tym wiedzą. Jestem wegetarianką. 

Siadam w milczeniu na krześle, a moi rodzice nie zwracają na mnie uwagi. Zazwyczaj śniadanie mija w miłej atmosferze, zwłaszcza w niedzielę rano, lecz dziś było inaczej. Atmosfera była chłodna i nikt nie powiedział choćby jednego słowa. Jedyny plus był taki, że ten pies z chęcią zjadł wszystkie moje parówki, przecież to sama nie musiała ich jeść. Po powrocie do mojego pokoju, przekonałam się, że większość rzeczy, jakie mam, osobiście nigdy bym nie kupiła. Przejrzałem jeszcze raz telefon i odkryłam, też mam mnóstwo kontaktów, z osobami którymi nigdy się nie kumplowałam. Gorzej, z częścią tych osób mam na pieńku. Potem zajrzałam do mojego dzienniczka uczniowskiego i szczęka mi opadła. Oceny były koszmarne. W tym domu nic nie było moje, wszystko wyglądało jakby mieszkał tu ktoś inny, ktoś kto ma przeciwny gust do mojego. Wszystko dosłownie było na odwrót. 

I wtedy do mnie dotarło co się dzieje. Rzuciłam wszystko i po popędziłam znów na strych. Lustro. To wczoraj w nocy przez nie przyszłam, wtedy było zbyt ciemno i nie zauważyłam różnicy, ale teraz wiem, że jestem w świecie równoległym. Czytałam kiedyś o światach paralelnych i to było jedyne logiczne wytłumaczenie tego co się dzieje. Dlatego wszystko jest na odwrót, bo moja sobowtórka jest moim przeciwieństwem. 

Kiedy jednak dotarłam na strych i dotknęłam lustra nic się nie stało. Nie działało. Może będzie uruchamia się tylko w nocy? Nie pozostało mi nic innego jak przetrwać ten dzień. To był koszmar. Rodzice cały czas chodzili zmierzyli, zamiast kota miałam psa, którego się panicznie bałam, mój chłopak wysyłał mi durne esemesy, a do tego źle się czułam we własnym pokoju.

Z ulgą przyjęłam, że nadeszła noc. Nie spałam, kiedy tylko rodzice usnęli, udałam się do lustra. Teraz również nie działało mimo, że byłą noc. Zatem jaki był algorytm by przez nie przejść? Westchnęłam i usiadłam na brudnych deskach strychu. Ja w swoim świecie byłam grzeczną, miłą dziewczynką, ona była moim przeciwieństwem, czyli wredną, arogancką pannicą. A ja teraz muszę żyć w jej życiu.

Po drugiej stronie lustraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz