29. Pocałunek pod jemiołą

1.6K 95 89
                                    

Mark: Czekałaś na Mareczka w salonie, bo mieliście iść na świąteczny targ. Mimo, że często bywałaś w dormie to czułaś się trochę niezręcznie, ponieważ zazwyczaj kiedy tu byłaś byliście tylko we dwoje, a teraz gdzieś tu był jego przyjaciel Lucas. Nie znałaś go dobrze. Był głośny i cały czas się popisywał i jakoś Cie nie interesował. Ty już jego tak. Nawet bardzo. Czułaś to, ale nie chciałaś dopuszczać do siebie tej myśli.
Stałaś w wejściu do kuchni cierpliwie czekając na Marka kiedy w zasięgu twojego wzroku pojawił się Lucas.
- T/I? Czekasz na Marka?
Kiwnęłaś głową.
- Oh, trochę mu jeszcze zajmie. Szuka drugiej skarpetki do pary.
- Spoko. Poczekam.
- Może usiądziesz?
- Nie. Dobrze mi sie stoi. - przystanęłaś z nogi na noge. Bardzo chętnie byś sobie siadła.
- No chodź. - złapał Cie za rękę i przyciągnął w głąb kochani. Staliście blisko siebie. Uciekałaś wzrokiem wszędzie gdzie się tylko dało, byle nie patrzeć na niego. Lekko Cie onieśmielał.
- Spójrz do góry.
Powędrowałaś wzrokiem w górę. Staliście idealnie pod jemiołą. Zrobiłaś krok w tył, ale zanim całkiem się cofnęłaś, Lucas szarpnął za twoją rękę, którą cały czas trzymał i pocałował Cie dość namiętnie. Zszokowana otworzyłaś szeroko oczy i odepchnęłaś go.
- Lepiej niż Mareczek? - uśmiechnął się zwycięsko.

Renjun: Byłaś w dormie Dreamów. Przyszło pare chłopaków z innych unitów, bo mieliście robić pierniczki. Przez ten czas dobrze się bawiłaś dokuczając sobie z Renjunem. Cała kuchnia była wypełniona śmiechami i magią świąt. Dostałaś lukrem po twarzy, więc poszłaś do łazienki zmyć go z siebie, żeby strasznie się nie kleić. Idąc do niej zauważyłaś jemiołę wiszącą na korytarzu. Zalałaś się rumieńcem na myśl o tym, że mógłbyś stanąć pod nią z Renjunem.
Szybko umyłaś twarz i wyszłaś z łazienki. Przy ścianie stał Doyoung.
Ukłoniłaś się z uśmiechem na co chłopak odpowiedział tym samym, więc go minęłaś i skierowałaś się do kuchni.
Zatrzymał Cie jednak jego głos.
- Możemy porozmawiać?
Odwróciłaś się. O czym hyung Renjuna chciałby z tobą rozmawiać? Może nie wie co mu kupić na prezent?
- Co się stało? - spytałaś przystając. Starszy podszedł do Ciebie, nieśmiało się uśmiechając.
- Chciałem spytać... Jak tam z Renjunem?
- Um... ch-chyba dobrze. Nie rozumiem dlaczego pytasz.
- Oh... to jest między wami coś poważnego?
Wbiło Cie w podłoge. Nie wiedziałaś w sumie jak odpowiedzieć. Byliście przyjaciółmi. Co prawda byłaś w nim zakochana, a on był dla ciebie po prostu dobry. Nie wiedziałaś czy coś do Ciebie czuje.
Po chwili ciszy spojrzałaś na Doyounga i rzuciłaś ciche 'raczej nie'.
- To dobrze. - odetchnął.
Byłaś zaskoczona jego reakcją. Może nie uważał żebyś była wystarczająca dla Renjuna? Uderzyła w Ciebie fala smutku i chciałaś odejść, ale w tym momencie Doyoung zrobił coś czego w życiu byś się po nim nie spodziewała. Pocałował Cie delikatnie w usta i uciekł. Stałaś zmieszana nie widząc co zrobić. Odruchowo spojrzałaś nad siebie zauważając jemiołe. Dotknęłaś palcami ust, które jeszcze chwile temu zostały pocałowane przez hyunga twojego obiektu westchnień.
- Co do cholery...

Jeno: -

Haechan: Grałaś z NCT 127 w 7 minut w niebie. Czekałaś tylko, aż butelką zakręci Haechan i wypadnie na Ciebie. Jednak nie do końca stało się jak chciałaś. W końcu butelka wskazała Ciebie, ale kręcił nią Johnny. Po pomieszczeniu rozniosły się odgłosy typu 'ouuu' i klaskanie Taeyonga. Spojrzałaś na Haechana. Też na Ciebie patrzył. Z jego oczu nie mogłaś nic wyczytać.
- Idziesz? - spytał Johnny.
No dobra przecież nie musicie się całować. Posiedzicie sobie 7 minut i tyle. Prawda? Czym ty sie stresujesz... Ah może tym, że Johnny był kiedyś twoim crushem.
Wstałaś z podłogi i poszłaś za starszym do garderoby. Kiedy zamknęły się za wami drzwi, w pomieszczeniu zapadła kompletna ciemności. A ktoś z pokoju krzyknął, że czas już leci.
Stałaś w bezruchu nie widząc gdzie dokładnie jest Johnny. Chłopak jakby czytał Ci w myślach, wyciągnął telefon i puścił na szafe światło wyświetlacza. Staliście na przeciwko siebie. Rozejrzałaś się dyskretnie.
- To... co tam u ciebie T/I?
- Kto trzyma jemiołe w szafie? - spytałaś ignorując jego pytanie.
- Co? Ah. - spojrzał w górę. - To szafa Yuty. Zawsze znajdzie pretekst żeby pocałować Sichenga.
Uśmiechnęłaś się.
- No tak...
Wasze dłonie zetknęły się kiedy Johnny się poruszył. W powietrzu było czuć gęstą atmosferę. No halo, to był pieprzony Johnny. Uderzyły Cie nagle wszystkie stare emocje i uczucia do niego. Nawet nie myślałaś teraz o Haechanie za drzwiami. Chłopak cały czas na Ciebie patrzył jakby pierwszy raz miał okazję tak dobrze Ci się przyjrzeć. On chyba też czuł to napięcie w powietrzu. Pochylił się w twoją strone, a ty zbliżyłaś twarz do jego. Chciałaś tego, ale nie chciałaś. Nie wiedziałaś czy to dzieje się naprawde. Chłopak musnął delikatnie twoją warge. Zrobiłaś to samo. W tej chwili chciałaś tego pocałunku. Do drzwi zapukał Taeil.
- 3 minuty!
Dałaś ponieść się chwili i kiedy Johnny wpił się w twoje usta, oddałaś pocałunek.

Jaemin: Pierwszy dzień świąt. Jaemin przyszedł do twojego domu na zaproszenie twoich rodziców. Oglądaliście twój album ze zdjęciami z dzieciństwa. W pewnym momencie twoja mama go zabrała mówiąc, żebyś już go nie męczyła bo ona potrzebuje jego pomocy. Nana oczywiście chętnie poszedł za twoją mamą. Usiadłaś sobie pod kominkiem i czekałaś, aż twój chłopak wróci. Minęło parę minut. Usłyszałaś jak chłopak wszedł do salonu. Nadal siedziałaś tyłem do pokoju czekając, jak Nana usiądzie obok. Tak też zrobił.
- Patrz co mam. - uśmiechnął się podnosząc nad wami gałązki jemioły.
- Skąd?
- Nieważne. Ważne, że mam.
Uśmiechnęłaś się do niego i złożyłaś ciepły pocałunek na jego ustach.

Chenle: Poszłaś na łyżwy z Chenle, Jungwoo, Kunem i Jisungiem. Dwójka młodszych chłopaków niemal natychmiast znalazła się na lodowisku. Kun poszedł po gorąca czekolade dla wszystkich, a ty i Jungwoo poszliście do szatni odnieść rzeczy. Bardzo lubiłaś Jungwoo. Byliście ze sobą blisko. Uważałaś, że jest strasznie uroczy i lubiłaś z nim rozmawiać.
- Oppa co chciałbyś na świąta? - spytałaś. Tylko kiedy nie było przy tobie Chenle zwracałaś się do reszty chłopaków 'oppa' , bo tak naprawdę ze wszystkimi miałaś dobre relacje, ale Chenle się na Ciebie za to często gniewał. No zazdrośnik z niego.
- Od Ciebie? Hm... Powiem Ci na ucho! Podejdz.
Zrobiłaś jak kazał nastawiając ucho.
- Chce. Nasz. Pocałunek. - wyszeptał powoli każde słowo. Zaśmiałaś się. Komuś się tu chyba włączył tryb 'Jestem uwu wszyscy mnie kochajcie'.
- Jasne. Może kiedyś. - pstrykłaś go w nos. Złapał Cie za rękę i zrobił swoją uwuśną minke.
- No prosze~ Chenle się nie dowie.
- Przestań już sobie żartować i chodź do chłopaków. - wyszarpałaś swoją rękę. Przestało Ci się już to podobać.
- No dobrze. Idz pierwsza. - odsunął się.
Ruszyłaś i w tym czasie chłopak podstawił Ci noge. Obrócił i od tak pocałował.
- Oops. Niechcący. - uśmiechnął się uroczo i postawił Cie na równe nogi. - Chodź T/I. Chłopcy na nas czekają. - wyszedł krzycząc 'jemioła'.

Jisung: Twoi rodzice pojechali do Polski na święta, a ty ledwo wybłagałaś ich żebyś mógła zostać pod opieką chłopaków. Na Wigilii byli wszyscy chłopacy z NCT. Nawet ci co nie obchodzą świąt (raczej tak jest, nie wiem). Starsi pozwolili sobie na kilka kieliszków alkoholu. Yuta aż za wiele. Wszyscy byliście w pokoju głównym. Panował hałas jak na 18 chłopów. Jisung zostawił Cie na chwile, aby z resztą Dream team pochwalić się prezentami. Jego miejsce obok Ciebie zajął Yuta.
- Wszystko w porządku? Strasznie dużo dziś wypiłeś. - zagadałaś.
- Jasne. Jest super, ekstra. - dopił kieliszek. - Patrz tylko jak Moon klei się do Sichenga, a mój Winko się uśmiecha jakby mu się to podobało. - prychnął.
- Jesteś zazdrosny?
- Ja? Nie. Oszalałaś? - zaśmiał się pijacko. - Sicheng jest mój i każdy to wie. Taeil ma dziś dzień dziecka niech sie nim nacieszy.
Ewidentnie jego słowa kipiły zazdrością. Chciałaś jakoś oderwać go od złych myśli, więc wstałaś i wyciągnęłaś do niego rękę.
- Nie siedź jak stary pryk i chodź zatańczyć.
- Sylwester już czujesz młoda? - spojrzał na Ciebie obłąkanym wzrokiem. Wzruszyłaś ramionami. I tak Ci się nudziło.
Po chwili już tańczyliście we własnym rytmie do kolęd.  Skupiliście na sobie uwage reszty.
- Prowadze. - powiedział Japończyk i tanecznym krokiem poprowadził Cię pod jemiołę. Nie wiedziałaś co się świeci. Chłopak rzucił przelotne spojrzenie na Winwina, żeby upewnić się, że będzie widział co zrobi. Złapał Cie w pasie, przyciągnał i pocałował ledwo celując w twoje usta.

preferencje [nct dream] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz