III

58 2 0
                                    

Przestałam ukrywać się za skałą i patrzyłam. Między rudowłosą a blondynem coś iskrzyło. Widziałam to po ich spojrzeniach.

- Jace. - szepnęła Clary.

- Yeh. - uśmiechnął się delikatnie.

- Nic ci nie jest? - spytała pełna radości.

- Bo tobie nic nie jest. - odpowiedział.

Wpatrywali się w siebie jeszcze przez chwilę. Uznałam to za bardzo kochane i wspaniałe. W pewnym sensie nawet im zazdrościłam. Nie poznałam żadnego chłopaka, który nie byłby wilkołakiem i nie chciał mnie zabić.

- Może lepiej zróbmy to po co tu przyszliśmy ? - zaproponowała Isabelle.

- Dobry pomysł. - poparła ciemnowłosą, Clary.

- Racja. Chodź Kate. - zwrócił się do mnie blondyn.

- Zaraz. To ona idzie z nami? - spytała ze zdziwieniem czarnowłosa.

- Tak. - odpowiedział krótko Nocny Łowca.

- Ale Jace nie możesz jej tak po prostu zabrać, nawet nie wiemy kim ona jest. Po za tym Clave na pewno się nie zgodzi, to zły pomysł. - odradzała Isabelle.

- Ja się będę o to martwił. - odgryzł się Jace i bez słowa pociągnął mnie za rękę.

*Kilka minut później*

- Nie byłem tu od lat, ale jestem pewien, że to za tym wzgórzem. - powiedział Jace. - I proszę. - dodał.

Weszliśmy do jakiejś szopy, domu? Cokolwiek to było, nie zachęcało wyglądem.

- Ktoś tu był. - odparła Clary.

- Spóźniliśmy się. - powiedział zdenerwowany blondyn.

- Po co tutaj przyszliśmy? - spytałam cicho.

- Nie twoja sprawa. - mruknęła czarnowłosa Łowczyni.

- Izzy. - szturchnęła ją rudowłosa.

Postanowiłam już o nic nie pytać.

- Wracajmy. - powiedział blondyn. Wszyscy poparli ten pomysł i przeszliśmy przez portal. Znajdowaliśmy się przed Instytutem. Otworzyłam buzię ze zdumienia. To był ogromny budynek. Po chwili do moich uszu doszedł jakiś straszny szum i charczenie.

- Aa! To są demony! - krzyknęłam przerażona wskakując Jace'owi na plecy i zamykając oczy.

- To nie są żadne demony. To samochody. - wytłumaczył zdziwiony chłopak. - Zejdź ze mnie, gnieciesz mi ubranie. - dodał. Zeszłam z niego, ale nadal stałam blisko.

- Nie zrobią ci krzywdy, jeżeli nie wejdziesz im pod koła. - westchnął.

- Na pewno? - spytałam dla pewności.

- Tak, ile ty masz lat? Na prawdę nigdy nie wiedziałaś samochodu? - pytał.

- Mówiłam ci, że mam 16 lat i nie, nie widziałam, bo od urodzenia siedziałam w lesie. - wyjaśniłam.

Nawet nie zauważyłam kiedy dziewczyny od nas odeszły.

- Muszę cię jakoś przeprowadzić przez Instytut. - westchnął.

- Będą źli, że tutaj jestem? - spytałam smutno.

- Na pewno będą podejrzliwi. - odpowiedział. - Napiszę do Clary, czy mamy wolną drogę. - stwierdził. Po chwili dostał wiadomość, że możemy wejść do Instytutu, byle szybko.

Meet me, please!Where stories live. Discover now