VI

32 2 0
                                    


- Cześć, co was do mnie sprowadza? - spytał wciąż ciepło się uśmiechając. No nie ukrywajmy, on także był przystojny, ale to nie to, co Alec. Muszę przestać o nim myśleć. To niezdrowe.

- Cześć Sebastian, bardzo nam się nudziło, a wiem, że zostałeś w Instytucie, więc chciałyśmy przyjść ci potowarzyszyć. - stwierdziła Isabelle.

- Jestem Sebastian, a ty? - spytał wyciągając rękę w moją stronę. Zastanawiałam się co mam teraz zrobić. Ja też mam mu rękę podać? Zaryzykuję, może to jakieś powitanie.

- Mam na imię Kate. - odpowiedziałam nieśmiało i również podałam mu dłoń. Uff, chyba o to chodziło.

- Wejdźcie, proszę. - zaprosił nas. Weszliśmy do środka. Zaczęłam się rozglądać i stwierdziłam, że pokój, a raczej biuro nie wygląda źle. Po chwili Isabelle dostała wiadomość.

- Przepraszam was bardzo, ale Alec i Jace mnie potrzebują. - powiedziała Isabelle. Czy ona sobie żartuje? Przyprowadziła mnie tutaj wbrew mojej woli i jeszcze mnie tu zostawia samą? Ta widząc moją minę mrugnęła do mnie i zaczęła rozmawiać z Sebastianem. Chyba rozmawiali o mnie, ale jakoś nie chciało mi się tego słuchać. Izzy wyszła, a ja zostałam z nim sama.

- To co byś chciała robić? - spytał po chwili blondyn.

Wzruszyłam ramionami, jakoś nagle zaczęłam się wstydzić.

- Nie musisz się mnie bać, chyba nie jestem taki straszny? - spytał śmiejąc się.

- Nie boję się, po prostu czuję się trochę nieswojo. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Chodź, pojedziemy do mnie do domu. - stwierdził po chwili.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - powiedziałam cicho. Nie wiem dlaczego, ale jakoś jego uśmiech mnie nie przekonywał, żeby mu zaufać, ale to pewnie i tak ja sobie coś uroiłam w głowie.

- No nie daj się prosić, możesz mi zaufać. - odparł wesoły. O zaufaniu mowa, nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, ale chyba nie mam wyboru. Teraz on mnie 'pilnuje'.

- No dobrze. - zgodziłam się. On wziął klucze i ubrał buty.

- Chodź. - nakazał, a ja zrobiłam to. Poszłam za nim. Opuściliśmy Instytut i pojechaliśmy do niego. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy do jego domu. Otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka i kazał się rozgościć. Zdjęłam buty i usiadłam na krześle.

- Chcesz coś do picia? - spytał.

- Nie, dziękuję. - odpowiedziałam.

- A może jesteś głodna? Nie chcę się chwalić, ale gotuję całkiem nieźle. - zachęcał. Już chciałam coś odpowiedzieć, kiedy mój brzuch akurat w tym momencie musiał dać o sobie znać.

- Nie odpowiadaj. Twój brzuch lepiej wie czego chcesz. - zaśmiał się .

Sebastian poszedł do kuchni i zaczął coś pichcić. Siedziałam sobie na kanapie, która swoją drogą była bardzo wygodna. Ciekawe czy babcia już zorientowała się, że nie ma mnie w lesie. Nieco się zamyśliłam, ale po chwili poczułam jak ktoś siada obok mnie. Przestraszyłam się i znalazłam się po drugiej stronie kanapy.

- Jestem aż taki przerażający? - spytał lekko zdziwiony.

- Nie, nie, ugh przepraszam, zamyśliłam się. - odparłam i usiadłam z powrotem na miejsce w bezpiecznej odległości.

- Więc smacznego. - powiedział z uśmiechem. Spojrzałam na talerz i zauważyłam robaki? Nie, nie wiem co to było.

- Co to jest? - spytałam cicho.

Meet me, please!Where stories live. Discover now