Taehyung jak obiecał, tak następnego dnia stał przed moimi drzwiami, czekając, aż gotowy ruszę do szkoły. Siniak pod okiem zrobił się ciemniejszy, a rozcięcie na wardze stało się czarnym strupem. Siniec jeszcze udało mi się w pewnym stopniu ukryć za warstwą korektora i podkładu, ale drugiej rany już nie, korektor by tego nie zakrył i wyglądałoby to jeszcze gorzej. Postanowiłem, że ludziom, którzy spytają o moje ślady, będę wciąż wciskać bajeczkę o gościu, na którego wpadłem, w końcu kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą, racja? Przez całą drogę do szkoły się nie odzywaliśmy, trzymając się tylko za ręce. Oczy mi się bardzo kleiły, nie potrafiłem w nocy zasnąć, myśląc o mamie, tacie i Taehyungu. O tym ostatnim zwłaszcza. Wciąż wspominałem te miękkie usta, szczupłe palce, spoczywające na moich plecach, potem wyobraźnia poszła trochę do przodu...
- Widzę Yongguka, lepiej, jak zaprowadzę ciebie pod klasę. - wyrwał mnie głos Tae, dopiero teraz zauważyłem, że jesteśmy już pod szkołą. W środku się rozpłynąłem od jego troskliwości. Taki chłopak to cud, szkoda, że on nie jest naprawdę moim chłopakiem. Z daleka ujrzałem moich przyjaciół, zmierzających w naszym kierunku. Pewnie znowu będą żądać wyjaśnień, dlaczego mnie nie było na wfie, zdjęcie na instagramie, siniak i zadrapanie. Nie pisałem wczoraj z nimi, nawet nie wchodziłem na messengera, tylko gdy Tae zadzwonił, a potem wyłączyłem dźwięk. Pewnie jak zwykle zawalili mi skrzynkę spamem wiadomości.
- Jeon Jungkook. Na długiej przerwie idziemy za filar i nam wszystko opowiadasz. - nawet bez przywitania powiedział Taj, dając nacisk na słowo "wszystko". Nie, nie mogę im powiedzieć wszystkiego. Nie powiem im, że byłem w jego domu, że się z nim całowałem, bo o to prosiłem. Że się w nim zakochałem. Kiwnąłem głową, nie mając siły się sprzeciwić, ominąć tę rozmowę, bałem się, że powiem coś za dużo, czego będę potem żałował. Kątem oka zauważyłem przechodzącego obok Yongguka z jego bandą, przestraszony mimowolnie się cofnąłem, wtulając w bok Taehyunga. Starszy chłopak patrzył na nas z nienawiścią w oczach póki nie minął nas całkiem. Z innej strony usłyszałem okrzyki zachwytu, spojrzałem tam i ujrzałem kilka dziewczyn, spoglądających ukradkiem zza drzew. Zmęczenie zbyt mi dawało w kość i już miałem ochotę wrócić do domu, zakopać się w pościeli i nie wychodzić stamtąd do wieczora, może i dłużej.
- Lepiej chodźmy, bo za dwie minuty dzwonek. - Taeyang spojrzał na zegarek i ruszył w stronę drzwi wejściowych do szkoły. Podążyliśmy za nim, ja ze spuszczoną głową. Jeśli nauczycielka z koreańskiego będzie pytała, to jestem w dupie, bo się nie uczyłem, a z moim zmęczeniem to nawet lanie wody się nie uda.
- Nie wyglądasz dobrze. - powiedział Tae, patrząc na mnie z troską. Znowu moje serce szybciej zabiło, ale nie ożyłem jakoś.
- Spałem dwie godziny. - powiedziałem i na potwierdzenie moich słów ziewnąłem szeroko. Stanęliśmy przed klasą, gdzie miałem mieć pierwszą lekcję. Chłopak położył ręce na moich biodrach i kazał spojrzeć sobie w oczy.
- Przez to, przez co wczoraj płakałeś? Może na takiego nie wyglądam i nie znamy się na tyle, ale wiedz, że możesz mi zaufać, jeśli zwierzenie się tobie pomoże, to jestem gotów ciebie wysłuchać. Przyjdę po ciebie po tej lekcji, a teraz lecę. Do zobaczenia, Kookie. - złączył nasze wargi w krótkim, czułym pocałunku, uśmiechnął się i poszedł na swoje lekcje. To teraz tym bardziej się nie skupię na lekcji, co on ze mną robi? I czy powiedzenie mu jest dobrym pomysłem?
◎▼◎▼◎▼◎
- Zadzwonił do mnie akurat w tym momencie i usłyszał, że płaczę. Chciał przyjechać, ale mu powiedziałem, że nie trzeba.
Opowiedziałem im wszystko, oczywiście oprócz wątku pójścia do jego domu i tego co się tam działo. Spuściłem zawstydzony głowę, bo pomimo, że byli mi bliscy i wiedzieli, że ta sytuacja była i jest dla mnie ciężka, głupio mi było się przyznać do łez. Poczułem, jak ktoś mnie obejmuje ramieniem, a potem jeszcze cztery ciała. Z perspektywy osoby trzeciej musiało to zabawnie wyglądać, ale dla mnie to było miłe i urocze.
- Nie płacz. - powiedział Xu, głaszcząc mnie po plecach, a raczej próbując, przez czwórkę pozostałych przyjaciół, wtulonych we mnie.
- Ale ja nie... - zacząłem, ale przerwałem czując płynącą po policzku łzę. Nie poczułem, że płaczę. Starłem ją z policzka i się uwolniłem z objęć przyjaciół, słysząc dzwonek.
- Dziękuję wam. - powiedziałem, obdarzając ich szczerym uśmiechem.
- Luz, od tego się ma przyjaciół. I lepiej weź dziś kropkę na wfie, nie wyglądasz dobrze.
◎▼◎▼◎▼◎
Czekałem przed szkołą na Taehyunga, starając się nie zasnąć na stojąco. Na szczęście dziś nikt mnie nie pytał, nie było żadnej kartkówki ani sprawdzianu, tak to bym złapał dzisiaj kilka jedynek. Przymknąłem na chwilę oczy, ale nagle je otworzyłem, słysząc znajomy głos. Zza drzwi wyłoniła się miętowa czupryna. Min Yoongi. Miał tę samą, obojętną jak zawsze minę. Ale nie był sam. Obok niego szedł trochę wyższy chłopak z rudobrązowymi włosami, tłumacząc coś swojemu towarzyszowi.
- Wiedziałeś, że jesteś idiotą? - usłyszałem, gdy przechodzili obok mnie. Yoongi miły jak zawsze. Obserwowałem uważnie tę dwójkę, dopóki nie zniknęli za bramą szkolną. Z daleka jeszcze usłyszałem głośny śmiech tego drugiego. Nie czułem nic, widząc obiekt moich westchnień z innym chłopakiem, ale zrzuciłem to na zmęczenie i to, że przecież on też może mieć kolegów i wcale nie musi ich łączyć coś więcej. Znów przysypiając poczułem ręce na swojej twarzy, ktoś zasłonił mi oczy. Już miałem kopnąć tego kogoś w najczulsze miejsce, ale wyczułem znajome perfumy.
- Taehyung.
Świat przed moimi oczami zajaśniał, aż musiałem zamrugać, bo zabolało, a przede mną znalazł się szeroko uśmiechnięty, piękny chłopak. Któryś raz tego dnia mnie cmoknął na powitanie i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Tae opowiadał mi po drodze różne historie z Tanniem, jego rodzeństwem, ale nie potrafiłem się skupić na jego słowach, po prostu słuchałem jego głosu i starałem się nie zasnąć, idąc. Niejedną nockę się zarwało, by pograć z Kunpimookiem i Jaehyunem w League of Legends czy Counter Strike'a i jakoś się funkcjonowało w szkole, a teraz czułem się martwy w środku.
- Chodźmy do parku kogoś sprankować. - gdyby nie to, że chłopak zaczął mnie ciągnąć w innym kierunku niż zamierzałem iść, to bym nie usłyszał jego słów.
- Co? Taehyung-ie, jestem zmęczony. - jęknąłem, starając się stawiać jego sile. Już wczoraj widziałem, że w jego drobnym ciele drzemie duża wytrzymałość fizyczna i siła, ale teraz to czułem bardziej, gdy starając się zatrzymać, leciałem do przodu za chłopakiem, ciągnącym mnie za ramię, musiało to wyglądać naprawdę komicznie.
- Tylko na chwilkę, nie będzie to wymagało żadnego wysiłku. Proszę, Kookie. - spojrzał na mnie błagalnie, wyglądał jak dziecko proszące mamę o kupienie zabawki. Westchnąłem zrezygnowany, on tak wiele dla mnie robi, że nie mogę mu odmówić. Chociaż w sumie mu pomagam cały czas, udając jego chłopaka. Ale nie pozbawię go okazji do zabawy, każdy chce się poczuć dzieckiem, prawda?
- Dobrze, ale chwilę.
Ucieszony chłopak cmoknął mnie w policzek i ruszył w stronę parku, a ja za nim.
[2/4]
Drugi rozdział maratonu, podoba wam się jak na razie?
Miłego dnia
CZYTASZ
❞ғaĸe love❝ ❧ тaeĸooĸ
Fanfiction❞gdzιe jυngĸooĸ wzdycнa do yoongιego, a тaeнyυng proѕι go o υdawanιe jego cнłopaĸa❝ тaeĸooĸ ғlυғғ тop!тae parιng poвoczny: yonĸooĸ, ѕope/yoonѕeoĸ wιeĸ zмιenιony na poтrzeвy opowιadanιa począтeĸ: 180719 ĸonιec: 190211 ©вy хмarcĸхc