🎄 Przeprowadzka

1.5K 120 2
                                    

Oblizuję nerwowo usta, zaciskając palce na rękawie bluzy. Od kilku minut czekam na Lauren, już zdążyłam się nawet spakować. Nie chciałam, żeby kobieta traciła dodatkowy czas.

- Już jestem, Camz - słyszę jej głos od progu, na co niemal krztuszę się powietrzem. To już...

- Hej - chrypię cicho, spoglądając na szatynkę. Zielonooka pochodzi do mnie bliżej z szerokim uśmiechem i całuje mnie delikatnie w czoło.

- Gotowa? - patrzy mi w oczy, a po krótkiej chwili bierze ode mnie walizki. Przytakuję niepewnie, rozglądając się ostatni raz po pomieszczeniu. Nie byłam do niego jakoś szczególnie przywiązana, bo mieszkałam tu stosunkowo krótko.

- Bardziej się chyba nie da - wymrukuję pod nosem z nadzieją, że kobieta mnie nie słyszy. Zamykam mieszkanie na klucz, który chwilę później odnoszę do właściciela.

Kiedy wchodzę przed klatkę schodową, Lauren czeka już przed samochodzem z otwartymi drzwiami. Zajmuję więc miejsce pasażera, posłusznie zapinając pasy.

- No to w drogę - słyszę radosny głos kobiety, na co reaguję jedynie skinieniem głowy.

O dziwo podróż mija nam w przyjemnej ciszy, więc spokojnie mogła się chwilę zdrzemnąc. W nocy nie zmrużyłam oka, bo bardzo się stresowałam dzisiejszym dniem. Jednak w głębi duszy miałam nadzieję, że nie będzie tak strasznie. Lauren wyglądała na cudowną osobę i nie sądzę, że mogłaby mnie skrzywdzić.

- Jesteśmy, Camzi - trąca mnie łokciem, więc otwieram oczy i rozglądam się dookoła. Kobieta zatrzymała się na ogromnej posesji, a zza domu widać częściowo basen i niewielką polanę, otoczoną drzewami.

Wysiadam z samochodu, a szatynka zabiera moje bagaże. Kilka chwil później dziewczyna pokazuje mi cały dom wraz z garażem i ogrodem. To wszystko wręcz zatyka dech w piersiach i mam nadzieję, że będę się czuła tutaj dobrze.

- Zjemy może jakiś obiad? - proponuje z uśmiechem, kiedy wchodzimy do kuchni. Kiwam jej niepewnie głową, zajmując miejsce przy stole. - Czuj się jak u siebie, Camz - mruczy, zerkając na mnie. - Teraz to również twój dom.

Znowu jestem w stanie jedynie przytaknąć, bawiąc się rękawem bluzy. Kątem oka widzę jak kobieta oblizuje usta, a następnie klęka przede mną, układając dłonie na moich kolanach.

- Nie zrobię ci krzywdy - zapewnia, patrząc mi w oczy. - Nawet cię nie dotknę, jeśli nie będziesz tego chcieć. Więc nie musisz się niczego obawiać z mojej strony. Wszystko tak naprawdę zależy od ciebie, Camzi - posyła mi czuły uśmiech, a nasze tęczówki się krzyżują. Niepewnie unoszę ramiona, wahając się chwilę, ale ostatecznie opłatam je ciasno na szyi szatynki, wtulając się mocno w jej ciało.

Opowieść mikołajkowa || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz