Część 6.

1.4K 198 347
                                    

Miłego kochani! ♥

Perspektywa: Dylan.

Nazajutrz obudziłem się potwornie zmęczony. Pomimo, że spałem osiem godzin, to i tak nie tryskałem energią, jak mam to w zwyczaju. Dzisiejsza noc była dla mnie bardzo ciężka, a zarazem dziwna. Nie jestem pewny, czy zacząłem tracić zmysły, czy może coś nienormalnego dzieje się w tym przeklętym domu. 

Ubrałem się w swoje ulubione dresy oraz bluzę. W pomieszczeniu panował chłód, pomimo tego, że wczoraj podłączałem wszystkie kaloryfery w wolnej chwili. Zszedłem do kuchni i zjadłem śniadanie, wciąż zastanawiając się, jakim cudem jakiś dziwny koleś śmigał na latającym dywanie i czy to aby na pewno było prawdziwe, czy też może mojej zatrutej narkotykami od Scotta wyobraźni.

Chciałem zadzwonić do swojego przyjaciela, aby dowiedzieć się, czy wszystko u niego w porządku, ale ten nie odbierał ode mnie telefonu. Kilkanaście prób skończyło się fiaskiem, więc poddałem się i nie kontynuowałem dzwonienia. Generalnie powinienem zainteresować się jego losem bardziej, ale nie chcę zadzierać z mafią. Ten cały Jeff nie wyglądał na groźnego i nie sprawiał pozorów, aby zrobić krzywdę chłopakowi. Pewnie się w nim zakochał, nic wielkiego. 

Porywanie, czy tam uprowadzenie jest dość kontrowersyjną metodą podrywu, ale jeśli skutkuje, to czemu by nie?

Chciałem dzisiaj urządzić sobie w końcu salon oraz kuchnię tak, jak to powinno być. W moim domu aktualnie panuje totalny chaos, który bardzo ciężko jest poskromić. Rozejrzałem się dookoła, spoglądając błagalnym wzrokiem na porozstawiane dosłownie w każdym kącie kartony i zdecydowałem, że to nie jest ten dzień, aby to wszystko uporządkować. Nie mam na to psychicznej siły.

Zdecydowałem, aby dać sobie spokój z aranżacją wnętrz  i wstrzymać się z wynajmowaniem projektanta. Teraz bardziej skupię się na tym, aby przejrzeć strych, bo w piwnicy jest za dużo gratów i nie mam ochoty babrać się w tym syfie.

Stałem w salonie, rozglądając się dookoła i tępo patrząc w okno. Musiałem w końcu zająć się czymś pożytecznym, bo stanie i nic nie robienie nie przyniesie mi żadnych korzyści. Wypadałoby w końcu również zająć się choć trochę pracą. Pomimo, że jestem na urlopie, to jednak pomysły i szeroka wyobraźnia są dla mnie podstawą w zawodzie grafika komputerowego. Bez weny nic nie zdziałam.

Ogólnie uważam się za osobę kreatywną i bardzo pomysłową. Czasami zastanawiam się, czy mój mózg aby na pewno nie płata mi żadnych figli, a zwłaszcza teraz. Fakt, często coś wciągam, albo biorę jakieś tabletki, po których mam niesłychany odjazd w kosmos, ale dzięki temu staję się bardziej kreatywny, choć po tym, co zastałem w nocy zdecydowanie rzucam swoje nałogi, bo w tym tempie naprawdę skończę w wariatkowie. 

Stałem przed wielkim zwierciadłem, któremu wpierw skrupulatnie się przyjrzałem, a następnie bardzo dokładnie zmacałem. Było wykonane bardzo solidnie, a złota rama nie miała na sobie żadnych zadrapań. Jego tafla była idealnie czysta, bez żadnej smugi, ani skazy. Chciałem je jakoś stąd ruszyć, choć deweloperka ostrzegała, że ono jest solidnie tutaj przymocowane i nikt nie dał rady go stąd zabrać. Mimo wszystko usilnie próbowałem je zdjąć, ale to na nic. Przyjrzałem mu się ponownie, aż w końcu udało mi się odnaleźć napis, który odczytałem głośno.

- Magia istnieje, jeśli naprawdę w nią wierzysz, a szczęście jest bliżej, niż Ci się wydaje. - prychnąłem na te słowa, bo jakoś nie uważam, aby szczęściem było dostanie mandatu za zakłócanie ciszy nocnej. 

Ogólnie to zawsze uwielbiałem słuchać, jak Mama czytała mi bajki na dobranoc. Wierzyłem w magię, w smoki, bajkowe krainy i baśniowe istoty. Kocham do tej pory wszystko, co pozwoli mi tylko wysilić wyobraźnię, aby zapomnieć o smutnej rzeczywistości i znaleźć się w zaczarowanej krainie. Dlatego właśnie zostałem grafikiem komputerowym, aby na co dzień móc znaleźć się w innej rzeczywistości, w swojej wyobraźni. 

Jesteś moją bajką ✔ | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz