Zemsta I Plan

50 2 0
                                    

Matka wciąż wpajała do głowy dzieciom, że ich ojciec wróci cały i zdrowy. Keppo i Afella wiedzieli jednak, że szanse są niewielkie. Fantega z pięknego świata pełnego życia i zieleni zamieniła się nagle w pole walki.

Minął tydzień od otwarcia wejścia do Otchłani. Po ojcu rodzeństwa nie było ani śladu. Zmartwiona rodzina codziennie widziała na niebie przelatujące sługusy Agrona. Rodzeństwo pomagało matce jak mogło.

Nagle w pewnym momencie zobaczyła coś... miała wizje, gdzie zobaczyła coś okropnego. Od razu zaczęła płakać. Przerażona Afella podeszła do niej.

-Co się stało? Miałaś jakąś wizję?

-Tak córciu...

Zapłakana nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa.

-Słuchajcie mnie dzieci... Widziałam coś okropnego... Sam Agron zabił waszego ojca..

Keppo i Afella byli w szoku. Stanęli nieruchomo jakby zamienili sie w kamień.

-Ale jak to możliwe?

-Podczas likwidowania sługusów został przez nie pojmany. Nie zabiły go od razu, ponieważ Agron wiedzial kim on jest i chcial go zachować jeszcze żywego.

-Ale?

-Chciał wiedzieć, gdzie Berak przeniósł runy. Sądził że wie gdzie są.

Keppo smutny, a zarazem wściekły rozbił zaklęciem wazon.

-Nie daruje mu tego... Trzeba go powstrzymać zanim odbierze kolejne życia.

Afella wiedziala, że brat ma jakiś pomysł.

-Co ty chcesz zrobić

-Ja odnajde te runy i pomszcze mojego ojca.

Matka słysząc to oburzyła się.
-Czy ty ogłupiałeś? Nie możesz narażać siebie na takie niebezpieczeństwo. Agron też ich szuka, a jak cie znajdzie to...

-Wiem, mam już 17 lat wiem jak o siebie zadbać.

-Ja... Ja pomoge znaleźć ci te runy. Siostra zawsze bedzie obok ciebie pamietaj.

Oburzona kobieta nie mogła uwierzyć w to, co sie stało.

-Czy wyście oboje upadli na głowe? Nie moge stracić i was... Ja... Ja nie wytrzymam tego wszystkiego...Ale wiem jedno nie pozwole wam...

Nagle usłyszeli huk. Coś zniszczyło ścianę. Nagle do środka wleciały sługusy Agrona. Wszyscy bronili się używając zaklęć. Niestety było ich zbyt wielu. Matka po cichu powiedziała do nich jedno słowo... Veranus... I użyła zaklęcia na dzieciach, które przeteleportowało ich niedaleko chatki.

-Co ona zrobiła!?

-Tylko nie to... Patrz!

Widzieli sługusów którzy pojmali matke i odlecieli w kierunku zamku.

-To już za wiele... Musimy wrócić do zamku i ją uratować!

Afella tez chciala tak zrobić ale uznala ze to nie jest dobry pomysł.

-Nie możemy tam tak poprostu wejść.
Jest tam masa tych potworów, a sami Agrona nie powstrzymamy. Przecież nawet nie wiemy gdzie dokładnie ja zabrali.

-No to co chcesz zrobić?

-Znaleźć te runy jak najszybciej sie da.

-Zanim je znajdziemy to on już ją dawno zabije...

-Nie mamy innego wyjścia bracie.
-No dobra... Ale obiecuje że sam zabije tego potwora.

-Musimy się sprężać. Jedna runa na pewno jest na Veranusie, naszym księżycu. Matka sama nam to wyszeptała.

-To co siostro, kierunek Veranus.

-Tak tylko jak my się tam dostaniemy?
Nie nauczyliśmy się jeszcze teleportacji.

-Cholera.

Po długim namyśle Keppo wpadł na pewien pomysł.

-U starszego maga Nemira był portal gdzie Berak podróżował.

-Ale czy tam nie będzie potworów?

-Na pewno będzie mniej niż w zamku.

-Ehh no dobra.. Ryszajmy jak najszybciej.

Rodzeństwo podążało w kierunku miasta. Czekali do zmroku by ciężej było ich zauważyć.  Po drodze zabijali sługusów.
W końcu dotarli do miasta omijając kolejne potwory by nie przyleciało ich wiecej, a nawet Agron. W końcu dotarli do domu Nemira.

Oblicze MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz