6. Nad konarami drzew

5 0 0
                                    

- Masz ostatnią szansę żeby wyjść!- Krzyczał nauczyciel. Wdrapałam się na kabinę, następnie na parapet i wystawiłam nogi przez okno. Może jak skoczę na nie to będę miała minimalną szansę na przeżycie? Usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach. Skaczę. Nie mam wyboru.

Zacisnełam oczy. Zamek w drzwiach był już prawie rozbrojony. Wysunełam prawą nogę przed siebie. Była pod nią nicość, którą wyraźnie czułam. Poluzowałam uścisk w palcach które zaciskały się na framudze okna. Zamkowi w drzwiach zostało jeszcze kilka sekund. Wziełam głęboki oddech i zrobiłam krok w nicość. Zamek w drzwiach klikną dając dostęp nauczycielowi i paru ciekawskich uczniów do kabiny.

Otworzyłam oczy. Czułam wiatr przyciskający mnie do ziemi. Moje włosy falujące na wszystkie strony. Zimno powietrza na skórze. Właśnie mijałam konary drzew. Jeszcze tylko chwila. Ostatnia chwila.

Zamknełam oczy. Już ich nie otworze. Może to i lepiej? Nie było tu zbyt kolorowo. W sierocińcu dominowały szare i niebieskie farby. A nowi rodzice? A nowa klasa? Jakby chcieli mnie zmienić. Podporządkować pod siebie. A w klasie są same debile. Debile, patrzący tylko na tytuł i okładkę książki. Żaden nie chce przeczytać chociaż by fabuły. Majej fabuły. Mojej historii.

I w tym momencie kiedy myślałam, że to koniec poczułam siłę w moich rękach. Zatrzymałam się. Nie spadłam, nie roztrzaskałam się, to nie koniec. Popatrzyłam na moją rękę. Odchodziły od niej małe ładunki elektryczne. Wyglądały jak żółto-granatowe pioruny, a świeciały jak słońce. Były przepiękne.

Spróbowałam za ich pomocą polecieć wyżej i dalej. Piorunki umiały i to. Wznosząc się ponad budynki dostrzegłam lasek. Postanowiłam, że tam wyląduje. Delikatnie opuściłam się na ziemię i usiadłam pod drzewem. Sprobowałam przeanalizować to co się stało.

Postanowiłam poszukać informacji o moich nowych rodzicach. Coś musiało być przyczyną wyzywania ich nazwiska.

13.01.2013
W tajemniczych okolicznościach zgineła córka państwa Shmit'ów!

Jak wszyscy wiedzą, państwo Shmit mieszkają w środku miasta. Wychowywali trójkę dzieci w luksusach, lecz pewnej nocy ich kochana córka Mia pożegnała się z życiem. Shmit'owie nie zgłosili tego na policję. Funkcjonariusze zostali powiadomieni dzięki wychowawczyni 11-letniej Mii. Jeszcze ciekawsze jest to, że Shmit'owie nie pozwalają przeszukać swojego mieszkania, a kamery miejskie nie zanotowały nigdzie pobytu dziewczynki. Pan i pani Shmit twierdzą, że dziecko zgineło z przyczyn naturalnych. Na ile możemy im wieżyć?

     Po przeczytaniu artykułu nie mogłam uwierzyć. I to z powodu śmierci dziecka mieli by się śmiać?! Wiedziałam, że coś tu nie gra.

Kiedy uspokoiłam myśli, wziełam plecak i ruszyłam w stronę domu. Przechodziłam koło budynku szkoły kiedy zobaczyłam zaparkowany radiowóz. Odcieli mi drogę. Musiałam wracać zupełnie inną drogą. Ta droga była przez las i była dłuższa. Prowadziła na drugi koniec miasta. Z tamtąd musiałam przejść alejkami do domu. I tak zrobiłam. Podczas drogi myślałam co powiedzieć rodzicom. Może te głupki powiedziały, że to byłam ja albo nauczyciele zoriętowali się, że mnie nie ma? Rodzice mogą już wiedzieć. A co jeśli...

-Ach.- powiedziała ciemnowłosa dziewczyna z fioletowym ombre.-Uważaj jak chodzisz!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 05, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Po Drugiej Stronie MiastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz