15

185 5 16
                                    

Reszta lekcji minęła bez wrażeń.
Piotrek już do mnie nie podchodził i nic nie mówił. Stwierdziłam, że o tej akcji charytatywnej porozmawiam z dyrektorem jutro. Na dzisiaj mam już dość wrażeń, a poza tym dyrektor raczej nie darzy mnie dużą sympatią, po kilku krzywych akcjach z mojej strony i coś czuję, że ciężko będzie go przekonać. Ale mam nadzieję, że się zgodzi.

Jest ok. godziny 17, a ja męczę się z matematyką odkąd wróciłam. Nagle usłyszałam z dołu pukanie do drzwi.

-Kinga, idź otwórz!- krzyknęłam.

Usłyszałam tylko trzaskanie drzwiami i kroki po schodach.

-Kornelia, chodź tu!- krzyknęła z dołu.

Westchnęłam i wstając od biurka, ruszyłam schodami na dół.

Kiedy znalazłam się na ostatnim stopniu, spojrzałam w stronę Kingi i niespodziewanego gościa. Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć!

-Weź mu coś powiedz, nie chce stąd iść. Jakby co, jestem u siebie.- powiedziała, po czym ruszyła na górę.

-Obsrało cię? Po co żeś tu przyszedł!?- warknęłam.

-Też miło cię widzieć. Nie mogę wpaść z wizytą do koleżanki?- śmiał się.

-No, okey, ale my nie jesteśmy kumplami, a tak poza tym to nie mogłeś wybrać ludzkiej pory!? Musiałeś przyleźć, kiedy siedzę w piżamie, szlafroku i rozczochranymi włosami!?- krzyknęłam, wymachując rękoma.

-Umm... Księżniczko, myślę, że 17 to jest ludzka pora.- uśmiechał się szeroko.

Boże, jaka ja jestem głupia! Kto normalny siedzi o siedemnastej w piżamie z flamingami, puchowymi skarpetkami i różowym szlafroku!? I w dodatku z afrem na głowie!

-Nieważne!- machnęłam ręką, tak mocno, że uderzyłam bruneta w policzek. Chłopak zaczął go masować, udając, że go boli.- Boże, przepraszam! Nie chciałam, naprawdę! Boli? Chodź, przyłożę ci lodu!- krzyczałam, ale chłopak zakrył mi palcem usta.

-Księżniczko, jest okey. Uspokój się trochę.

-Okey, idź na górę, ja pójdę tylko po jakieś picie.

-To już mnie nie wyganiasz z domu?

-A co mam zrobić? Gdybym cię wygoniła, wyszedłbyś?- czekałam na jego odpowiedź- Tak myślałam, więc idź i nie marudź!

Chłopak posłusznie wykonał moje polecenie, a ja ruszyłam do kuchni i nalałam do szklanek wodę.

Po chwili ruszyłam na górę i było to dość trudne, z dwoma szklankami w ręku, bo jestem mega niezdarną osobą i zawsze wszystko rozlewam.

-Mógłbyś mi łaskawie otworzyć?- krzyknęłam, gdy znalazłam się blisko drzwi od mojego pokoju.

Chwilę później drzwi się otworzyły, a ja wbiegłam, nie patrząc co robię, przez co woda z jednej szklanki rozlała się na podłodze.

-Jezu Chryste! Zarozumialcu, czy ty zawsze musisz przynosić mi pecha?- jęknęłam niezadowolona, bo perspektywa mycia podłogi teraz, nie była zbyt ciekawa.

-Wyluzuj trochę, to nie moja wina, że zawsze w każdego wpadasz, wszystko wylewasz i w ogóle.- mówił rozbawiony.

-Spadaj.- odparłam i ruszyłam dalej zamykając drzwi i niestety wdepnęłam skarpetkami w wodę, przez co poślizgnęłam się.

Zapiszczałam głośno i przygotowałam się na twarde lądowanie, jednak nic takiego się nie stało, bo Piotrek złapał mnie w pasie. Czy ja zawsze muszę się przed nim ośmieszać? Już chyba trzeci raz jesteśmy w takiej sytuacji.

-Czy ja zawsze muszę cię ratować?- zapytał bardziej sam siebie, niż mnie.

-Nikt cię o to nie prosił. Puść mnie już.- on jednak nie miał takiego zamiaru i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.

Tylko nie to! Tutaj nie ma Wiktorii, która zaraz wkroczy do akcji, nie ma nikogo! Tylko ja i on!

Nagle, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki do pokoju weszła Kinga, ubrana jak na imprezę. Po raz pierwszy w życiu byłam jej wdzięczna! Ona w ogóle nie przejęła się tym co widzi, bo była zajęta poprawianiem sukienki. Piotrek momentalnie mnie puścił.

-Idę na domówkę.- oświadczyła.

-W środku tygodnia?- zdziwiłam się.

-Tak. Okey, muszę już lecieć, nara!- krzyknęła i już jej nie było.

Teraz strach obleciał mnie jeszcze bardziej. Teraz już nie ma tu KOMPLETNIE nikogo!

-Czym się tak stresujesz?- odezwał się pierwszy.

-Niczym.- wzruszyłam ramionami.

-Chodź, pośpiewamy sobie trochę, to się rozluźnisz.- chwycił mnie za rękę.

-Nie chcę, mam już dość twojego śpiewania.

-Nie przesadzaj.

I tak oto, śpiewałam z zarozumialcem piosenkę, której znam tylko refren, śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Bawiłam się świetnie i tym razem nie przeszkadzało mi to, że był blisko. Póki nie nastał koniec piosenki...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej 💋
W mediach piosenka, którą śpiewali i totalnie nie wiem, czemu akurat ta, ale po prostu ona za mną chodzi od dłuższego czasu i tak jakoś wyszło. Nawet nie wiem, o czym ona jest, ale cicho! 😂😂
Ten rozdział jest tak dupiasty, że szkoda gadać 😁😁

Pozdrawiam addicted_to_music_ 💝💝

Rozdział niesprawdzony!!!

Bo to ty jesteś dla mnie całym światem |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz