Kto jutro wstaje o 5 i właśnie zrezygnował z odpowiedniej dawki snu, na rzecz rozdziału?
JA!
Ale absolutnie nie żałuję. Niesamowicie miło mi się stukało w klawiaturę przy herbacie, zamiast uczyć się cech morfologicznych bezkręgowców :')
___
Oczy Ardis powoli przyzwyczajały się do zmiany światła, jaka nastąpiła po jej wbiegnięciu do wąskiego tunelu. Poczuła, że powietrze, które wypełniało tunel było znacznie zimniejsze i bardziej wilgotne, niż to, które zostawiała za sobą w ciepłej, ciasnej kuchni karczmy Alberta.
Przystanęła na chwilę, by móc zobaczyć tunel przed sobą, i by wsłuchać się w dźwięki, które przytłumione docierały do niej przez ziemiste ściany.
Tunel nie był wysoki, liczył około dwa i pół metra, w miejscu w którym teraz znajdowała się Ardis. Był wydrążony bezpośrednio w ziemi i podparty drewnianymi belkami. Nie znajdowały się tu jakiekolwiek uchwyty na pochodnie, czy kamienne wzmocnienia. Jedynym elementem, który ozdabiał wnętrze tunelu były wiszące pod stropem pajęczyny.
Ardis spróbowała unormować oddech i wsłuchać się w rytmiczny dźwięk, który dochodził do jej uszu. Nie była jednak w stanie określić jak daleko są owi ludzie, ani ile ich jest. Niezbyt często bywała w tunelach, gdyż jej kadan zawsze preferował przekradanie się pod osłoną nocy w co ciaśniejszych uliczkach, a nie w podziemnym systemie tuneli.
-Meatris, chroń mnie. -Wyszeptała Ardis przejeżdżając palcem wskazującym od lewego policzka, do prawego. Światło, które dawała świeczka było bardzo nikłe. Pozwalało ono jednak na w miarę szybkie poruszanie się po tunelu, bez ryzyka wpadnięcia na kogoś, czy potknięcia się o jakąś starą, wypaloną pochodnię.
Ardis szła szybkim tempem przed siebie, co jakiś czas nawet przechodząc w bieg. Jej myśli galopowały w zawrotnym tempie, jednak ona bezgłośnie skupiała się na recytacji formułek wszelkich modlitw jakie znała. Wiedziała, że najgorsze co może zrobić w tej sytuacji to myśleć, znała siebie i swój organizm -Jeśli w sytuacji stresowej nie będzie działać intuicyjnie, to sparaliżuje ją strach.
Po dwóch minutach zmiennego marszu i biegu, słyszała już dokładnie dźwięk kroków, oraz szmer głosów. Złapała świeczkę w obie dłonie, gdyż jej ręce drżały tak bardzo, że łuna światła rzucana przez płomień nieprzyjemnie drażniła jej oczy.
Była pewna, że zaraz spotka ludzi, którzy zmierzali w stronę karczmy. W tym miejscu tunel był już znacznie wyższy i szerszy, co nie było na jej korzyść. Umożliwiało to jej otoczenie i odcięcie drogi ucieczki.
Zwolniła kroku i oddychała przez usta, słysząc już wyraźne kroki z głębin tunelu. Nagle zatrzymała się w półmroku widząc blask pochodni z oddali.
Znajdowała się teraz w prostym, dość szerokim tunelu. Widziała jak w blasku światła, oddalonego o jakieś sześćdziesiąt metrów, malują się męskie sylwetki.
Stała tak, wdychając przez usta zimne, ziemiste powietrze i wydychając obłoczki pary. Cokolwiek by się teraz nie miało wydarzyć, była gotowa na ból czy śmierć. Poczucie spełnienia swojego obowiązku napełniało jej serce i sprawiało, że w jej mózgu oprócz strachu krążyła również adrenalina.
Mężczyźni byli coraz bliżej. Gdy osoby na przedzie grupy, były w odległości dwudziestu metrów od Ardis jeden z mężczyzn podniósł dłoń do góry, wydając reszcie rozkaz by się zatrzymali.
Ardis stała pośrodku tunelu, wciąż dzierżąc świecę w obu dłoniach i oddychając powoli.
Mężczyzna, który wcześniej wydał rozkaz, wziął od jednego ze swoich ludzi pochodnię i zaczął się zbliżać do dziewczyny.
CZYTASZ
Kwiat Lotosu
General FictionW Delii władzę dzierży ten, kto akurat trzyma dłoń na sztylecie przyciskanym do szyi króla. Straż królewska w tym państwie, to zbiór osiłków i ignorantów, którzy przepatrują ulice z mentalnymi klapakami na oczach, wierząc, że są przedstawicielami pr...